Recenzja wyd. DVD filmu

Ofiara spełniona (2007)
Tony Giglio
Josh Randall
Brianna Brown

Dekalog VI

Ileż to już razy na ekranie pojawiała się psychopatyczna rodzinka, w której ręce wpadali Bogu ducha winni turyści, wycieczkowicze itp.? Przykładów jest mnóstwo. Do klasyki przeszły już takie
Ileż to już razy na ekranie pojawiała się psychopatyczna rodzinka, w której ręce wpadali Bogu ducha winni turyści, wycieczkowicze itp.? Przykładów jest mnóstwo. Do klasyki przeszły już takie obrazy jak „Teksańska masakra piłą mechanicznąTobe Hoopera czy „Wzgórza mają oczyWes CravenWesa Cravena. Na początku XXI wieku, po fali bezpłciowych horrorów pokroju „Koszmaru minionego lata”, czy „Ulic strachu”, powróciła moda na slashery w starym dobrym stylu, czerpiące z najlepszych tradycji. Pojawiły się m.in. całkiem udana „Droga bez powrotu”, zaskakująco dobry remake wspomnianego kultowego już dzieła Hoopera, czy genialna nowa wersja „Wzgórz…” spod ręki Alexandre Aja. Twórcy kina grozy znów z niepokojem zaczęli spoglądać na amerykańską prowincję - z pozoru ułożoną, ale pomimo tego pełną niebezpieczeństw i żądnych krwi tubylców. Podobnie jest w filmie Tony’ego Giglio, zatytułowanym „Timber Falls”, niekoniecznie już tak udanym, choć nie pozbawionym zalet. Tym razem jednak mieszczuchom przyjdzie się zmierzyć z familią opętanych fanatyków religijnych… Wszystko zaczyna się jak zwykle, jak najbardziej niewinnie. Mike i Sheryl to niczym nie wyróżniająca się para zakochanych. Wspólnie udają się na weekendową wycieczkę po leśnych szlakach, dzięki której mają nadzieję odpocząć od miejskiego zgiełku. Młodzi nierozsądnie jednak w poszukiwaniu pięknych widoków skręcą ze sprawdzonego szlaku. I tu zaczną się kłopoty. Już pierwsze spotkanie z miejscowymi nie zapowiada nic dobrego, a dalej będzie już tylko coraz gorzej. Mike i Sheryl zostają bowiem porwani przez małżeństwo ortodoksyjnych chrześcijan, któremu nie odpowiada bezbożne życie przedmałżeńskie pary. Poza tym będą mieli także ze swymi więźniami związane pewne większe plany… Fabuła obrazu Giglio nie poraża raczej oryginalnością, choć na plus trzeba zapisać samo podjęcie wątku religijnego. Poza tym jednak jest to historyjka niemiłosiernie wręcz miejscami schematyczna i przewidywalna. Od pewnego momentu cały przebieg akcji jest wiadomy widzowi – wystarczy jedynie znać kilka pokrewnych obrazów. No właśnie – inspiracje. Oczywistym jest, że „Timber Falls” garściami czerpie od takich dzieł jak wspomniana „Teksańska masakra piłą mechaniczną” czy głośne „UwolnienieJohna Boormana. Zwłaszcza z tym drugim jest tu wiele punktów stycznych, choć oczywiście trudno porównywać dwa obrazy o tak odmiennym ciężarze gatunkowym. Film Boormana był swego rodzaju moralitetem, rozważaniem o naturze człowieka i jego zachowaniach w sytuacjach ekstremalnych, tu chodzi jedynie o niezbyt wysublimowaną rozrywkę. Koneksje jednakowoż pozostają, co uwydatnia zwłaszcza wspomniana kwestia fanatyzmu na tle religijnym. W końcu amerykańska prowincja, a zwłaszcza Południe zazwyczaj jednoznacznie kojarzy się z zaściankowością i głębokim przywiązaniem do wiary, czego w dużym stopniu wynikiem były organizacje pokroju Ku- Klux- Klanu. Tutaj osiąga to rozmiary groteskowo przerysowane, co nie znaczy, że aż tak nieprawdopodobne. Z pozoru łagodni i bogobojni Clyde i Ida to w istocie zło wcielone – para szalonych morderców, którzy na ustach mają frazesy związane z Bogiem i uwielbiają przytaczać biblijne przypowieści jednocześnie torturując swe ofiary. Czasem daje to komiczne efekty, gorzej, że raczej trudno traktować ich zbrodnicze działania Kiedykolwiek na serio, co odbija się na jakości filmu Giglio jako horroru. „Timber Falls” nikogo raczej nie przestraszy, ani nie trzyma specjalnie w napięciu. Jak ocenić tego typu produkcję? Nijak. To chyba najlepsza odpowiedź. Brak tu oryginalności, wszystko tak naprawdę gdzieś już było. Jest masa lepszych pozycji o podobnej tematyce, ten nie wybija się niczym ponad przeciętność. Z drugiej jednak strony dzieło pana Giglio nie jest złą produkcją. Ogląda się go bez znużenia, a nawet z pewną dozą przyjemności, gdy nie ma się ochoty na nic wymagającego myślenia. Dochodzi do tego możliwość podziwiania ładnych widoków i kilka całkiem miłych dla oka scen soft-gore. W sumie – typowy średniak. Do obejrzenia wieczorem, gdy nie ma nic innego do roboty. No i do krótkiej refleksji. Wiadomo w końcu w jak przewrotny sposób Bóg może egzekwować swe nakazy? Nie bez powodu ci, którzy są czyści duchowo, mają w slasherach największe szanse przetrwania. Pamiętajcie więc o Dziesięciu Przykazaniach. A zwłaszcza o jednym: Nie cudzołóż…
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones