Recenzja filmu

Półmrok (1998)
Robert Benton
Paul Newman
Susan Sarandon

Emery(na)tura prywatnego detektywa

Gdyby gdzieś w latach 70. w jednym hollywoodzkim filmie pojawili się Paul Newman, Susan Sarandon, Gene Hackman i James Garner pod okiem reżysera Roberta Bentona, cała produkcja prawdopodobnie
Gdyby gdzieś w latach 70. w jednym hollywoodzkim filmie pojawili się Paul Newman, Susan Sarandon, Gene Hackman i James Garner pod okiem reżysera Roberta Bentona, cała produkcja prawdopodobnie przeszłaby do historii jako nieśmiertelny klasyk. "Półmrok" (1998) pojawił się natomiast nieco później. Jest to kryminał, hołd dla wcześniejszych noir-powrotów, i opowiada o emeryturach naszych bohaterów z Los Angeles. I to też jest strzał w dziesiątkę. Swego rodzaju.

Harry Ross (l. 60) (Newman) to były gliniarz i ex-prywatny detektyw po przejściach z alkoholem, śmiercią córki i utratą żony, a ostatnio nawet owiany "legendą o odstrzeleniu ptaka" (za sprawą nastolatki granej przez Reese Witherspoon). Dobrze więc, że przynajmniej nadarza mu się okazja godziwie zestarzeć się u boku przyjaciół, małżeństwa dawnych gwiazdorów filmowych – umierającego na raka Jacka (Hackman) oraz Catherine (Sarandon), której panieńskie nazwisko brzmiało Hayworth. Nie można powiedzieć, aby Ross miał tu tak źle jak w jakimś "Bulwarze Zachodzącego Słońca" (1950), lecz nietrudno się domyślić, iż jakaś intryga w końcu go dopadnie. Intryga niezbyt zakręcona oraz przewidywalna, obejmująca jeszcze trzech innych prywatnych detektywów, zwłoki byłego męża żony przyjaciela, w której się podkochuje, parę szantażystów i na ozdobę wszystkich kolegów z byłego departamentu. Czy to kryminalna sztampa? Ale cóż... Hej, spróbujcie sami wymyślić coś lepszego dla nostalgicznych emerytów. Najciekawsza w tym wszystkim jest natura prywatnego detektywa, który nigdy nie powinien być wpuszczany w życie swoich przyjaciół.

Robert Benton to reżyser, który zawsze potrafił sobie jakoś radzić. Każdy jego film to solidne zmierzenie się z innym gatunkiem. Widać to również, kiedy wziął się za hołd dla kryminału, szkoda tylko, że jego bohaterowie na starość wyraźnie przesadzają z byciem narratorem. Nie ma tu miejsca na większe niedopowiedzenia. Hackman i Garner dorzucali swoje trzy grosze do historii filmów o prywatnych łapsach lat 70. Natomiast Newman to przecież Lew Harper, czyli filmowe wcielenie bohatera z książek detektywistycznych Rossa Macdonalda. Może kojarzycie takie tytuły jak "Ruchomy cel" (1966) czy "Zdradliwa toń" (1975). "Półmrok" stał się jakby nieoficjalnym zwieńczeniem sagi Harpera. Nie tak świetnym jak wtedy, kiedy Newman żegnał się po dwudziestu latach z karierą bilardzisty w "Kolorze pieniędzy" (1986)... Ale poczuć ostatni raz ten czarny klimat zawsze warto, nawet jeżeli to lata 90. - lżej, ironicznie w postmodernistycznym tonie.
Robert Benton
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones