Recenzja filmu

Piątek trzynastego (1980)
Sean S. Cunningham
Adrienne King
Betsy Palmer

Kultowy nie zawsze znaczy rewelacyjny

Obóz Crystal Lake. Spokojne, harmonijne życie Pameli Voorhees przeradza się w tragedię, kiedy ginie jej jedyny synek Jason, nieprzypilnowany przez obozowiczów. Chłopiec topi się w jeziorze.
Obóz Crystal Lake. Spokojne, harmonijne życie Pameli Voorhees przeradza się w tragedię, kiedy ginie jej jedyny synek Jason, nieprzypilnowany przez obozowiczów. Chłopiec topi się w jeziorze. Zdesperowana matka winą za śmierć syna obarcza wypoczywających tam wczasowiczów. A wszystko działo się w piątek trzynastego. Data ta przechodzi do historii, obóz zostaje zamknięty. Dwadzieścia lat później Crystal Lake zostaje na nowo otwarte. Jednak jest ktoś, komu pomysł ten nie wydaje się najlepszy. Na terenie obozu zostaje popełnione morderstwo. Na domiar złego do Crystal Lake, zaczynają zjeżdżać się niczego nieświadomi turyści... I tu zaczyna się cały sukces "Friday the 13 th". "Piątek trzynastego" dziś stoi już na półce klasyki kina grozy obok "Halloween"  Johna Carpentera. Uważany jest przez miliony za najlepszy slasher w historii kinematografii. Ale jaki jest "Piątek trzynastego", musisz przekonać się sam. Według mnie film ma wiele atutów, począwszy od wspaniałego pomysłu, po niektóre elementy wykonania. Muzyka w filmie jest świetna, aktorstwo dobrane starannie i bardzo dobrze. Aktorzy nie zawodzą, mimo że nie należą do grona wybitnych. Niestety brakuje najważniejszego według mnie elementu, a mianowicie klimatu, który znacznie polepszył się w sequelu z 1981 roku. Chcąc nie chcąc, muszę stwierdzić, że przez cały seans wieje nudą. Fabuła, mimo że nie jest zła, strasznie nudzi. Polega tylko na tym, by pokazać ostatnie godziny z życia obozowiczów. Minusem jest też to, że z powodu szybkiej i dynamicznej akcji, nie poznajemy dogłębnie bohaterów. Morderca jest anonimowy do samego końca, widzimy tylko jego dłoń czy rękę. Brak napięcia całkowicie psuje ten kultowy film. W czasie seansu jesteśmy znużeni, sfrustrowani. Zdajemy sobie sprawę, że końcówka filmu jest już znana, bo czego można się spodziewać po prostym slasherze. Efekty wizualne nie są najgorsze, jak na początek lat 80., ale nie są też zachwycające. Brak dawki porządnego gore, daje filmowi duży minus. Kiedy w końcu brniemy do zakończenia, poznajemy tożsamość mordercy. Finałowa akcja i ukazują się nam napisy końcowe... Po seansie długo zastanawiałem się nad oceną. Jednak za sentyment do całej serii i bohatera postawiłem naciągane 6/10. Bo jeżeli nie ten film, nie mielibyśmy dziś dziesięciu odsłon "Friday the 13th". Niestety, nie wszystkie sequele są udane, bo część piąta, siódma, ósma i wzwyż są filmami bardzo słabymi. Wkrótce ma powstać remake "Piątku trzynastego", ale jak zapewne każdy z was wie, okaże się niesamowicie sklepaną i niepotrzebna podróbką. No cóż, w dzisiejszych czasach w dobie pieniądza, chyba żaden klasyk nie uchroni się przed niepotrzebnym odświeżeniem, które przeważnie okazuje się niepowodzeniem.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Przełom lat 70. i 80. to w amerykańskim kinie popularnym moment prawdziwego wysypu wszelkiej maści... czytaj więcej
Niedawno miałem okazję zobaczyć kolejny po "Czarnych Świętach" i "Koszmarze z ulicy Wiązów" kultowy... czytaj więcej
Niebywały sukces "Halloween" Johna Carpentera zapoczątkował modę na niskobudżetowe slashery, które... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones