Recenzja filmu

Piła III (2006)
Darren Lynn Bousman
Tobin Bell
Shawnee Smith

I znów ich piłują... A dobrze im tak!

Fanem horrorów nie jestem. Lubię się czasem bliżej przyjrzeć, jakie ludzkość poczyniła postępy w czynieniu krzywdy bliźnim, ale jest to dla mnie zabawa na krótką metę. Bo ile można patrzeć na te
Fanem horrorów nie jestem. Lubię się czasem bliżej przyjrzeć, jakie ludzkość poczyniła postępy w czynieniu krzywdy bliźnim, ale jest to dla mnie zabawa na krótką metę. Bo ile można patrzeć na te same, utarte już schematy? Fakt, trafiają się czasem jakieś miłe wyjątki. Tak właśnie wspominam pierwszą "Piłę". Jako wyjątek. "Dwójkę" zapamiętałem jako sprawną i innowacyjną kontynuację, która nie powielała w nachalny sposób pomysłów swojej poprzedniczki. Dlatego też na premierę kolejnej części, opatrzonej numerem trzy, czekałem ze sporym zainteresowaniem. Darren Lynn Bousman, kontynuując pracę Jamesa Wana (twórcy pierwszej "Piły"), ponownie mnie zaskoczył, dodając do mojej listy dreszczowców godnych polecenia kolejny tytuł! Tym razem akcja kręci się nie wokół całej grupy poddanych "grze" obiektów, lecz ogniskuje się na dwóch postaciach. Lynn Denlon (Bahar Soomekh) jest zmęczoną życiem lekarką, która przestała cenić to, co dostała od losu. Natomiast Jeff (Angus MacFadyen) od trzech lat nie myśli o niczym innym, niż zemsta na człowieku odpowiedzialnym za śmierć ukochanego syna. Koleje życiowe, które doprowadziły ich do głębokiej apatii, są również przyczyną, dla której Jigsaw (Tobin Bell) postanowił poddać nieszczęśników próbie. Jak zwykle przyświeca mu chęć wpojenia w swoich "podopiecznych" miłości do życia. Dużą rolę w tej układance odegra ponownie Amanda (Shawnee Smith), która, jak się dowiedzieliśmy w części drugiej, stała się uczennicą natchnionego psychopaty. Fabuła jest naprawdę nieźle pokręcona, a zakończenie jak zwykle potrafi zaskoczyć niejednego widza. Przynajmniej tak było w moim przypadku. Nie spodziewałem się również innej zagrywki. Tym razem twórcy postanowili wejść głębiej w psychikę zarówno Jigsawa, jak i jego pomocników. Co z tego wyszło? Cóż, z ręką na sercu mogę powiedzieć, że efekt jest bardzo ciekawy i urozmaica film. Jest to element, który rzadko widujemy w podobnych produkcjach, a do tego został na tyle przemyślany, że nie wzbudza u widza jedynie pustego śmiechu. Co jeszcze może ucieszyć w nowej "Pile"? Zdecydowanie szacunek do widza. Autorzy dokończyli m.in. zaczęty w drugiej części wątek detektywa Erica Matthews'a (Donnie Wahlberg) oraz pokusili się o sprostowanie kilku niejasności z "jedynki". Krok w dobrą stronę. Kolejnym wyróżnikiem trzeciej "Piły" na tle pokrewnych jej filmów jest zdecydowanie aktorstwo. Mam silne wrażenie, że wynika to między innymi ze zżycia się dwójki głównych aktorów ze swoimi postaciami. Jakby nie patrzeć, już trzeci raz obserwujemy poczynania Amandy i jej mentora. I kto by pomyślał, że seria zaczynała jako raczej niskobudżetowa produkcja? Całe szczęście, podobnie sprawa ma się z odtwórcami ról Jeffa i Lynn, którzy również gładko wczuli się w swoich bohaterów. Widać spece od castingu odwalili kawał dobrej roboty. Tradycyjne dla serii drobiazgowe efekty wizualne nie straciły na swej widowiskowości. Ponownie odpadnie kilka(naście) kończyn, widzowie zostaną zalani sporą dawką posoki (choć, całe szczęście, nie są to jakieś chore ilości - wszystko z umiarem), a bohaterowie pójdą w strzępy dzięki nowym zabawką do robienia krzywdy. Widać w tym całkiem ładną, okrągłą sumkę. I bardzo dobrze - nic tak nie cieszy kinomana, jak dobrze wykorzystany budżet. Ze względu na liczne krzyki bohaterów (tudzież anty-bohaterów), ciężko powiedzieć coś konstruktywnego o muzyce. Jeśli w ogóle można tak nazwać ten kakofoniczny konglomerat dźwięków, towarzyszących łamaniu kości. Grunt, że "kompozycja" bardzo dobrze podkreślała dramatyczne momenty i pędziła w rytm akcji. Jeśli Darren Lynn Bousman będzie dalej podążał ścieżką, na której właśnie się znajduje, to możliwe, że w okolicach szesnastej części "Piły" spotkamy naszych ulubionych psychopatów nie w mrocznych podziemiach a sterylnie czystej hali. Będą tam zapewne prowadzili debaty filozoficzne o życiu i śmierci ze swoimi ofiarami. Kto wie, kto wie... Jestem w stanie przystać na takie rozwiązanie, jeśli kolejne części będą utrzymywały dalej ten sam, wysoki poziom. Tego sobie i Wam, drodzy widzowie życzę na odchodnym.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Piersze wrażenie po wyjściu z kina - niesmak, dezorientacja... Nie ze względu na sceny, ale dlatego, że... czytaj więcej
Pierwsza "Saw" była ciekawa. Druga była inna, lecz nadal ciekawa. Trzecia jednak - zgodnie z... czytaj więcej
Jeszcze więcej krwi! Jeszcze więcej śmierci! Jeszcze więcej ohydnych scen! Jeszcze więcej latających... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones