Piracka pieśń z orkiestrą w tle

Po rozczarowującej, w najlepszym razie "przeciętnej" ścieżce muzycznej ze "Skrzyni Umarlaka" miałem nadzieję, że Hans Zimmer naprawi błędy, które popełnił - wywali elektronikę, bardziej skupiając
Po rozczarowującej, w najlepszym razie "przeciętnej" ścieżce muzycznej ze "Skrzyni Umarlaka" miałem nadzieję, że Hans Zimmer naprawi błędy, które popełnił - wywali elektronikę, bardziej skupiając się na orkiestrze, i trochę się zrekompensuje (przez "Skrzynię Umarlaka" stracił w moich oczach naprawdę wiele). Nie sądziłem jednak, że wprowadzone zmiany będą tak duże. Dzięki temu muzyka z filmu "Piraci z Karaibów: Na krańcu świata" jest naprawdę dobra (czego nie można powiedzieć o filmie, który jest równie rozczarowujący jak muzyka ze "Skrzyni Umarlaka").  Płytę otwiera piracka pieśń zatytułowana "Hoist The Colours". Wojskowe werble tworzą tło dla wokalu, najpierw jednego chłopca, później zaś wszystkich skazańców. Szczerze – coś mi nie gra w tej melodii. Niby jest dobrze, ale nie do końca. Po prostu nie zachwyciła mnie, ale jednocześnie i nie zniesmaczyła, pozostawiając mnie raczej obojętnym. Na szczęście kolejna pozycja na płycie, "At Wit’s End", w pełni to rekompensuje i naprawdę może się podobać. Mnie na przykład przypadły do gustu chórki, zarówno mieszane jak i całkowicie żeńskie (w poprzednich częściach był jedynie chór męski), które wprowadzają do muzyki ciekawą, ponadnaturalną atmosferę zaświatów. To na plus. Przez utwór ten przewija się w różnych wariacjach główna, przewodnia melodia filmu i jest to właściwie pierwszy utwór, w którym słyszymy ją w pełnej krasie. Nieco dalej melodia przechodzi w bardziej epicki wymiar i była by w tym naprawdę świetna, gdyby nie "brak współpracy" między dwoma wyraźnie słyszalnymi liniami melodycznymi muzyki, które nie do końca współgrają ze sobą tak jak powinny. Mimo wszystko ten motyw brzmi nieźle i twórcy muzyki należy się za niego pochwała. Dalej słyszymy znany już z poprzedniego filmu motyw Davy'ego Jonesa, ale tym razem w dużo lepszej formie. Spokojna, smutna melodia przechodzi w głośną od instrumentów dętych muzykę, podczas której Holender atakuje statki pirackie, aby zakończyć się porywającą i szybką melodią, towarzyszącą widowiskowej sekwencji z olbrzymim wodospadem w roli głównej. Jest naprawdę nieźle, zastrzeżeń nie mam. Scenom w Luku Davy'ego Jonesa towarzyszy utwór o nazwie "Multiple Jack’s" – melodia niesamowicie dziwaczna, a przez to chyba najciekawsza na płycie. Wielu widzów z pewnością ma "uczulenie" na ten fragment filmu i podobnie będzie u słuchaczy muzyki. Dziwne, nienaturalne brzmienia towarzyszące psychodelicznym wizjom Jacka nie każdemu przypadną gustu. Mnie owa muzyka spodobała się bardzo, także ze względu na swoją oryginalność i niesamowite brzmienia. Podobnie prezentuje się "The Brethen Court", który jest jednak znacznie gorszy niż "Multiple Jack’s". Posiada wiele momentów, gdy melodia po prostu się… łamie, co nie robi zbyt dobrego wrażenia. Pod koniec utwory rozbrzmiewa niski, męski chór, który zwiastuje inną melodię – "What Shall We die for". Ładna, nie powiem, ale jak na mój gust stanowczo zbyt podniosła, zbyt dumna i zbyt patetyczna. "Parlay" to miejscami niemal kopia "Man with the Harmonica" skomponowanego przez Ennio Morricone. W porównaniu z nią wypada raczej przeciętnie, ale jako melodia jako taka "Parlay" broni się tym, że brzmi całkiem sympatycznie, umiejętnie łącząc pirackie motywy z westernowym charakterem muzyki. "Up is Down" jest jedną z ciekawszych melodii na płycie, łączącą w sobie zabawny i lekki charakter w pierwszej połowie (klimatem zaskakująco mocno zbliża się do muzyki Klausa Badelta z pierwszego filmu, co jest niewątpliwie zaletą) oraz przygodowy charakter z lekką nutką "epickości" w drugiej. Bardzo sympatyczna melodia. Z kolei "I don’t think now is the best time" to muzyka akcji, co ciekawe – bardzo Williamsowski. Gdyby nie charakterystyczny styl Niemca wyczuwalny w jego muzyce, zastanawiałbym się, czy to aby nie John Williams nie maczał palców w tym utworze. "I don’t think now is the best time" to właściwie niezgorsza muzyka akcji, miejscami melodyjna, ale miejscami ocierająca się o kakofonię. W filmie ogólnie całkiem okej, chociaż nie da się ukryć że miejscami i nędzna, dosłownie „zarzynająca” sceny walki. I to tępą szablą. "One Day" to przede wszystkim melodia miłosna, bardzo ładnie podkreślająca związek Willa z Elizabeth. Niestety, mimo że brzmi pięknie, aż wyziewa z niej sentymentalny patos, co niektórych będzie drażnić. Mi to niespecjalnie przeszkadzało, chociaż odnotowałem ten fakt już podczas seansu w kinie. "Drink Up me Hearties" ładnie kończy film i udanie łączy motywy muzyczne z całego filmu. Jednocześnie jest to utwór, który charakterem bardzo zbliża się do pierwszej części filmu, co bardzo mnie cieszy. Pytanie tylko – czy nie można było tak od razu? A tak niestety ten swoisty "powrót" mamy dopiero tuż przed napisami końcowymi. A szkoda. Reasumując – na pewno jest do dobra ścieżka muzyczna, z mnóstwem atutów i garścią wad, która zyskuje również na tym, że niemal w całości została zagrana przez orkiestrę w pełnym składzie (co jest raczej rzadkością w kompozycjach Hansa Zimmera). Wielka szkoda, że ciężko znaleźć w niej jakieś cechy wspólne z muzyką z pierwszej części "Piratów z Karaibów". Jednak jeśli miałaby nawiązywać do niej w taki sposób, jak soundtrack dwójki – może dobrze się stało, że Hans Zimmer podjął taką decyzję. Dzięki temu mamy naprawdę udaną ścieżkę muzyczną, może nie rewelacyjną, ale na pewno bardzo dobrą. A dla fanów filmu i Hansa Zimmera – prawdziwa gratka.
1 10
Moja ocena:
3
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Reżyser Gore Verbinski na spółkę z producentem Jerrym Bruckheimerem znaleźli patent na kino przygodowe z... czytaj więcej
"Zadbaliśmy więc, żeby każda z trzech części miała swój indywidualny styl". Na krańcu świata ma być... czytaj więcej
Gdy w 2003 roku na ekrany kin weszli "Piraci z Karaibów: Klątwa Czarnej Perły", nie wiedziałam, że... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones