Recenzja filmu

Pocałuj mnie, Kasiu (1953)
George Sidney
Bob Fosse
Carol Haney

Poskromienie złośnicy

Na Broadwayu w latach 40. i 50. modne stało się przerabianie dzieł Szekspira na musicale. "Kiss Me Kate" zapoczątkował ten trend.
W latach 40. i 50. na Broadwayu zapanowała moda na przerabianie klasycznych dramatów na musicale. I tak "PigmalionMy Fair Lady (1964)" przemienił się w "My Fair LadyWest Side Story (1961)", a "Romeo i JuliaPigmalion (1938)" przenieśli się w lata 50 i jako "West Side Story" podbili serca widzów. Ekranizacje obu sztuk stały się klasykami i zdobyły Oscara dla najlepszego filmu roku. Najbardziej z tych dzieł pokrzywdzona wydaje się niewątpliwie muzyczna wersja "Poskromienia złośnicyRomeo i Julia (1968)" – "Pocałuj mnie, KasiuPoskromienie złośnicy (1967)".

Lili Vanessi (Kathryn Grayson) i Fred Graham (Howard Keel) są parą rozwiedzionych artystów. Przygotowują teraz wspólnie umuzycznioną wersję "Poskromienia Złośnicy". Sytuacja za kulisami jest bardzo analogiczna do tego, co dzieje się na scenie. Oprócz Lili i Freda w sztuce występują też Lois Lane (Ann Miller), która nie zaprzepaści żadnej okazji, aby zrobić karierę, oraz jej chłopak, nałogowy hazardzista Bill Calhoun (Tommy Rall). W tle mamy też gangsterów, których Calhoun ściąga nieopatrznie na Grahama, czy nowego męża Lili, teksańskiego milionera.

Film można podzielić na dwie części. Pierwsza to część, w której artyści przygotowują show oraz zakulisowe potyczki małżeństwa. Od połowy obrazu dużej mierze podziwiamy samo przedstawienie. Jak można się domyślić, jest ono bardzo teatralne i przerysowane, reszta scen (może poza tańczącymi gangsterami) jest dość realistyczna.

Podoba mi się w tym filmie aktorstwo w części przedstawienia. Jedyną aktorką, która normalnie gra naprawdę dobrze jest tutaj Ann Miller, lecz w teatralnej konwencjiGraysoniKeelwypadają dość dobrze i całkiem ciekawie.

W sekwencjach o życiu bohaterów można się bardziej przyczepić do aktorstwa.Graysonnieźle radzi sobie jako egoistyczna, ironiczna gwiazda Lili. Charakter jej postaci podkreśla dodatkowo zmiana fryzury aktorki. Jeszcze rok wcześniej w brązowych lokach grała słodkie dziewczątka, teraz mogła wcielić się w blond wampa.Keelrównież nieźle prezentuje się jako tęskniący za byłą żoną Fred, chociaż, umówmy się, ta rola nie była zbyt wymagająca. Najbardziej naturalnie wypadają Ann Millerjako Lois, która wykorzysta każdą okazję, by zrobić karierę oraz Tommy Ralljako jej zazdrosny chłopak, Bill. Co ciekawe,Millerbyła aż 10 lat starsza odRalla.

Piosenki napisał mistrz w swoim fachu, Cole Porter, choreografią zaś zajął się słynny Hermes Pan. Najsłynniejszym numerem jest chyba "Too Darn Hot" wykonywane przez fenomenalną Ann Miller. Tancerka ma w tym obrazie jeszcze kilka wspaniałych numerów, jak "Tom, Dick & Harry" czy "Always True To You". Razem zRallemtańczą teżw numerze "From This Moment On".GraysoniKeelśpiewają dwie piękne ballady, "So in Love" i "Wunderbar". Mamy też solowy popis Kathryn, "I Hate Men" czy kwartet głównych bohaterów w "We Open in Venice", plus kilka ballad śpiewanych przezKeela. Na uwagę zasługują też kostiumy i scenografia w sekwencji przedstawienia.

Uważam, że jest to jeden z lepszych musicali lat 50., zdecydowanie wart obejrzenia przynajmniej raz!
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones