Recenzja filmu

Predators (2010)
Nimród Antal
Adrien Brody
Topher Grace

Czas na polowanie

"Nareszcie"! Pewnie takie słowo wypowiedziała większość fanów kultowego "Predatora" z 1987 roku i jego nieco mniej kultowej kontynuacji, na wieść o powstaniu kolejnej wersji filmu. Najnowszą
"Nareszcie"! Pewnie takie słowo wypowiedziała większość fanów kultowego "Predatora" z 1987 roku i jego nieco mniej kultowej kontynuacji, na wieść o powstaniu kolejnej wersji filmu. Najnowszą częścią zajął się średnio znany reżyser Nimród Antal. Jego dotychczasowa twórczość nie jest zbyt bogata, bo to jeszcze twórca młody, który tak naprawdę miał dotychczas na swoim koncie jeden udany film ("Kontrolerzy"). Nie można więc się było dziwić, że co do "Predators" obawy były równie wielkie, co oczekiwania. Obawy te spowodowane były również dwoma ostatnimi występami tytułowego potwora na wielkim ekranie. Obydwie części "Alien Vs Predator" okazały się wielką klapą. Nie można było tym filmom odmówić pewnego klimatu, ale nijak miały się one do poprzednich części Obcego czy właśnie Predatora.

"Predators" nie jest remakiem żadnej z poprzednich części, choć ich duch jest obecny niemal od początku do końca filmu. Grupa nieznajomych w niewyjaśnionych okolicznościach ląduje na tajemniczej planecie. Z biegiem czasu orientują się, że są uczestnikami wielkiego polowania, w którym pełnią rolę zwierzyny.  I tak zaczyna się walka o przetrwanie, która przypomina tą z oryginału. Twórcy filmu nie odważyli się na większą rewolucję, nie wprowadzili zbyt dużej dawki świeżych pomysłów. Oparli się na sprawdzonym i znanym mechanizmie. Takie zabiegi to ryzykowna zabawa. Na szczęście w tym wypadku świetnie się sprawdza. W czasie seansu przeżyć można sentymentalną podróż.

Ja osobiście obawiałem się, że Adrien Brody, kojarzony przede wszystkim z chuderlawym pianistą, nie sprosta roli pogromcy Predatorów i nie będzie to już taki bohater, jakiego stworzył Schwarzenegger. To prawda, Arnolda nikt nie przebije, ale Brody bardzo pozytywnie zaskakuje. Zimny i bezduszny najemnik idealnie pasuje do sytuacji, w jakiej się znalazł. Ogólnie wszyscy aktorzy stworzyli ciekawe i interesujące postacie. Efekty specjalne są oczywiście lepsze i efektowniejsze od tych, jakie zastosowano ponad 20 lat temu, lecz ich ogólny poziom jest dość klasyczny. To znaczy, że twórcy - nie chcąc odbiegać klimatem od pierwowzoru - postawili raczej na udoskonalenia niż drastyczną rewolucję.

"Predators" to na pewno nie rewolucja, lecz coś w rodzaju odświeżenia klasyki, które daje wiele radości i dostarcza świetnej rozrywko zarówno fanom serii, jak i tym, którzy z Predatorami mają do czynienie pierwszy raz.  
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Predator to jeden z tych bohaterów (jeśli mogę w tym przypadku posłużyć się takim określeniem), którzy na... czytaj więcej
Był rok 1987. Nikt nie przypuszczał, że powołany wówczas do życia kosmita na stałe zapisze się w historii... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones