Recenzja filmu

Różyczka (2010)
Jan Kidawa-Błoński
Magdalena Boczarska
Andrzej Seweryn

Rozdarta Różyczka

W czasach, kiedy jesteśmy zasypywani lawiną sequeli, remake'ów i tandetnych komedii romantycznych, zapominamy, że kiedyś kino oprócz komercyjnej rozrywki, tanich produkcji i kiepskich żartów
W czasach, kiedy jesteśmy zasypywani lawiną sequeli, remake'ów i tandetnych komedii romantycznych, zapominamy, że kiedyś kino oprócz komercyjnej rozrywki, tanich produkcji i kiepskich żartów dostarczało też emocji, wrażeń i wzruszeń. Przykładem takiej starej szkoły filmowej jest nowy obraz Jana Kidawy-Błońskiego "Różyczka".

Akcja filmu toczy się na przełomie 1967 i 1968 roku w Warszawie. Poznajemy młodego funkcjonariusza SB, Romana Rożka (Robert Więckiewicz) i zakochaną w nim Kamilę Sakowicz (Magdalena Boczarska). Dziewczyna rozpoczyna współpracę z SB pod kryptonimem "Różyczka" i dostaje zadanie, aby zbliżyć się do wroga Polski ludowej, Adama Warczewskiego (Andrzej Seweryn), polskiego inteligenta i profesora Uniwersytetu Warszawskiego. Pomimo dużej różnicy wieku, odmiennych charakterów i pozycji społecznej Sakowicz zdobywa zaufanie figuranta, wprowadza się do niego i zostaje jego kochanką. Warczewski pała do niej prawdziwym uczuciem i jest głuchy na komentarze swoich przyjaciół, co zręcznie wykorzystuje Różyczka. Jej raporty stają się coraz ciekawsze i ważniejsze. Sakowicz zauważa jednak, iż Warczewski nie jest tym, kim myślała. Nagle zdaje sobie sprawę, że zaczyna coś czuć do figuranta i nieświadomie wchodzi w tę niebezpieczną grę.

Dawno utraciłam wiarę w polską kinematografię i podchodziłam do tego filmu sceptycznie. Jakże miło się rozczarowałam. To kawałek świetnego kina. Wspaniała historia miłosna na tle wydarzeń marca 1968 roku, klimatyczne zdjęcia peerelowskiej Warszawy i cudowna, nastrojowa muzyka Michała Lorenca to wszystko, co czyni "Różyczkę" pozycją wyjątkową i wartą zapamiętania. Reżyser wzbudza w nas skrajne emocje, chociaż nie stara się prowadzić aktorów. Daje im wolną rękę, co wychodzi tylko na dobre.

Magdalena Boczarska wzbudza w nas na początku lekki uśmiech politowania i negatywne emocje. Z jednej strony jest dziewczyną znikąd. Bez wykształcenia i pozycji, kurczowo trzymająca się swojego kochanka, Rożka. Z drugiej jednak strony to współpracownica SB, która bez skrupułów wykorzystuje zaufanie i uczucie Warczewskiego, aby na niego donosić i szpiegować. Jednak i tu nie jest do końca jasne. Sakowicz była do szaleństwa zakochana w Rożku. Wychowana w domu dziecka nie znała miłości, więc akceptowała uczucie Rożka, ponieważ nie miała pojęcia, iż można kochać inaczej. Zdecydowała się na współpracę, bo prosił ją o to ukochany mężczyzna. Widzimy, jaka jest dumna i szczęśliwa, kiedy oddaje swój pierwszy raport i zauważamy jej smutek, kiedy Rożek chowa go do kieszeni nawet nie zaglądając. Poza tym wmówiono jej, że Warczewski jest wrogiem kraju, szpiegiem, zdrajcą, którego trzeba zlikwidować. Kamila zaczyna współpracę z takim nastawieniem. Jakże jest zaskoczona, kiedy okazuje się, że wszystko, w co wierzyła, jest kłamstwem, a Warczewski jest wspaniałym, wrażliwym i lojalnym prawdziwej Polsce człowiekiem. Te elementy Boczarska zagrała świetnie. Jej emocje są prawdziwe i niewymuszone. Etap metamorfozy został zagrany wiarygodnie i zaczynam nawet czuć sympatię do Sakowicz. Boczarska sprawiła, iż rozumiemy motywację Różyczki i nie oceniamy jej aż tak surowo. Przecież każdy popełnia błędy. Jednak czuję pewien niedosyt, jeśli chodzi o kwestię rozdarcia. Jest taki moment filmu, kiedy Sakowicz ma wątpliwości, czy powinna być wierna Rożkowi, czy może zacząć nowe lepsze życie z Warczewskim. Zabrakło mi tego rozdarcia, zwątpienia. Mam uczucie, że Boczarska nie wykorzystała w pełni możliwości tej roli, która ją trochę przerosła.

O wiele lepiej z rolą poradził sobie Robert Więckiewicz. Być może była to rola prostsza, mniej wymagająca. W każdym razie idealnie wcielił się w postać prostego i brutalnego funkcjonariusza SB, który o ironio jest gorącym zwolennikiem antysemityzmu będąc jednocześnie Żydem w ukryciu. Wbrew pozorom Roman kocha Kamilę do szaleństwa i nie umie sobie poradzić z zazdrością o Warczewskiego. Czuje, że dziewczyna wymyka mu się z rąk, że poznała lepsze nowe życie i nie będzie chciała wrócić do starego. I ma rację. Nie może tego znieść, dlatego dekonspiruje Różyczkę i wyjawia Warczewskiemu całą prawdę. Próbuje odzyskać Kamilę, ale jest już za późno. Niszczy go system, w który tak wierzył i zdradza go ukochana kobieta. Mało kto potrafi się podnieść po tak silnym ciosie i dlatego Rożek przegrywa. Więckiewicz doskonale wczuł się w rolę słabego człowieka, trybiku w wielkiej machinie socjalizmu. Pokazuje, jak Rożek próbuje dodać sobie odwagi poprzez nonszalancje, papieros w ustach, przedmiotowe traktowanie Kamili. Robert Więckiewicz bardzo mi się podobał w tej roli, choć odczuwam lekki żal, iż jego postać nie została bardziej rozbudowana.

Najbardziej jednak przypadła mi do gustu kreacja Andrzeja Seweryna. Mogłoby się wydawać, że Warczewski jest postacią nudną i szablonową. Ale paradoksalnie to jego postać jest najciekawsza w filmie. Może to zasługa nutki tajemniczości, a może wielkiego talentu i magnetyzmu Seweryna, który z nijakiej postaci potrafi stworzyć istną perełkę. Perfekcjonista stworzył portret typowego inteligenta tamtych czasów. Profesor jest szarmancki, wykształcony, inteligentny i krytykuje system komunizmu. Wraz z innymi profesorami i inteligentami podpisuje protest przeciwko cenzurze, a także bojkotuje zdjęcie Dejmkowskich "Dziadów", co czyni go wrogiem Polski Ludowej. Sakowicz zna z uniwersytetu, gdzie dziewczyna jest maszynistką. Z początku traktuje ją pobłażliwie jednak, kiedy dziewczyna okazuje zainteresowanie jego twórczością i literaturą, chętnie udziela jej pomocy. Mimo ostrzeżeń kolegów zakochuje się w pięknej Kamili, co prowadzi do dramatu. Ufa jej bezgranicznie, akceptuje i kocha taką, jaką jest. Pokazuje Sakowicz, iż miłość nie musi być gwałtowna, brutalna, ale może wypełniać ją czułość, subtelność, wrażliwość i zrozumienie dla drugiej osoby. Moim zdaniem Andrzej Seweryn zagrał po mistrzowsku. Najpierw niesamowite uczucie, a potem wielkie rozczarowanie, gdy dowiaduje się ze kobieta, którą tak kochał szpiegowała go i okłamywała. Seweryn całkowicie poddał się roli, jest tak wiarygodny, iż myślimy ze w ogóle nie gra. Tylko tak wspaniały aktor, może tego dokonać. Jako profesorowi ufamy mu całkowicie i współczujemy, gdy widzimy, jaką miłością obdarzył Kamilę, nieświadomy jej ukrytego celu. Po zdekonspirowaniu Sakowicz, Warczewski przychodzi do jej mieszkania i wybacza jej współpracę z SB. I choć nie padają tutaj żadne słowa, jest to najpiękniejsza scena w filmie. Profesor tak bardzo ją kocha, iż bez względu na jej przeszłość chce się z nią ożenić.

Andrzej Seweryn stworzył postać wspaniałą, niezwykle wrażliwą i inteligentną. Pokazał człowieka, który dla miłość poświęcił wszystko. I wszystko stracił. W tym filmie nie ma happy endu. Wszyscy w tym filmie przegrywają. Kidawa-Błoński pokazał, jak bezradna jest istota ludzka w obliczu systemu totalitarnego. Zostaje wpuszczona w wir wydarzeń, których nie rozumie i których nie może powstrzymać. System niszczy wszystkich. "Różyczka" jest filmem smutnym, lekko nostalgicznym i bardzo wzruszającym. Ważnym elementem jest tutaj muzyka Michała Lorenca. W pamięci zostaje mi scena pożegnania, która wraz z utworem "Wyjazd z Polski" chwyta za serce. Po wyjściu z kina długo miałam przed oczami ten szary warszawski peron i trudno było mi powrócić do rzeczywistości. Ten obraz brutalnie pokazuje nam, jaką cenę przychodzi czasami zapłacić za błędy. Wszyscy bohaterowie przegrywają, a motorem ich działań jest miłość. Miłość bezgraniczna, szalona, gwałtowna, troskliwa i spalająca. I pozwolę sobie zacytować fragment wypowiedzi Andrzeja Seweryna: "Miłość tak jak tytułowa Różyczka, kiedyś zakuje każdego."
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones