Recenzja filmu

Red Road (2006)
Andrea Arnold
Kate Dickie
Tony Curran

Czy zemsta ma sens?

Pełnometrażowy debiut brytyjskiej reżyserki Andrei Arnold - "Red Road" nie jest kinem dla każdego. Prosta, niewyszukana fabuła i powolna narracja mogą zmylić żądnych mocnych wrażeń widzów.
Pełnometrażowy debiut brytyjskiej reżyserki Andrei Arnold - "Red Road" nie jest kinem dla każdego. Prosta, niewyszukana fabuła i powolna narracja mogą zmylić żądnych mocnych wrażeń widzów. Jackie to zwykła, szara pracownica centrum monitoringu w Glasgow. Godzinami przesiaduje w pracy, wpatrując się w wielką ścianę monitorów. Nieraz zostaje po godzinach. Jej życie osobiste sprowadza się do wymiany paru zdań i szybkiego, beznamiętnego seksu z kolegą z pracy. Jackie jest samotna i przygnębiona. Koszmar z przeszłości nie pozwala o sobie zapomnieć. Jednak do czasu… Pewnego dnia uwagę Jackie przyciąga pewien mężczyzna - to przez niego stała się wrakiem człowieka. Obserwacja zamienia się w obsesję. Wszystko zmierza do bolesnej konfrontacji. Red Road to jedna z najpodlejszych dzielnic Glasgow. Stanowi skupisko recydywistów, przestępców i prostytutek. Życie tutaj jest szare i monotonne. Wielkie blokowiska są świadkiem ludzkiego upodlenia i bolesnej egzystencji. Obserwowany przez Jackie mężczyzna, Clyde mieszka właśnie w Red Road, dopiero co wyszedł z więzienia za dobre sprawowanie. Ta wiadomość pobudziła Jackie do brzemiennego w skutkach działania - zaczęła się spotykać z Clydem tylko po to by zemścić się na nim za zbrodnię sprzed lat, której był sprawcą. Wbrew pozorom film Andrei Arnold to nie kolejna, krwawa revenge story . Zemsta Jackie nie jest przemyślana. Kobieta stara się pokonać własne ograniczenia i jak najbardziej zbliżyć się z wrogiem. To wymaga od niej wielkiego wysiłku psychicznego i pozbycia się, a przynajmniej chwilowego uwolnienia od ciężkiego bagażu emocjonalnego. W kulminacji status Jackie zostaje całkowicie zrównany ze statusem Clyde’a. Ta transgresja tożsamości pozwala na oczyszczenie i uspokojenie udręczonej duszy bohaterki. Ale czy rzeczywiście tylko takie podejście przestępcy było możliwe? Czy zemsta dokonana w taki sposób w ogóle ma sens? Zemsta jest potrzebą, która wymaga od nas o wiele więcej niż nam się to może wydawać. Ważne jest, aby w zaślepieniu nie zagubić sensu swej walki i przez to nie zatracić samego siebie. Jak mawiał mistrz Hattori Hanzo w pierwszej części "Kill Billa" Quentina Tarantino: "Zemsta nigdy nie jest prostą drogą. Jest jak las. A w lesie łatwo zabłądzić, zgubić drogę, zapomnieć, skąd się przyszło." Jackie pojawiając się w Red Road podjęła walkę, weszła do lasu i zabłądziła. Walka toczy się przede wszystkim w niej samej, a Clyde nie jest już tym samym człowiekiem. To komplikuje całą sytuację. Można polemizować z tym, czy Jackie postąpiła właściwie czy też nie. Andrea Arnold nie daje jednoznacznej odpowiedzi. Po mocno naturalistycznej scenie seksu Jackie nie oddycha z ulgą. Nie ma ukojenia, ani pocieszenia. Najbardziej boli świadomość, że nic nie przywróci spokoju sprzed lat. Rana nie zagoi się, a zemsta tylko ją rozjątrzy. Jackie nie mogąc pozbierać się po tragedii, zatraca się w bólu wspomnień i obsesji niespełnionej zemsty. Najbardziej przerażający jest motyw samotności głównej bohaterki, którego signifiantem są urny, z którymi zasypia Jackie. To chyba najmocniejsze świadectwo nieumiejętności pogodzenia się z losem i degeneracji systemu wartości. "Red Road" to zdecydowanie ciężki i przygnębiający film. Andrei Arnold przez całe 113 minut projekcji udało się utrzymać hermetyczny i nieprzyjemny klimat bólu i rozpaczy. Spokojnie można uznać więc nowe dzieło brytyjskiej reżyserki za "film piekielny" według kategoryzacji Wojciecha Kuczoka. Podobnie jak za Kuczokiem, Arnold rezygnuje z niepotrzebnych przedmiotów, na rzecz minimalizacji obrazu. Dominującym elementem jest wiec pustka odzwierciedlająca stan duszy głównej bohaterki. Polityka ograniczeń w kinie, przywodzi na myśl dokonania Dogmy. Jednak nie popadajmy w zbytni entuzjazm i nie łudźmy się wraz z Dorotą Smelą - autorką artykułu "Red Road. Wskrzeszenie Dogmy". Poza tym ważnym elementem jest brak estetyzacji filmu. Kadry są brudne, szare i męczące dla widza. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze naturalizm i pozbawiony erotyzmu seks. Całość wymaga więc od widza silnego zaangażowania i wniknięcia w kontekst. Warto spojrzeć na ten film jeszcze z innej perspektywy, a właściwie od strony sytuacji demograficznej i kondycji klasy robotniczej współczesnego społeczeństwa. Ludzie nie radzą sobie z problemami jakie narzuca im system, ponadto gubią się obciążeni własną egzystencją. W konsekwencji rośnie fala przestępczości i ogólnego niezadowolenia. W filmie konfrontuje się Clyde'a, który jest odbiciem frustracji i niedopasowania jednostki, z Jackie, która nie należy do jego środowiska, ale zmuszona jest zmienić nastawienie. Wielką rolę odgrywa więc konflikt klasowy i bolesna zmiana Jackie. "Red Road" to przemyślana opowieść o ludzkich tragediach i próbie przezwyciężenia kryzysu. To także studium bezsilności ludzkiej i pesymistyczny moralitet bez morału. Film nie zamyka tematu, pozostawiając jego ocenę i zakończenie w rękach widza.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W ludziach istnieje naturalna potrzeba szukania winnych. Ktoś musi odpowiedzieć za wszystkie złe... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones