Recenzja filmu

RoboCop (1987)
Paul Verhoeven
Peter Weller
Nancy Allen

Superglina

"RoboCop" to popkulturalny fenomen z ery, kiedy to przejrzystość fabuły i wizja twórcza pozwalały doświadczyć artystycznego orgazmu. Koniecznie.
Detroit, przyszłość. Miasto toczy niespotykana nawcześniejszą skalę przestępczość. Opanować sytuację próbuje Omni Consumer Products (OCP), gigantyczna korporacja, którazarządza upadającą metropolią. Jeden zjej pracowników tworzy program "RoboCop", któryma raz nazawsze rozwiązać problem degeneracji trawiącej miasto. Wykorzystują oni dotego celu zmasakrowane ciało policjanta, któregoprocesy życiowe ma wspomagać cybernetyka. Dzięki temu eksperymentowi staje się on pokrytym kevlarem Supergliną, zaczynającym siać postrach wmieście…

Paul Verhoevenstworzył okraszone brutalnością kino par excellence. Wprzeciwieństwie dowielu dzisiejszych produkcji przemoc emanująca naekranie nie jest środkiem stosowanym samym wsobie, przeciwnie, umiejętnie dawkowana brutalność zaczyna wwidzu akumulować gniew ikrystalizuje oczekiwania co dorozwoju fabuły wkierunku, którywyznacza nam sam reżyser. Któż bowiem wczasach dzieciństwa, oglądając film nastarej iwyświechtanej taśmie VHS, nie czuł wściekłości widząc rzeź dokonaną napolicjancie Murphym?! Nigdy nie zapomnę tych uczuć, które towarzyszyły mi kiedy poraz pierwszy oglądałem "RoboCopa"ponad dekadę temu.

Zperspektywy czasu największe wrażenie wywołuje wizja przyszłości, jaką zaserwował nam holenderski reżyser. To, co w "RoboCopie"najistotniejsze, pozostaje bowiem nadrugim planie, wcieniu toczącej się naekranie krwawej jatki. Verhoevenmaluje nam świat opanowany przez olbrzymie korporacje, sterujące życiem pospolitych obywateli. Czyż nie tozaczynamy przeżywać uprogu nowego millennium? W "Superglinie" zastosowano też chwyty narracyjne, takie jak wstawki reklamowe, będące wówczesnych czasach swoistym novum. Te zabiegi pozwoliły jeszcze lepiej przedstawić nam świat przyszłości jako poletko naktórym uprawiane są interesy możnych. Ciężko wyjść zpodziwu, patrząc nawizjonerstwo jakim wykazał się Verhoeven. Ćwierć wieku później, Brad Pittw "Kiling Them Softly"powie: "America is not acountry, its just abuisness"…

"RoboCop"tojeden ztych niewielu filmów, w którym aktorstwo ma drugorzędnie znaczenie. Jednakowoż cała obsada spisała się bez zarzutu. Peter Weller wraz zNancy Allen stworzył jeden znajbardziej rozpoznawalnych duetów whistorii kina. Aktorzy wcielający się wbandę rzezimieszków, naczele zKurtwoodem Smithem,również poprawnie wywiązali się zpowierzonych im zadań. Hipnotyzują emanującą odnich dewiacją, co sprawia, żechcemy ich widzieć naekranie jak najczęściej. Uwielbiam tę brzydotę wkinie, którą tak perfekcyjnie pokazał światuPaul Verhoeven.
"RoboCop" topopkulturalny fenomen zery, kiedy to przejrzystość fabuły iwizja twórcza pozwalały doświadczyć artystycznego orgazmu. Koniecznie.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W latach osiemdziesiątych filmy szeroko rozumianej akcji wykazywały pewną miłą dla oczu i uszu tendencję:... czytaj więcej
Czy jest na sali ktoś, kto nie oglądał "RoboCopa" bądź o nim nie słyszał? Śmiem twierdzić, że każdy... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones