Recenzja filmu

Stan gry (2009)
Kevin Macdonald
Russell Crowe
Ben Affleck

Stan gry (aktorskiej)...

Reżyser "Ostatniego króla Szkocji", Kevin Macdonald, stanął przed trudnym zadaniem. Oczekiwano od niego, że nakręci film równie dobry, co produkcja z Forestem Whitakerem (nagrodzonym za ową
Reżyser "Ostatni król Szkocji (2006)Ostatniego króla Szkocji", Kevin Macdonald, stanął przed trudnym zadaniem. Oczekiwano od niego, że nakręci film równie dobry, co produkcja z Forestem Whitakerem (nagrodzonym za ową kreację Oscarem). Gwiazdorska obsada, ciekawa tematyka - tak przedstawiają się potencjalne najważniejsze atuty dzieła Macdonalda.

Reporter Cal McAffrey (Crowe) prowadzi śledztwo w sprawie przypuszczalnego morderstwa asystentki znanego kongresmana - Stephena Collinsa (Affleck). Dziennikarza wspiera młoda Della Frye (Rachel McAdams). Zarówno Cal, jak i Frye pracują dla gazety, której wydawcą jest Lynne (Helen Mirren). McAffrey, podczas badania sprawy, trafia na tropy, które prowadzą do teorii spisku na wysokich szczeblach władzy...

"Stan gry" jest przedstawicielem gatunku "thrillerów politycznych". Ostatnio filmów tego typu nie było zbyt wiele. Z tym większą przyjemnością ogląda się produkcję Macdonalda. Szczególnie biorąc pod uwagę, że w "State of Play" poszczególne wersje wydarzeń, poszlaki i teorie zmieniają się niczym w kalejdoskopie. W dodatku owa żonglerka tropami nie wydaje się wcale naciągana. Pomimo że akcji w klasycznym tego słowa znaczeniu w filmie Kevina nie ma zbyt wiele, wspomniana produkcja trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej minuty. Jest to zapewne spowodowane zarówno zgrabnie poprowadzoną fabułą (odnoszącą się do wydarzeń realnych, jak np. huragan Katrina), ciekawie przedstawionym śledztwem oraz co rusz pojawiającymi się kolejnymi dowodami w badanej sprawie, jak i wyśmienitym aktorstwem.

Cała obsada filmu została wybrana bez pudła. Peany na temat Crowe'a, pojawiające się w recenzjach, są zasłużone. Russell po prostu nie schodzi poniżej pewnego poziomu, dając z siebie wszystko podczas odgrywania roli. Mirren jako twarda wydawczyni pisma także sprawia wrażenie postaci autentycznej, bez krztyny przerysowania. Chciałem jednak zwrócić szczególną uwagę na kreację Afflecka. Ben ostatnimi czasy rzadko miał okazję się wykazać (a przecież jest laureatem Oscara), w "Stanie gry" odciął się jednak od poziomu swych ostatnich ról. Zmienił się fizycznie (schudł i wygląda... młodziej), ale wraz ze zwężeniem barów, przybyło mu talentu. Może owe superlatywy są nieco przesadzone, ale miło oglądać, jak w tak doborowym towarzystwie jeden z synów marnotrawnych Hollywoodu, spisywany przez wielu na straty, pokazuje pazur (aktorski).

Właściwie ową krótką recenzję można podsumować bardzo prosto. "Stan gry" to porządnie zrobiony dreszczowiec z wątkami politycznymi, dobrze rozpisany i przemyślany, do tego mocno podciągnięty dzięki świetnemu aktorstwu. Produkcja Macdonalda nie wejdzie (raczej) do kanonu filmowego, nie pozostanie w pamięci na dłuższy czas, ale za to z pewnością dostarczy dobrej i inteligentnej roz(g)rywki na 2 godz.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Stanu gry" raczej nie powinni oglądać ci, którzy wszędzie węszą spiski i konspiracje, albowiem film jest... czytaj więcej
Mam ogromną słabość do filmowych wersji dziennikarskich śledztw i politycznych afer. Szczególnie tych... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones