Recenzja filmu

Sześciostrzałowiec (2004)
Martin McDonagh
Brendan Gleeson
Rúaidhrí Conroy

Nieznajomi z pociągu

Nick Park, ceniony reżyser animacji i twórca kultowej pary Wallace'a i Gromita, zapytany kiedyś, za co lubi filmy krótkometrażowe odpowiedział pół żartem, pół serio: "głównie za to, że są
Nick Park, ceniony reżyser animacji i twórca kultowej pary Wallace'a i Gromita, zapytany kiedyś, za co lubi filmy krótkometrażowe odpowiedział pół żartem, pół serio: "głównie za to, że są krótkie". Ciężko z tym argumentem polemizować. Na szczęście dla miłośników krótkich form, długość filmu często bywa odwrotnie proporcjonalna do merytorycznej wartości danego dzieła.

Martin McDonagh to ceniony irlandzki dramatopisarz, którego sztuki są przesiąknięte czarnym humorem, specyficznym dialektem irlandzko-angielskim oraz dynamicznymi dialogami. W 2006 roku Irlandczyk postanowił spróbować swych sił w filmie. Jego debiut "Sześciostrzałowiec" okazał się wielkim sukcesem, zdobywając Oscara w kategorii Najlepszego aktorskiego filmu krótkometrażowego.

"Sześciostrzałowiec" jest utrzymany w podobnym ironicznym tonie irlandzkiej prowincji co sztuki teatralne McDonagha. Cała akcja tego niespełna półgodzinnego filmu rozgrywa się w pociągu. To właśnie w nim spotkają się główni bohaterowie. Pierwszym z nich jest Donnelly, grany przez ikonę irlandzkiego kina Brendana Gleesona (w filmie występuje też jego syn w Domhnall w epizodycznej roli kasjera), któremu właśnie zmarła ukochana żona. Kolejnymi bohaterami jest małżeństwo w średnim wieku (David Wilmot, Aisling O'Sullivan), które także musi się uporać ze stratą bliskiej osoby (nowo narodzonego synka). Ostatnim z pasażerów jest młody chłopak (Ruaidhri Conroy) starający się uprzykrzyć podróż innym pasażerom pociągu. Podczas podróży atmosfera robi się coraz bardziej napięta, a agresywny i niekulturalny chuligan nic sobie nie robi z bólu pasażerów, nieustannie dogryzając wszystkim obecnym.

Od strony technicznej film jest bez zarzutu, świetnie nakręcony jak na krótki metraż, który to często charakteryzuje się niedoskonałością warsztatu. Pomimo skromnych środków, twórcom udało się zgrabnie przenieść historię na ekran.

Film jest ciężki do zinterpretowania. Już sam tytuł jest dosyć niejasny. "Sześć" może oznaczać liczbę ofiar, ilość naboi w komorze, ale także symbolizować niedoskonałość ludzkiej duszy. A może to tylko zgrywa twórców, którzy igrają sobie z widzem? Frapująca wydaje się postać chuligana. Mimo początkowej niechęci czy wręcz odrazy, pod koniec między bohaterami zaczyna rodzić się coś na kształt osobliwej przyjaźni. Odnosząc się do teatralnych korzeni twórcy "Trzech billboardów za Ebbing, Missouri", można wysnuć analogię do Nowego Brutalizmu, czyli jednego ze współczesnych odłamów teatru absurdu. Inscenizacje tego typu charakteryzują się klaustrofobicznym klimatem, wkurzającym antybohaterem oraz wulgarnym językiem. Celem przedstawienia jest łamanie wszelkich granic i świętości a "Sześciostrzałowiec" idealnie wpisuje się w te ramy.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones