Recenzja filmu

Szybcy i wściekli: Hobbs i Shaw (2019)
David Leitch
Dwayne Johnson
Jason Statham

Szeroki i szerszy

Kino akcji znane jest z łamania wszelkich praw fizyki. Zagorzali fani zazwyczaj przymykają oko na wszelkie niedociągnięcia w scenariuszu, a idąc do kina szukają przede wszystkim rozrywki. W końcu
Kino akcji znane jest z łamania wszelkich praw fizyki. Zagorzali fani zazwyczaj przymykają oko na wszelkie niedociągnięcia w scenariuszu, a idąc do kina, szukają przede wszystkim rozrywki. W końcu przyjemnie się ogląda jak jeden facet daje radę w walce dziesięciu zbirom, a w tle eksplodują kolejne auta i budynki. A przynajmniej oglądało, bo tego typu blockbustery zdają się odchodzić od lamusa mniej więcej tak samo jak muzyka rockowa. Zarabiają coraz mniej, jest ich coraz mniej, a ludzie z każdym nowym filmem akcji patrzą coraz bardziej niechętnie na kolejne wybuchy i bijatyki.


"Hobbs i Shaw" to kolejna część z uniwersum "Szybkich i wściekłych", którzy pierwotnie byli serią filmów o ekstremalnych wyścigach zbaczającą z każdą nową odsłoną w jeszcze dziwniejszą stronę. Tym razem twórcy jednak nie dają nam piętnastej opowieści o dalszych losach Vina Diesla i jego "rodziny", a skupiają się na dwóch mięśniakach przewijających się zdawkowo przez serię, tworząc coś na miarę spin-offu.

Fabuła opiera się na tym, no że trzeba uratować świat. Jak to The Rock ma w zwyczaju. Tym razem bandzior (Idris Elba), który jest pół-człowiekiem pół-cyborgiem, zdecydował się na czystkę nie na tle rasowym ani religijnym, a na podstawie siły fizycznej. Przeżyją najsilniejsi. Za pomocą śmiertelnego wirusa oraz tajnej organizacji planuje masową zagładę, której zapobiec stara się tytułowy duet. I żeby nie było nudno, Hobbs (Dwayne Johnson)  i Shaw (Jason Statham) mają ze sobą na pieńku, więc cały film jest wzbogacony o śmieszne przepychanki. 


I nie zrozumcie mnie źle, bo poza oklepanym schematem dostajemy naprawdę porządne kino akcji. Scenografia przenosi nas z miasta do miasta, kończąc cały film na Hawajach. Choreografie są ładne i przemyślane, tak samo jak efekty specjalne. Ponadto montaż dodaje całemu obrazowi charakteru, szczególnie przy przedstawianiu bohaterów na samym początku. No i nawet tytułowi twardziele dają rade, idealnie pasując do tego typu kina. Kto wie, może w przyszłości będziemy spoglądać na Johnsona i Stathama z takim sentymentem, z jakim dziś patrzymy na Schwarzeneggera albo Stallone


Film warto zobaczyć w kinie. W końcu na wielkim ekranie wybuchy wydają się jeszcze większe. A czy film warto zobaczyć ogólnie, to już inna kwestia. W swoim gatunku "Hobbs i Shaw" wypada dobrze, biorąc pod uwagę również to, że w tym roku stosunkowo mało filmów akcji pojawiło się na ekranach. Lecz mimo wszystko, patrząc na absurdy w scenariuszu lub porównując z poprzednimi częściami "Szybkich i wściekłych" (co robię niechętnie, bo z jednej strony film tylko minimalnie zahacza o uniwersum, ale z drugiej strony ma ogromny tytuł na plakacie), film staje się tylko przyjemnym oderwaniem od rzeczywistości.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
O tym, jak daleko zajechali "Szybcy i wściekli", niech zaświadczy niemożliwa gatunkowość tegorocznego... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones