Recenzja filmu

The Do-Over (2016)
Steven Brill
Adam Sandler
David Spade

Dobra powtórka z rozrywki

Nie oszukujmy się, w powyższej koncepcji filmu nie ma za bardzo pomysłu godnego pełnego metrażu. Scenarzyści przygotowali jednak dla widzów wiele niespodzianek, w dodatku takich na uczciwym
Zbluzgać Adama Sandlera każdy może, ale człowiek jest przynajmniej szczery - kręci komedie. Nie są przesadnie ambitne czy odkrywcze, lecz czasami wychodzą śmiesznie. Problem tkwi w tym, że komikowi nie zawsze się chce wcielać w nowe postacie, odgrywać skomplikowane sceny lub specjalnie uwiarygadniać przedstawiane historie. Najwyraźniej jednak współpraca z platformą Netflix dodała mu skrzydeł. Przeniesienie się w nowe realia i postawienie w odmiennej od poprzednich ról sytuacji sprawiło, że Sandler wciąż śmieszył widownię, a "The Ridiculous 6" warte było obejrzenia. Jednakże już w drugim obrazie dla internetowego serwisu filmowego obserwujemy powrót do standardowych elementów tego aktora, czyli współczesnego otoczenia bogatych ludzi i ogólną wakacyjną atmosferę znaną chociażby z "Rodzinnych rewolucji", "Jeszcze większych dzieci" czy "Żony na niby".



Pachnie wtórnością? Trochę tak. Nieco podobnie jak w "Dużych dzieciach" Sandler spotyka się z kumplem ze szkoły (David Spade), z którym leci w gruby melanż. Tym razem jednak wygodne życie to nie chwilowa odskocznia od rzeczywistości, a całkowita ucieczka od niej. Nasi główni bohaterowie są niezadowoleni z marnego żywota, które prowadzą, więc korzystają z okazji - od martwych mężczyzn kradną tożsamość i dom, a sami po rozbiciu banku pozorują śmierć swoich dawnych, przegranych "ja".

Nie oszukujmy się, w powyższej koncepcji filmu nie ma za bardzo pomysłu godnego pełnego metrażu. Scenarzyści przygotowali jednak dla widzów wiele niespodzianek, w dodatku takich na uczciwym poziomie, nie obrażającym inteligencji oglądającego. Sam jestem zaskoczony, że to piszę, ale najnowszy film z Adamem Sandlerem może się pochwalić spójną i angażującą fabułą. Nadchodzi nawet taki zwrot akcji, który zwyczajnie zaskakuje przede wszystkim tych, którzy po tym aktorze nie spodziewali się niczego dobrego. Normalnie przez chwilę scenariusz osiąga poziom "Gry o tron". "The Do-Over" to nie tylko bzdurna opowieść o melanżowaniu, odkrywaniu siebie, dorastaniu czy rozwiązywanie idiotycznej zagadki śmierci, ale sprawna intryga człowieka który... Nie, grzechem byłoby napisać cokolwiek więcej. Polecam samodzielnie śledzić historię.



Tym bardziej, że Adam Sandler się stara. Z zewnątrz może to wyglądać, iż niczym bohater, w którego wcielił się w "Funny People", hollywoodzki gwiazdor poświęca swoje życie na granie żenujących ról w marnych komedyjkach, ale to nie prawda. Już w "The Ridiculous 6" Sandler przedstawił na ekranie poważną postać z ciężarem dramatycznych przeżyć oraz bardzo emocjonalną motywacją, w tej parodii westernu był tak naprawdę jedyną poważną postacią z całej tytułowej zgrai. Podobnie w recenzowanej komedii ten przesadnie krytykowany aktor daje zaskakująco dobry występ dramatyczny, z wielką gracją przechodząc od żartowania do scen na serio, poruszających w sposób wiarygodny trudne tematy chorób czy istotności rodziny.

Szkoda tylko, że drugi plan nie przedstawia się zbyt imponująco. Po raz kolejny ośmieszył się w absolutnie negatywnym sensie Michael Chiklis, który wypadł jedynie ciut lepiej niż w "Gotham". Także straszny lekarz z "Funny People" czyli Torsten Voges potwierdził, iż najlepiej wypada w epizodach, ale jako postać z motywacją i jakimś stylem, ze swoją przesadną charakterystycznością na dłuższą metę meczy. Wielką zbrodnię popełnili zresztą ludzie od castingu, którzy dali zjawiskowej Catherine Bell zaledwie kilka scen. Ta zdecydowanie niedoceniona aktorka mimo kolejnych lat na karku przyćmiła bądź co bądź też seksowną i przede wszystkim młodszą Paulę Patton. Bell ze swoją nieziemską urodą kradnie każde ujęcie, które jej łaskawie dano.



Największy problem "The Do-Over" to mimo wszystko taki nie za wielki rozmach realizacyjny. Kłamie przede wszystkim plakat, który obiecuje strzelającego Sandlera. Widz dostaje bardzo krótką i mało efektowną wymianę ognia, w trakcie której Adam S. udowadnia, że świetnie poradziłby sobie w kinie akcji. Idealnie by było, gdyby jego kolejny projekt został utrzymany w klimacie "Równych gości", hit murowany. Niestety, specjalnym arcydziełem oceniana tu przeze mnie komedia na pewno nie jest. Sandler jednak włożył w ten projekt nieco serca oraz umiejętności, dlatego to wciąż przyjemny i zabawny film. Idealny do obejrzenia na wieczór. Nikogo życia nie zmieni, ani specjalnie nie wzruszy, ale też czasu nie zmarnuje.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones