Recenzja wyd. DVD filmu

Umysł w ogniu (2016)
Gerard Barrett
Chloë Grace Moretz
Thomas Mann

W paszczy szaleństwa

Na szczęście dla doświadczonych kinomanów, w dobie wszechobecnego filmowego recyclingu nadal zdarzają się takie perełki jak "Umysł w ogniu". Perełki może tu i ówdzie przybrudzone, lekko
Wszelkie choroby umysłowe stanowią wdzięczny, choć trudny temat na film. Jakoś tak się dziwnie składa, iż zaburzenia w pracy mózgu z natury są dla człowieka ciekawym zagadnieniem wartym głębszego poznania. Niezliczone produkcje opowiadały już o przeróżnych formach zachwiania mentalnej równowagi, czy to traktując o dwubiegunowości ("Przerwana lekcja muzyki"), czy biorąc się za bary z najcięższym kalibrem zachowań odbiegających od szeroko rozumianej normy ("Lot nad kukułczym gniazdem" z całą galerią barwnych postaci). Wydawać by się mogło, iż nowe pozycje zahaczające o ten wysłużony już podgatunek filmowy nie mają prawa niczym zaskoczyć. Na szczęście dla doświadczonych kinomanów, nadal zdarzają się takie perełki jak "Umysł w ogniu". Perełki może tu i ówdzie przybrudzone, lekko zmatowiałe; lecz przy bliższych oględzinach mieniące się całkiem imponującym blaskiem. Twórca skromnego i niezbyt nagłaśnianego obrazu opartego na prawdziwej historii pewnikiem nie wynalazł na nowo koła. Aczkolwiek Pan Barrett zapewnił widzowi godziwy seans pozwalający wkroczyć w mroczne zakamarki umysłu osoby cierpiącej na niezidentyfikowaną bliżej chorobę.



Susannah Cahalan (Chloë Grace Moretz) to młoda i obiecująca dziennikarka stawiająca pierwsze kroki w gazecie "New York Post". Dziewczyna ma kochającego chłopaka Stephena (Thomas Mann), niezwykły talent do pisania i świetlaną przyszłość przed sobą. Niestety, błoga sielanka nie trwa długo... Susannah z czasem zaczyna odczuwać coraz silniejsze napady psychozy, których doświadcza w najmniej spodziewanych momentach. Rodzice młodej damy robią wszystko, by pomóc swej latorośli. Lekarze jednak bezradnie rozkładają ręce, zrzucając winę za zły stan zdrowia na używki, stres i nadmierne spożycie alkoholu. Matka (Carrie-Anne Moss) i ojciec (Richard Armitage) wiedzą, że nie w tym tkwi problem. Czy Susannah wygra walkę o zdrowie i wróci do dawnego życia?



Spece od marketingu dali plamę w przypadku recenzowanej produkcji. Niezbyt atrakcyjna okładka filmu przywodzi na myśl kino wybitnie młodzieżowe, którym obecnie do nieprzytomności karmieni są widzowie. Któż by przypuszczał, iż "Umysł w ogniu" to poważna pozycja z wyczuciem podchodząca do jakże drażliwego tematu głównego? Reżyser i scenarzysta w jednym, Pan Gerard Barrett, to niemalże zupełny nowicjusz w hollywoodzkim biznesie. Mimo wszystko brak bogatego dorobku filmowego nie przeszkodził perspektywicznemu twórcy w świeżym podejściu do wyświechtanego wszak motywu. Duża w tym zasługa wprawnie dozowanego rozwoju niespotykanej choroby oraz paru wizualnych sztuczek.



Idylliczny nastrój narracji stopniowo urozmaicany jest coraz bardziej maniakalnymi zachowaniami głównej bohaterki. Początkowo choroba przejawia się li tylko w rozmazanej wizji i przytłumionym dźwięku, w późniejszych stadiach psychozy zaś do wspomnianych symptomów dołącza irracjonalne postępowanie wymieszane z napadami agresji. Dzięki dobrze nakreślonym zmianom świadomości bezpardonowo ukazanym na ekranie, widz może prawie odczuć na własnej skórze tragizm tak protagonistki jak i najbliższych jej osób. To właśnie podkreślenie reakcji rodziny oraz znajomych pogłębia wymowę filmu i sprawia, iż odbiorca faktycznie przejmuje się losem Susanny.



W roli młodej Cahalan obsadzona została urocza Chloë Grace Moretz. Aktorka robi obecnie całkiem zawrotną karierę, co rusz pojawiając się zarówno w blockbusterach jak i w mniejszych tytułach. Ogólnie występ w opisywanej pozycji wypadł porządnie, ale w paru momentach kreacji dziewczyny zabrakło odrobiny profesjonalnego szlifu i autentyczności. Na kilka świetnych scen przypada co najmniej jedna, w której Pani Moretz nie daje z siebie wszystkiego bądź przesadnie szarżuje na ekranie (vide: stonowana, i przez to zyskująca na wydźwięku, postawa w szpitalu kontra nadmiernie ekspresywna huśtawka nastrojów w redakcji). Krytycy na całym świecie jak jeden mąż stwierdzili, iż artystka rolą Cahalan popadła niemalże w autoparodię. Ja osobiście nie podchodziłbym jednak do jej ekranowych wysiłków tak krytycznie. Aktorka ledwie przekroczyła dwudziestkę w dowodzie i ma jeszcze czas na dopieszczenie warsztatu. Osobną sprawą jest natomiast angaż Carrie-Anne Moss do postaci matki chorej dziewczyny. Słynna Trinity z "Matrixa" w założeniu miała dostać drugoplanową i bardziej wycofaną rolę, ale w wielu scenach charakterystyczny chłód i opanowanie aktorki tworzą idealny kontrast między wybuchową Susanną. Abstrahując od pełnokrwistego występu, Pani Moss przez niecałe 20 lat od premiery słynnego filmu rodzeństwa Wachowskich niewiele się zmieniła, wciąż zachowując swój oryginalny urok. Jak widać (blisko) 50. w metryce to tylko liczba...



Recenzenci nie pozostawili suchej nitki na obrazie, biczując go przede wszystkim za rzekomą bolesną schematyczność, miałkie aktorstwo i sam skrypt. Z tym większym zdziwieniem stwierdzam zatem, iż "Umysł w ogniu" to film zasługujący na danie mu szansy. Owszem, dzieło Pana Barretta podąża głównie dawno utartymi ścieżkami, tym niemniej daje w zamian i coś od siebie. Dzięki atrakcyjnym wizualnie napadom nagłego otumanienia ukazanym z perspektywy pierwszej osoby, kinoman wczuwa się w tragiczną sytuację dziewczyny. Przy kolejnych, coraz śmielszych, wybrykach chorej bohaterki obejmujących załamanie nerwowe w miejscu publicznym widz z kolei również czuje nieprzyjemne zażenowanie, zupełnie jakby sam znalazł się w centrum wydarzeń. "Umysł w ogniu" nie rewolucjonizuje gatunku, aczkolwiek nie umniejsza to zbytnio wartości produkcji. Jak na świeżą pozycję czerpiącą z autentycznej historii, całość wypada ciekawie i na tyle przejmująco, by nie mieszać filmu z błotem. Obraz bez wątpienia nie zapisze się złotymi zgłoskami w swoim gatunku, gdyż znacznie lepszych, kultowych już dzieł było do tej pory wiele. Tak czy inaczej, tytuł z Panią Moretz zdecydowanie na jednorazowy seans można polecić nie tylko fanom aktorki.

Ogółem: 7-/10

W telegraficznym skrócie: żadne to przełomowe dzieło, choć temat niezwykle nośny; motyw choroby psychicznej maglowany był w kinie wielokrotnie i to z lepszym skutkiem, jednakowoż "Umysł w ogniu" i tak trafia do widza snutą historią; ciekawie ukazane załamania nerwowe wywołują w odbiorcy uczucie niepokoju; niezła, choć niepozbawiona mankamentów, rola Chloë Grace Moretz; skupienie się na dramacie najbliższych dało pozytywny efekt i wywindowało ocenę filmu; wygląda jak młodzieżowy kit, a jest całkiem "niewąski" hit.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones