Taniec wojenny

Niezwykły animowany dokument Ari Folmana wykorzystuje umowność rysunkowej techniki, by uwypuklić absurd wojennej przemocy. Idealne połączenie alegorii przemocy z jej bolesnym konkretem.
Niezwykły animowany dokument Ari Folmana wykorzystuje umowność rysunkowej techniki, by uwypuklić absurd wojennej przemocy. Powstał jeden z najbardziej przejmujących filmów antywojennych ostatnich lat, idealne połączenie alegorii przemocy z jej bolesnym konkretem. Reżyser znany był dotąd w Polsce głównie widzom Warszawskiego Festiwalu Filmowego (w 2002 roku pokazał tam swój film  "Made in Israel"). "Walc z Baszirem" okazał się wydarzeniem ostatniego festiwalu w Cannes, gdzie był prawie pewnym kandydatem do Złotej Palmy. Choć ostatecznie skończyło się tylko na nominacji, dla wielu osób był to najlepszy obraz tego festiwalu. "Walc z Baszirem" to animowany dokument traktujący o wojnie libańsko-izraelskiej z początku lat 80. Folman brał w niej udział jako żołnierz, fabuła ogniskuje się wokół próby odzyskania wspomnień dotyczących wydarzeń sprzed ćwierćwiecza. Animowany Folman cierpi na amnezję, nie pamięta okresu wojny, a zwłaszcza jednego dnia z 1982 roku, kiedy to libijska milicja z wydatną pomocą izraelskiej armii dokonała masakry kilku tysięcy palestyńskich uchodźców. Bohater wie, że brał udział w tej akcji. By wywołać wspomnienia, spotyka się kolejno z dawnymi kompanami, a z ich różnych, często sprzecznych opowieści, powoli rekonstruuje własną przeszłość. Zabieg połączenia kina faktu i animacji (obraz najpierw nakręcono tradycyjnie, a następnie stworzono „malowaną” kopię) okazał się rozwiązaniem idealnym do ukazania jednocześnie prozaiczności i absurdu wojny. Dzięki temu zabiegowi wojenna rzeczywistość swobodnie przenika się z konwencją snu czy nawet surrealizmu. Reżyser nie epatuje nas masakrą, najbardziej przerażają zdarzenia z pozoru zwyczajne, będące kontrastem do wojennej rzezi. Folman swobodnie pogrywa z pamięcią, ukazując jej wszystkie pokłady. Momentami trudno się zorientować, co jest  powracającym wspomnieniem, a co senną wizją. Sceny wizyjne nie bombardują nachalną symboliką, ale stanowią idealne dopełnienie narracji. "Walc z Baszirem" to rodzaj metafizycznego traktatu o istocie wojny, absurdzie śmierci i rozbitej psychice, tych, którzy w tym krwawo-absurdalnym spektaklu brali udział. Ten animowany film balansuje na granicy konkretu i metafory, dzięki czemu reagujemy na niego tak emocjonalnie. Nasza stępiona telewizyjnymi relacjami wrażliwość dostaje potężny zastrzyk emocjonalnego katharsis. "Walc z Baszirem", choć zlekceważony przez jury w Cannes, ma dużą szansę na Oscara w kategorii „Najlepszy film nieanglojęzyczny”. Już parę lat temu amerykańscy akademicy nie odważyli się nagrodzić niewygodnego "Paradise now", pokazującego racje palestyńskiej strony konfliktu na Bliskim Wschodzie. Mam nadzieję, że film Folmana nie padnie ofiarą podobnych uprzedzeń, "Walc z Baszirem" nie jest bowiem antyizraelski, czy antypalestyński. Reżyser nie występuje ani przeciw jakiemukolwiek państwu, ani po stronie żadnego kraju, nacji czy ideologicznej racji. Jest przeciwko wojnie jako takiej. Wprowadzając nas w samo jądro zniszczonej przemocą psychiki, osiąga więcej niż tysiące antywojennych marszy. I to zostaje niezależnie od werdyktów jakichkolwiek festiwali.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Polska premiera filmu Ariego Folmana miała miejsce 2 kwietnia 2009 r. podczas festiwalu Kolnoa w... czytaj więcej
Wśród innych filmów ukazujących okrucieństwa wojny, wyjątkowość obrazu Ariego Folmana polega być może na... czytaj więcej
Film Ari Folmana – mało znanego w Polsce izraelskiego reżysera – opowiada o wojnie znanej w historii,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones