Recenzja filmu

Wicher 2: Na przekór wszystkiemu (2015)
Katja von Garnier
Hanna Binke
Jannis Niewöhner

Na koń!

Ciekawszy i lepiej zrealizowany niż poprzednik, ale wciąż naiwny film, o przyjaźni konia i nastolatki.
Wicher i Mika powracają do nas po dwóch latach, w kolejnej historii o sile przyjaźni człowieka i jego wierzchowca. Twórcy "Wichra 2: Na przekór wszystkiemu" powielają kilka błędów poprzednika, ale generalnie oferują zdecydowanie ciekawszą i bardziej wciągającą rozrywkę.

Minął rok od zakończenia wydarzeń pierwszej części filmowej sagi (Wicher). Znów są wakacje, ale tym razem rodzice nie wysyłają Miki (Hanna Binke) na wieś, a zabierają na wycieczkę do Paryża. Dziewczyna ma jednak inne plany – zamiast oglądać wieżę Eiffla woli spotkać się ze swoim ukochanym koniem. Wymyka się więc rodzicom i wraca do stadniny prowadzonej przez swoją babkę (Cornelia Froboess). Niestety, czas nie stoi w miejscu i w stadninie przez rok nastąpiły wyraźne zmiany. Nieopodal powstał nowy ośrodek jeździecki, który zabiera Marii Kaltenbach uczniów i pogłębia problemy finansowe właścicielki. W dodatku stadnina pada ofiarą powtarzających się kradzieży. I nawet Wicher nie jest już taki sam jak poprzedniego lata – podenerwowany i roztargniony, ucieka do lasu, w którym czeka na niego (najprawdopodobniej dzika) klacz. Mika stara się zaradzić problemom i w tym celu rozpoczyna przygotowywania do konkursu jeździeckiego. Wygrana oznacza wysoką nagrodę pieniężną, która mogłaby uratować stadninę przed bankructwem.

W porównaniu do poprzedniego filmu o Wichrze jest tu zdecydowanie więcej wątków, a akcja jest bardziej złożona – i dobrze! Dzięki temu produkcja jest dynamiczna i unika nudy. Wątki przeplatają się dość płynnie, każdemu poświęcona jest podobna ilość ekranowego czasu, a na końcu każdy z nich znajduje zgrabne rozwiązanie. Niestety wydarzenia ponownie, raz po raz, są na bakier z zasadami logiki i regułami współczesnego świata. Konie pojawiają się w miejscach do których w rzeczywistości nigdy nie miałyby dostępu, internetowe wyszukiwarki pokazują „0 rezultatów” po wpisaniu banalnej frazy, a sztuczek pozwalających na udział w jeździeckim turnieju uczy się samodzielnie przy pomocy internetowych filmików. Zwieńczeniem jest finał, gdzie wkracza klasyczne „Deus ex machina” i wszystko kończy się... nie wolno mi napisać, ale przecież wiecie jak.

Dobrym posunięciem twórców było zwiększenie liczby bohaterów. Protagonistka, Mika, wciąż sprawia wrażenie rozkapryszonej i naburmuszonej nastolatki, ale na szczęście nie jesteśmy zmuszeni koncentrować swojej uwagi wyłącznie na niej. Powraca znany już z poprzedniej części stajenny Sam (Marvin Linke): sympatyczny, prostolinijny chłopak. Więcej czas antenowego dostaje szkolna przyjaciółka Miki, Fanny (Amber Bongard). To energiczna i optymistyczna dziewczyna, która stanowi świetną przeciwwagę dla wiecznie skrzywionej Miki. Przede wszystkim jednak mamy bohaterów zupełnie nowych: siwą klacz (która może niewiele wnosi do fabuły, ale miło się na nią patrzy) i młodego chłopaka Milana. Odtwórcą tej roli jest Jannis Niewöhner, który łamał już dziewczęce serca w innej niemieckiej sadze filmowej ("Czerwień rubinu", "Saphirblau",Błękit szafiru (2014)"Smaragdgrün"). Jego atutem jest bez wątpienia urok niepokornego buntownika, czym przyciąga wzrok gdy tylko pojawia się na ekranie. Niestety, żaden z młodych aktorów nie wydaje się być obiecującą gwiazdą międzynarodowych festiwali. Ich gra jest przyzwoita, ale pozbawiona polotu.

Także w kwestiach technicznych twórcy osiągnęli postęp. Zdjęcia są ładne, proste i klarowne. Kamera wciąż zbyt często szaleje (np. wirując dookoła własnej osi), ale zmniejszono liczbę scen ze zwolnionym tempem. Do ścieżki dźwiękowej wkroczyły łagodne popowe piosenki, co dobrze pasje do lekkiego, młodzieżowego klimatu produkcji.

"Wicher 2: Na przekór wszystkiemu" cierpi na schorzenia właściwe swojemu gatunkowi: schematyczność bohaterów, naiwność fabuły, bezkrytyczny idealizm scenariusza. Jednak trzyma przyzwoity poziom w warstwie realizacji. No i przede wszystkim opowiada uniwersalną historię: o przyjaźni, która walczy z przeciwnościami losu i łączy człowieka ze zwierzęciem tak samo silnie jak z innym człowiekiem. To pozytywny i budujący przekaz, którego nie powstydzi się żaden film familijny.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones