Recenzja filmu

Wyspa (2005)
Michael Bay
Ewan McGregor
Scarlett Johansson

Nie taka znowu porażka jak ją malują

Chwytem reklamowym może być już dziś niemal wszystko. Nawet to co jest z samej swej definicji antyreklamą. Przykład? "Wyspa" Michaela Baya. "Wyspa" na rynku kinowym odniosła sromotną porażkę.
Chwytem reklamowym może być już dziś niemal wszystko. Nawet to co jest z samej swej definicji antyreklamą. Przykład? "Wyspa" Michaela Baya. "Wyspa" na rynku kinowym odniosła sromotną porażkę. Wielkie gwiazdy i megabudżet nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Pieniądze popłynęły do producentów, ale nie takim strumieniem jak tego oczekiwano. Rezolutni marketingowy porażkę w kinach postanowili przekuć na zwycięstwo na rynku DVD. Pomysł był banalnie prosty. Wystarczyło nie ukrywać, a wręcz przeciwnie - obnosić się z tym, że film poniósł finansową porażkę. Zaciekawieni widzowie kupili płyty, by dowiedzieć się czy rzeczywiście można zepsuć produkcję z takim potencjałem. A zepsuć łatwo się nie da. "Wyspa" bowiem to całkiem przyzwoite kino akcji, któremu nie poszczęściło się w kinie, co z nawiązką zwróciła dystrybucja DVD. Sama historia jest bardzo oryginalna. Oto w niedalekiej przyszłości w tajnej bazie żyją sobie ludzie, którzy ocaleli z tajemniczej apokalipsy, która dotknęła naszą planetę. Co jakiś czas jednak losowane są nazwiska osób, które mają szansę opuścić wyspę i zobaczyć, jak wygląda Ziemia w całej okazałości. Konkurs jednak okazuje się wielką mistyfikacją, co odkrywają dwaj główni bohaterowie naszej opowieści. Co więc kryje się poza granicami wyspy i dlaczego jej opuszczenie jest raczej przekleństwem niż błogosławieństwem? Odpowiedzi na te pytania są bardzo intrygujące i poznajemy je już na początku historii. Niezbyt to rozważne posunięcie, gdyż po rozwiązaniu zagadki cała historia bazuje już na typowych do kina akcji schematach, czyli niekończącej się strzelaninie, pościgach, no i obowiązkowej scenie łóżkowej. Z intrygującego futurystycznego thrillera film przekształca się w kolejną nawalankę. Niezadowoleni mogą więc być i miłośnicy sensacji, i kina głębszej refleksji. Ci pierwsi dostają wstęp, który może ich szybko zrazić, ci drudzy z kolei po udanym dla siebie wstępie stają się świadkami pustej, aczkolwiek bardzo efektownej strzelanki. Bo film Baya, podobnie z resztą jak i inne jego produkcje, jest napakowany efektami specjalnymi. Szczególnie imponująco prezentuje się pościg na zatłoczonej autostradzie. Aktorstwo prezentuje się na bardzo dobrym poziomie. Główne role wszakże zagrali młodzi, aczkolwiek bardzo doświadczeni już aktorzy - McGregor i Johansson. Tchnęli oni w tę opowieść nieco głębszej refleksji o współczesnym pędzie do poznania tajemnicy życia. Niestety jednak reżyser konsekwentnie te starania niweczy. Głębsze dialogi przerywa bowiem nagle kolejna strzelanina lub tarzanie się w łóżku. Sam reżyser momentami chce z "Wyspy" uczynić głębsze dzieło, lecz efektu takiego z całą pewnością nie osiągnie tylko dzięki nerwowemu montażowi i ckliwemu podkładowi dźwiękowemu. Nie oznacza to jednak, że film jest pusty. Jak na sensację jest to produkcja szalenie wręcz głęboka. Jak na kino fantastyczno-naukowe - daleko pozostaje w cieniu takich produkcji jak chociażby "Łowca androidów". "Wyspa" z całą pewnością nie zasłużyła na miano "klęski sezonu". To film dobry. Mógł być znacznie lepszy, ale pocieszające jest to, że mógł być również i znacznie gorszy...
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Gdy idzie się do kina na film autorstwa osoby odpowiedzialnej za stos produkcji spod znaku "zabili go i... czytaj więcej
Filmy s-f zawsze mogliśmy dzielić na dwa rodzaje. Na przykład - nic niewnoszące opowiastki o bohaterach... czytaj więcej
Micheal Bay i klapa finansowa. Niemożliwe? A jednak! "Wyspa" to bodajże pierwsza superprodukcja owego... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones