Recenzja filmu

Znikający punkt (1971)
Richard C. Sarafian
Barry Newman
Cleavon Little

Znikający punkt

Początek lat siedemdziesiątych. Doświadczony przez system mężczyzna, we fryzurze z epoki, przemierza kultowym Dodge Challengerem amerykańskie drogi. Z zawodu jest on dostawcą samochodów. Pewnego
Początek lat siedemdziesiątych. Doświadczony przez system mężczyzna, we fryzurze z epoki, przemierza kultowym Dodge Challengerem amerykańskie drogi. Z zawodu jest on dostawcą samochodów. Pewnego dnia zakłada się ze swoim znajomym, że przejedzie 1200 mil w 15 godzin. Połyka kilka tabletek nielegalnych środków odurzających i rusza w podróż. Po drodze dowiadujemy się, że ów dostawca był niegdyś kierowcą rajdowym, policjantem i bohaterem wojny w Wietnamie. W połowie filmu okazuje się, że ma na nazwisko Kowalski. Co ciekawe, nie dowiadujemy się jak ma na imię. W samotnej podróży otuchy dodaje mu niewidomy, czarnoskóry DJ pirackiej rozgłośni radiowej, której Kowalski nasłuchuje podczas drogi. Fabuła prosta, aby nie powiedzieć prostacka, ale czy cały film takoż? Nawet, jeśli nie było to zamierzeniem autora, obraz stał się wyrazem buntu pokolenia końca lat sześćdziesiątych, początku siedemdziesiątych. Dzisiaj określany jest mianem kultowego. Ważny film drogi stworzony dwa lata po "Easy Riderze" Hoppera. Ameryka po raz kolejny biczuje się za Wietnam i ucieka w muzykę i narkotyki. Z małymi wyjątkami takimi jak wyznania miłosne byłej dziewczyny w retrospektywie Kowalskiego, ludzie, którzy zawsze po wypadkach drogowych otrzepują się i wychodzą bez szwanku (z jednym, acz dość ważnym wyjątkiem), nachalna muzyka w scenach z "pięknymi kobietami" film ogląda się naprawdę bardzo miło. Richard C. Sarafian rozprawia się z hipokryzją Ameryki sprzed trzech dekad. Wietrzy ją, wygania z niej złogi johnsonowsko-nixonowskie. Bardzo przyjemne zdjęcia bardzo ładnych okolic. Maniera montażu typowa dla kina amerykańskiego lat 60. i 70., również bardzo przyjemna. Bardzo ciekawa muzyka, która gra jedną z głównych ról w filmie. Film prawdziwy. Sporo symboliki, wcale nie przebrzmiałej. Na wyżej postawione pytanie o fabułę i jej relację z całością filmu można odpowiedzieć następująco: jest ona wielką zaletą. Przez swoją prostotę dotyka problemów, z którymi boryka się Ameryka owego czasu. W obrazie zdaje się chodzić o zaczerpnięcie oddechu, o odczucie przestrzeni i wolności (przynajmniej ja dokonałem tego pierwszego, jak i odczułem to drugie i trzecie). "Znikający punkt" jest apoteozą wyzwolenia i umiłowania bezkresu. Film zachwala samotność i proste (a tu może i prostackie, ale ja osobiście takie lubię) szczęście. Jest też zachłyśnięciem się amerykańskim marzeniem wyzwolenia przez zbratanie się z maszyną i jej 350 końmi mechanicznymi. Film z całą pewnością warty obejrzenia, choćby za to, ze dochrapał się miana kultowego. Dla miłośników motoryzacji ze względu na piękny samochód. Dla mnie osobiście ze względu na niesamowity klimat wolności i pochwałę nieroztropności.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W piątkowy wieczór zawodowy dostawca ekskluzywnych samochodów, Kowalski (Barry Newman) wyrusza w kolejną... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones