Cereza w Krainie Czarów

Stworzenie pierwszej "Bayonetty" okupione było łzami i cierpieniem pracowników PlatinumGames. Ich wysiłek okazał się jednak wyjątkowo owocny, gdyż postać zmysłowej czarownicy na stałe wpisała się
Prequel lepszy od głównej serii? Recenzja "Bayonetta Origins"
Stworzenie pierwszej "Bayonetty" okupione było łzami i cierpieniem pracowników PlatinumGames. Ich wysiłek okazał się jednak wyjątkowo owocny, gdyż postać zmysłowej czarownicy na stałe wpisała się do kanonu najbardziej kultowych postaci gier wideo. Odbiór gry uskrzydlił Japończyków i ostatecznie doprowadził do poszerzenia marki o kolejne dwie gry. W międzyczasie wiedźma doczekała się też setek gadżetów, filmu anime oraz umieszczenia w "Super Smash Bros." Krótko po premierze trzeciej części deweloperzy z PlatinumGames przypominają nam, że ten niecny obiekt westchnień nie zawsze był tak pewny siebie, a sadomasochistyczne zapędy i włosowe mumbo-jumbo nie były integralną częścią jej dzieciństwa.



Zanim codziennością Bayonetty stały się lateksowe fatałaszki i dobijanie aniołów obcasami do gleby, wiodła ona dość zwyczajne, przepełnione smutkiem życie. Cereza, bo tak naprawdę nazywa się nasza protagonistka, jest owocem nietypowej i zakazanej miłości. Jako dziecko światłości i ciemności nie przynależy tak naprawdę do żadnego ze światów i skazana na społeczny ostracyzm musi liczyć na łaskę napotkanych osób. Opiekuńcze skrzydła nad małą czarownicą roztacza Morgana, potężna wiedźma licząca na to, że uda się wlać młodej adeptce trochę oleju do głowy. Ta zaś myśli tylko o odrobinie matczynego ciepła i gdy tylko w tle zamajaczy wizja uwolnienia rodzicielki, bez wahania ruszy za białym wilkiem w głąb króliczej nory.



"Bayonetta Origins: Cereza and the Lost Demon" jest chyba najmilszym zaskoczeniem pierwszego kwartału tego roku. Porzućcie wszystkie wspomnienia, jakie mieliście z wiedźmową trylogią. Nie znajdziecie tu obscenicznych animacji, wybuchowych piruetów i sarkastycznych tekstów rozochoconej walką czarownicy. Cereza jest zagubioną dziewczynką, która próbuje przetrwać w buchającym tajemniczą mocą lesie. Umiejętności dziecka ograniczają się do akceleracji wzrostu roślin, a pierwsze starcie z poirytowanymi leśnymi duszkami niechybnie prowadziłoby do zgonu naszej bohaterki, gdyby nie przypadkowe przywołanie demona, który na miejsce swojego pobytu obrał szmacianą lalkę. Od tej pory losy tej dwójki pozostaną ze sobą splecione i będą miały bezpośrednie przełożenie na mechaniki obecne w grze.




Po wkroczeniu do nieprzyjaznego terytorium leśnych monstrów będziemy mogli poczuć się nieco jak w najmroczniejszych baśniach Braci Grimm. Oniryczna, przypominająca książki dla dzieci oprawa wizualna kupiła mnie od pierwszych sekund. Każdy etap podróży okraszony jest wyrazistymi, przykuwającymi uwagę kolorami, a drogę do celu wskazują delikatnie odznaczające się na ścieżkach ślady wilczych łapek. I pomimo tego że w tle nie dzieje się zbyt wiele, nie jestem w stanie zliczyć momentów, w których po prostu przystanęłam i podziwiałam estetyczne pejzaże wymyślone przez grafików PlatinumGames. Ci nie kryją swoich inspiracji twórczością Lewisa Carrolla i w sprytny sposób inkorporują do gry drobne detale z jego książek. Niech nie zmyli Was jednak ta idylliczna oprawa. Gra niespecjalnie nadaje się dla najmłodszych, ale o tym za chwilę.



Tak jak wspomniałam wyżej, młoda Bayo jest dość nieporadna i ma tendencję do szybkiego popadania w panikę. By przedostać się przez leśne ostępy, zmuszona będzie powierzyć swój los demonicznemu sługusowi. Cheshire, gdyby tylko mógł, pożarłby nie tylko napotkane duchy, ale i samą Cerezę. Niestety dla niego, przypadkowo zawarty kontrakt wiąże go z dzieckiem i przymusza do wykonywania jego poleceń. Platinum w piękny sposób przedstawiają dynamikę tej nietypowej relacji. Początkowa niechęć i brak zaufania z biegiem czasu przeradzają się w mocne i serdeczne uczucie. Ma to też swoje przełożenie na gameplay.



Twórcy zdecydowali się na nadal dość nietypowy zabieg, mianowicie – sterowanie dwoma postaciami jednocześnie za pomocą dwóch przeciwległych gałek. Pachnie trochę jak "Brothers: A Tale of Two Sons", z tą różnicą, że nie musimy cały czas trzymać pieczy nad każdym z bohaterów. Większość gry Cheshire spędzi wciśnięty w szmacianą lalkę. Koci sługus przyda się przede wszystkim w walce i rozwiązywaniu zagadek środowiskowych, których jest w tej grze od groma. Są one ściśle powiązane z czterema żywiołami, których przejęcie uwolni pełen potencjał naszego pomagiera. Żeby nie psuć za bardzo odkrywania tego tytułu, wspomnę tylko o przeciąganiu pnączy, czy też poruszaniu się na liliach wodnych i nadawaniu im kierunku za pomocą strumienia wody wypuszczanego z paszczy koteła. Wszystko zostało tu przemyślane nadzwyczaj rozsądnie i do prawidłowego rozwiązania zagadki będziemy potrzebowali zaledwie paru chwil. Jedynym stresującym momentem były sekwencje ucieczki, gdy nadmierne ociąganie się skutkowało pochłonięciem przez nieuchronnie zbliżające się niebezpieczeństwo.



Warto dodać, że ci, którzy nie są pewni swojej koordynacji ręka-oko, mogą zdecydować się na obniżenie obrażeń zadawanych przez przeciwników bądź włączyć automatyczne rzucanie czarów przez Cerezę. Nie należy się tu spodziewać kosmicznych ułatwień (najmłodszym to też raczej nie pomoże), ale dla osób mających problem z ogarnięciem dwójki bohaterów będzie to mały game changer. Zwłaszcza że na ekranie będzie się działo całkiem sporo, a nowe zdolności Bayonetty i Cheshire momentami tylko potęgują chaos obecny na ekranie. Co istotne, w trakcie tych dzikich akcji nie zauważyłam na ekranie spadku klatkażu ani innych gruchnięć animacji.



Nie spodziewałam się, że "Bayonetta Origins: Cereza and the Lost Demon" tak szybko skradnie moje serce, a losy młodej czarownicy będę śledzić z zapartym tchem. W zestawieniu z Cerezą, którą widzieliśmy w pierwszej części "Bayonetty", całość wypada nad wyraz autentycznie. PlatinumGames zdecydowało się na ciekawy eksperyment i mam nadzieję, że przełoży się on na kolejne intrygujące posunięcia ze strony deweloperów. Szczególnie że historia Bayonetty ma jeszcze wiele miejsc, które można wypełnić intrygującą i spójną z resztą wydarzeń historią. Obowiązkowa pozycja dla wszystkich fanów!
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones