Pikachu Holmes na tropie

Modele wyglądają przepięknie i choć same lokacje nie są rozbudowane, to idealnie sprawdzają się w krótkich, niezbyt skomplikowanych scenach.
Pikachu Holmes na tropie
Na fali ciepłego przyjęcia filmowej ekranizacji "Pokemon Detektyw Pikachu" twórcy obwieścili, że prędzej czy później możemy się spodziewać drugiej części growych perypetii Tima Goodmana i mówiącego ludzkim głosem Pikachu. Nikt się chyba jednak nie spodziewał, że na premierę sequela będziemy musieli czekać ponad cztery lata.

W "Detective Pikachu Returns" powracamy do kolorowego i wypełnionego dziwnymi zjawiskami Ryme City. Od wydarzeń z pierwszej części niewiele się zmieniło. Mieszkańcy nadal pokojowo egzystują z Pokemonami, Pikachu wciąż nie mówi głosem Ryana Reynoldsa, a towarzyszący mu chłopak uparcie dąży do odnalezienia swojego ojca. Nastolatek nie zakopuje jednak gruszek w popiele i wraz ze swoim elektrycznym kompanem aktywnie działa na rzecz polepszenia relacji międzygatunkowych poprzez rozwiązywanie problemów toczących Ryme City.

Wydawać by się mogło, że Tim zostawi za sobą przeszłość i bez zmartwień będzie się cieszył przyjaźnią z Pikachu. Nic bardziej mylnego. Zaginięcie jego ojca dotąd nie zostało rozwikłane. Chłopak robi co może, by ponownie móc zbić piąteczkę z rodzicem, ale wszystko wydaje się działać przeciwko niemu. W dodatku przez miasto zaczyna przetaczać się plaga tajemniczych wydarzeń, które mogą zaburzyć delikatną równowagę między Pokemonami a ludźmi.

Wobec takiej sytuacji gadający Pikachu po raz kolejny wdziewa charakterystyczną czapeczkę łowców jeleni i w towarzystwie swego ludzkiego kompana zabiera się za ułatwianie życia mieszkańcom Ryme City. "Detective Pikachu Returns" nie uległo spektakularnym zmianom względem swojego pierwowzoru. Znów skupimy się na prowadzeniu śledztw, zbieraniu zeznań i zręcznym lawirowaniem między ludzkimi i pokemonowymi podejrzanymi. Tym, którzy nie mieli do czynienia z pierwszą częścią, od razu dopowiem, że tytuł ten w przystępny sposób streszcza wydarzenia jedynki, dzięki czemu nie będziemy zmuszeni do przekopywania odmętów internetu w poszukiwaniu gry na 3DS-a. 

Kompan Tima to nadal jedyny Pokemon, którego ten rozumie. Bez niego młody bohater jest jak bez ręki, a prowadzone przez niego dochodzenia byłby bezowocne. Ludzie zwykli lekceważyć swoich towarzyszy i nawet nie zdają sobie sprawy z tego, jak bacznymi obserwatorami są chociażby puchate Cottonee. Twórcy wykorzystują motywy stanowiące o sile oryginału. Interakcje z Pokemonami ponownie stają się najjaśniejszym punktem gry, a ekipa studia Creatures zadbała o to, by każdy z napotkanych przez nas stworków wyróżniał się w tłumie.

Growlithe reaguje na emocje niczym prawdziwy pies, pozornie groźny Inteleon myśli tylko zajmowaniu się kwiatkami, a Politoed realizuje się w karierze muzycznej. Na każdym rogu czeka nas masa niespodzianek, a pojawienie się nowych bohaterów za każdym razem wywoływało na mojej twarzy szeroki uśmiech. Humor nie jest może zbyt wysublimowany, ale posiada tak potężny pokład uroku, że nie sposób na niego narzekać. Zwłaszcza gdy zestawimy ze sobą mówiącego tubalnym głosem Pikachu z przepełnionymi emocjami stworkami potrzebującymi naszej pomocy.

Od początku widać, że gra jest skierowana do troszkę młodszych odbiorców. Poziom skomplikowania spraw nie należy do najwyższych i może odrzucać graczy oczekujących dedukcyjnych wyzwań. Przygody Pikachu prowadzą nas z reguły po nitce do kłębka. Nawet jeśli gdzieś się zablokujemy, możemy poratować się wskazówką, która szybko naprowadzi nas na właściwe rozwiązanie. Nie jesteśmy również karani za błędne dedukowanie. Tytuł ten nie wstydzi się czerpania z klasyków pokroju "Phoenixa Wrighta", jest więc idealnym polem testowym dla osób, które nie do końca są przekonane, czy lubią ten gatunek gier. 

"Detective Pikachu Returns" wprowadza trochę urozmaiceń, dzięki czemu nie będziemy bezmyślnie przeklikiwać się między ścianami tekstu. Niejednokrotnie zostaniemy oddzieleni od Tima, a Pikachu wejdzie w dość nietypowe współprace. Żeby nie zdradzać za dużo, napiszę, że widok Galariańskiego Darmanitana rozwalającego skały pod dyktando Pikachu na długo zostanie w mojej głowie.  

Mając w pamięci graficzną katastrofę, jaką okazały się "Pokemon Scarlet/Violet", z wielką ulgą przyjęłam fakt, jak dobrze prezentuje się najnowsza produkcja Creatures. Modele wyglądają przepięknie i choć same lokacje nie są rozbudowane, to idealnie sprawdzają się w krótkich, niezbyt skomplikowanych scenach. Wszystko też działa płynnie i nie odnotowałam żadnych zmrożeń animacji. Wiem, że w dzisiejszych czasach prawidłowo działający klatkaż powinien być czymś oczywistym, a jego chwalenie nie powinno mieć miejsca, ale nie możemy zapominać, z czyimi grami mamy do czynienia. 

Choć "Detective Pikachu Returns" nie wymyśla koła na nowo i sięga po to samo, co znamy z pierwszej części, to jednak trudno zarzucić grze coś więcej niż banalny poziom trudności i brak wyzwań. Osobiście nie oczekiwałam od niej niczego więcej niż bycia uroczym czasoumilaczem, który będzie stanowił idealną odskocznię od wymagających i skomplikowanych gier, z którymi mierzę się na co dzień. 
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones