Recenzja gry Switch

Donkey Kong (1981)
Shigeru Miyamoto

Zanim przybył Bowser

"Donkey Kong" to gra, w którą dzisiaj warto zagrać tylko na Nintendo Switch. Pomimo tak zamierzchłej daty premiery tej produkcji, może być ona nowym doświadczeniem dla wielu odbiorców. Polecam,
Zanim dzielny hydraulik Mario zaczął mierzyć się z potężnym Bowserem w celu uratowania księżniczki Peach, na jego drodze stanął inny jegomość. Był nim wielki goryl imieniem Donkey Kong. Na początku lat osiemdziesiątych dwudziestego wieku światło dzienne ujrzała gra platformowa od dobrze nam znanego japońskiego giganta, czyli Nintendo. Był nią właśnie "Donkey Kong", którego ogrywać można było na wielu platformach, począwszy od pecetów i automatach do gier (popularnych w latach dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku w Polsce) i kończąc na konsolach od Nintendo. Wciąż możecie nadrobić tą zaległość, jeśli jesteście posiadaczami Switcha.



Trudno jest oceniać oprawę wizualną tej gry po tylu latach. Najlepiej jest ją porównać do tego, co oferowały inne gry z tamtej epoki. Możemy wówczas dojść do wniosku, że nie ustępuje ona konkurentom w żadnym aspekcie graficznym. Była to typowa platformowa gra 2D. Najważniejsze, że wszystko jest przejrzyste i czytelne, także na konsoli Nintendo Switch, pomimo już  grubo ponad 30 lat na karku tej gry.

"Donkey Kong" w kwestii audio to po prostu stara gra, od której czuć naftaliną. Zdarzają się wiekowe gry, które pomimo to oferują ciekawe udźwiękowienie (ścieżkę dźwiękową i efekty). Do głowy przychodzi mi m.in. "Doom" itd. Jednak nie jest to domeną żadnej gry z lat osiemdziesiątych dwudziestego wieku. Trudno więc mocno przyczepiać się tego elementu tej produkcji Nintendo.



Rozgrywka w "Donkey Kong" w 2019 roku nie jest łatwa. Nie wiem, czy jest to kwestia słabego portu sterowania na konsole ósmej generacji, czy może po prostu przestarzałych elementów rozgrywki. Na pewno nie jest to jedna z tych gier, przez które możemy przejść jednym duszkiem bez zadyszki. Warto uzbroić się w cierpliwość i jakiś lepszy kontroler. 

"Donkey Kong" bazuje tylko na grze jednoosobowej, w której wcielając się w postać hydraulika Mario, wspinamy się coraz wyżej, by finalnie strącić przerośniętego goryla z samej góry i ocalić przepiękną księżniczkę. Tak to przynajmniej wygląda na papierze. W praktyce musimy czasem zrobić krok w tył, gdyż parcie non stop do przodu może się bardzo źle skończyć dla naszego wąsatego koleżki. Poziomów do pokonania jest na tyle dużo, że nie nazwę tej gry krótkim doświadczeniem. Największe wrażenie robi na mnie zróżnicowanie poziomów pod względem zaimplementowanych w nich mechanik rozgrywki. Aż nie chce mi się wierzyć, że coś takiego zrobiono już w latach osiemdziesiątych dwudziestego wieku. Rozgrywka potrafi wciągnąć na wiele godzin. Jest to najlepszy aspekt tej produkcji.



Podsumowując, "Donkey Kong" to gra, w którą dzisiaj warto zagrać tylko na Nintendo Switch. Pomimo tak zamierzchłej daty premiery tej produkcji, może być ona nowym doświadczeniem dla wielu odbiorców. Polecam, bo czasami naprawdę warto doświadczyć jakiejś gry w starym, dobrym stylu.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones