Recenzja gry PS4, Xbox One

Frostpunk (2018)
Michał Drozdowski

Zmroziło mi konsolę

Możliwości stworzenia państwa policyjnego lub czegoś na wzór kultu jeszcze bardziej destabilizują nasz kompas moralny. Ostatecznie jednak drzewko praw powszechnieje i zdążymy się do tych
Moi ludzie walczyli o przetrwanie. Zamarzali, by zebrać trochę węgla potrzebnego do uruchomienia generatora. Dzieci pracowały w kopalniach, a ciała ich martwych rodziców porzucaliśmy w śniegu. Zwiadowcy zaginęli, a my? Braliśmy ostatni oddech, zanim temperatura spadła do -150 stopni Celsjusza.

Taki może być "Frostpunk" przy pierwszym kontakcie. Gra nie tłumaczy złożonych mechanik, lubi zagonić w kozi róg i pokazać nam, że to nie będzie standardowa przygoda. Dzieło polskiego 11 bit studios z lekkim opóźnieniem trafiło do użytkowników padów i wpisało się w zmierzchowy trend przenoszenia strategii z PC na konsole. 

Ta survivalowa strategia poszerza więc nieśmiałe (choć szybko rosnące) grono konsolowych gier dla miłośników planowania i rozbudowy. "Frostpunk" zabiera nas do alternatywnej wersji XIX w. w klimatach steampunkowej apokalipsy. Ziemia zamarzła, a ludzie uciekają na północ, gdzie naukowcy umieścili generatory produkujące ciepło. Cieszy fakt, że autorzy naprawdę wysunęli fabułę na pierwszy plan. To ona napędza całą rozgrywkę. Prowadzona jest tekstowo za pomocą komunikatów od mieszkańców kolonii lub drużyn zwiadowców wysłanych na wieczną zmarzlinę. Każda taka wiadomość wzbudza zaciekawienie i chociaż ostatecznie cała historia koncentruje się po prostu na przetrwaniu i nie tłumaczy np. początku apokalipsy, to trzyma w napięciu i zwiększa więź między graczem a wirtualnymi kolonistami. 

Autorzy gry oprócz intrygującej fabuły postanowili przyszpilić nas przy telewizorze wszechobecnym mrozem. Jak to zrobili? Jeśli powiem, że na ekranie jest po prostu biało, to nie będę z dala od prawdy. To, co jednak najbardziej działa w tym przypadku na gracza, to dźwięk. Pomimo naprawdę klimatycznej ścieżki dźwiękowej, brzmienie otoczenia wysunięto na pierwszy plan. Mocny mroźny wiatr, pękający lód, śnieg trzeszczący pod butami. Taki zabieg idealnie współgra ze stylem graficznym, a cała mieszanka skutecznie przyprawia nas o dreszcze. Ewidentnie audiowizualia spełniają tu swoją rolę i gdy tylko włączamy "Frostpunka", temperatura w pokoju spada.

Nasze miasto rozbudowujemy na planie koła. Wszystko skupia się wokół centralnie położonego generatora produkującego ciepło. W kilku dostępnych scenariuszach będziemy zbierać surowce, budować budynki, stanowić prawo, odkrywać nowe technologie i oczywiście walczyć z brutalną matką naturą. Spotkają nas (oskryptowane) wydarzenia: a to ktoś złamie nogę, a to przybędą ocaleli z innego miasta itp. Chociaż tempo rozgrywki jest raczej spokojne (możemy dowolnie zatrzymywać lub przyspieszać czas), to postawione przed nami zadania potrafią przyprawić o lekki zawał serca ("nie ma szans, żebym zdążył przed zamiecią!"). Beznadziejność całej sytuacji podkreśla fakt, że obecny we "Frostpunku" pełen cykl dnia i nocy reguluje życie miasta. Pobudka o 5:00 rano, praca od 8:00 do 18:00 (można to oczywiście naginać), rozbudowa kolonii i do łóżka. Co oczywiste, mieszkańcy nie gromadzą surowców w nocy, a przecież generator konsumuje węgiel 24/7 (no chyba że go wyłączymy, czego nie polecam).

Najbardziej przygnębiające okazują się postawione przed nami możliwości wyboru: amputować odmarznięte kończyny, czy utrzymać chorego jak najdłużej przy życiu? Dosypać do jedzenia trocin, by oszukać ludzi? Wysłać dzieci do pracy w kopalni? Twórcy od początku zarzekali się, że jest to pozycja dla dojrzałego odbiorcy i słowa dotrzymali. Późniejsze możliwości stworzenia państwa policyjnego lub czegoś na wzór kultu jeszcze bardziej destabilizują nasz kompas moralny. Ostatecznie jednak drzewko praw powszechnieje i zdążymy się do tych (drastycznych?) decyzji przyzwyczaić. Czy "Frostpunk" jest jednak aż tak kontrowersyjny? Myślę, że nie. Co najwyżej lekko niesmaczny – szczególnie przy pierwszym podejściu. Osobiście oczekiwałem mocniejszych treści. 

Pomijając aspekty fabularne, "Frostpunk" to całkiem nietypowy city-builder. Gra oferuje naprawdę mnóstwo zawartości: przeróżne budynki, technologie, prawa i miejsca do odkrycia. Wydobywamy węgiel i żelazo, dbamy o dostęp do żywności i cały czas obserwujemy wskaźniki niezadowolenia i nadziei. Niestety większość mechanik i treści jest dosyć powtarzalna i statyczna. Gdy dodać do tego z góry zaplanowane wydarzenia fabularne, całość nabiera kształtu jednorazowej przygody.

Rozwój miasta w każdej kampanii wygląda bardzo podobnie, co nie jest czynnikiem przychylnym regrywalności. Trzeba jednak przyznać, że "Frostpunk" jest idealną platformą do kreowania dalszych historii. Solidne fundamenty i naprawdę przemyślane mechaniki (np. wysyłanie patroli), sprawiają, że – po lekkiej modyfikacji lub dodaniu zawartości – gra ponownie wciąga. Dla fanów (masochistów) przewidziano oczywiście wyższe poziomy trudności i tryb nieskończoności. Osoby, które przeszły grę i widziały już wszystko, muszą jednak poczekać na dodatki, które wprowadzą jakąś świeżość. 

O porcie na PS4 i XONE można śmiało powiedzieć, że jest wykonany solidnie. Sterowanie przemyślano i średnio doświadczony gracz nie będzie miał z nim żadnego problemu. Dlaczego średnio doświadczony? Bo gra nie wyjaśnia całego sterowania w samouczku, więc do wygodnej i efektywnej gry potrzeba albo analizy schematu przycisków, albo doświadczenia w tytułach tego typu. Gra działa stabilnie (podstawowe PS4) i tak naprawdę mogę przyczepić się tylko do mocno wykastrowanej grafiki. Wyraźnie odstaje ona od komputerowego pierwowzoru – szczegóły są rozmazane, a tekstury budynków czy (o zgrozo) śniegu wyglądają kiepsko. Widok (ledwo) żyjącego miasta cieszy oko, jednak przez te wady szybko będziemy chcieli zapomnieć o możliwości przybliżania widoku. Nie jest to coś, co totalnie psuje nasze doświadczenie, ale ewidentnie nie poradzono sobie z możliwościami konsol. Wierzę, że twórcom przyświecała jednak idea stabilności i poprawności portu od dnia premiery, i ten obowiązek spełnili w 100%.

Warszawskie studio już drugi raz przeniosło swoje dzieło na konsole i ponownie zrobiło to nad wyraz przyzwoicie. "This War of Mine" nie otrzymało wszakże większej porcji dodatków (tak jak wersje na PC i urządzenia przenośne), ale trzymajmy kciuki za to, że "Frostpunk" obierze inną drogę. Ostatecznie wszystko zależeć będzie od sprzedaży. Tak czy inaczej, 11 bit studios zmroziło nasze serca i pady, i wcale nie jestem na nich z tego powodu zły. 
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Zima przyszła nagle. Temperatura spadła poniżej zera i zaczął padać śnieg. Ludzie mówili o zimie dekady,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones