Kłopotliwe tęcze grawitacji

"Gravity Rush" powraca. Sequel ciekawej i niecodziennej gry zręcznościowej trafia już nie na Vitę, ale tylko PlayStation 4. Choć wizualnie jest przepiękny, niedomaga w kwestiach technicznych.
"Gravity Rush 2" - recenzja
"Gravity Rush" powraca. Sequel ciekawej i niecodziennej gry zręcznościowej trafia już nie na Vitę, ale tylko PlayStation 4. Choć wizualnie jest przepiękny, niedomaga w kwestiach technicznych.




Jeśli chodzi o fabułę – mamy do czynienia z bezpośrednim sequelem historii z "Gravity Rush"; gra rozpoczyna się niewiele po zwieńczeniu pierwszej części. Obecnie Kat, pozbawiona swoich mocy (i magicznego kota), trafia do grupy górników, z którymi odpracowuje swój wikt i opierunek. Choć bohaterka stosunkowo szybko odzyska swoje zdolności, pozostanie z nowymi postaciami nieco dłużej. Oczywiście poza nimi – i nowymi lokacjami – wracają także starzy znajomi i jeszcze starsi wrogowie. 




Wydarzenia pomiędzy misjami przedstawiane są jako częściowo interaktywne scenki komiksowe. Choć linie dialogowe nie są (zwłaszcza po polsku) szczytem narracyjnego wyrafinowania, to już sama tematyka przedstawiona jest w przekonujący sposób. Postacie, czy to groźnego szefostwa Kat czy skorumpowanych kupców, nakreślone są bardzo dobrze i od razu wiadomo, kogo się lubi, a przy kim będzie latać z nerwów powieka. Choć w grze niejednokrotnie zmagać się będziemy z przeróżnymi problemami technicznymi, te trudności wynagrodzone zostaną przez świetnie napisanych bohaterów i fantastycznie skreślone losy Kat, Pyłka oraz innych postaci ze świata "Gravity Rush". W grze poznamy zresztą nie tylko okolice Wioski Banga, lecz także nowe miasto Jirga Para Lhao, gdzie rozegra się przeważająca część wydarzeń. 




Kat bazowo ma ten sam zestaw umiejętności, co w pierwszej części. Zarówno kawałki skał z cenną rudą czy mniej ruchliwych Nevi załatwimy celnymi seriami kopniaków i ciosów pięścią. Tych latających bądź bardziej zwinnych wrogów trzeba już załatwiać albo grawitacyjnym kopniakiem, albo rzucanymi z pola statycznego przedmiotami. Nasza bohaterka oczywiście się rozwija, więc z czasem będziemy mogli łączyć serie ciosów w długaśne combosy albo przeskakiwać chyżo pomiędzy kolejnymi wrogami. Nevi czy jak nazywa ich lud z Wioski Banga – skarabeusze to stwory, w które trzeba przygrzać z konkretnej strony. Każdy Nevi ma jakiś słaby punkt i musimy tak manewrować bohaterką, by zasadzić kopniaka albo rzucić skałą właśnie w czerwony fragment (oko?) danego niemilucha. W grze poznamy także nowe style przemiany grawitacyjnej. Pierwszy, księżycowy, znacząco podnosi naszą zwinność i prędkość, drugi zaś, spod znaku Jowisza, jest jego przeciwieństwem – Kat potrafi wtedy przydzwonić z całej siły w ziemię i rozwalać niezniszczalne wcześniej barykady.




Największym problemem z "Gravity Rush 2" jest sterowanie. Nie wiem, jakim cudem ludzie z SIE Japan Studio doszli do wniosku, że taki układ i zachowania bohaterki mają sens, ale w pewnym momencie musiało zabraknąć kontroli nad zespołem projektantów. Już od pierwszej minuty poruszanie się bohaterką to prawdziwy koszmar. Inercja, jakiej poddaje się Kat, jest straszliwa. Nawet na samym początku, gdy jeszcze nie mamy mocy grawitacyjnych, nasza protegowana ślizga się po powietrznej wiosce, jakby były święta. Gdy zaś już zaczniemy operować Kat w trzech wymiarach, wykręcanie choćby podstawowych akrobacji naszą bohaterką odbywa się przy wtórze bardzo brzydkich wyrazów rzucanych pod adresem konsoli. Niestety, im więcej funkcji w grze odblokowujemy, tym większe czekają nas problemy z ogarnięciem pada. Warto też na początku całkowicie usunąć kontrolę wychyleniami pada, gdyż opanowanie Kat jest wtedy niemal niemożliwe. Co gorsza, nawet gdy ustalimy sterowanie na analogi, to wykonanie misji pobocznych, które skoncentrowane są albo na walce naziemnej, albo na elementach platformowych, jest wyjątkowo trudne. O ile fruwanie Kat jeszcze da się przeżyć i można jako tako opanować szalejącą kamerę, o tyle misje naziemne to koszmar. Druga sprawa to zatrzęsienie misji pobocznych, które z początku są bardzo ciekawe i różnorodne, dopóki nie zaczniemy widzieć typowo kurierskiego schematu "przynieś, wynieś, pozamiataj". Oczywiście narracja niektórych z nich jest niezła, ale sprowadzają się albo do wyścigów, albo do szukania przedmiotów czy zwierzątek albo do – o zgrozo – skradania. 




Wizualnie gra prezentuje się przepięknie. Nie jest to najbardziej szczegółowa czy ostra grafika ostatnich lat, ale SIE zdecydowanie wiedzą, co to estetyka i komiksowość. Kat oraz wszelkie inne postacie animowane są niemal tak dobrze jak bohaterowie rodem z anime Miyazakiego i Studio Ghibli. Kat pląsająca to w powietrzu, to na ziemi, prezentuje się wręcz genialnie. Do tego dochodzi specyficzna, nieco psychodeliczna estetyka retro sci-fi i w zasadzie można zniknąć w tym świecie na długie godziny. Gdyby tylko jeszcze misje do wykonania były nieco ciekawsze, moglibyśmy zupełnie się zapomnieć w uniwersum "Gravity Rush 2".
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones