Recenzja gry PC

Just Cause 3 (2015)
Roland Lesterlin

Jeździec chaosu

Rico Rodriguez jest subtelny jak jego akcent. Krępy jegomość, z dwutygodniowym zarostem i karnacją w odcieniu mahoń kiedyś pewnie marzył o rolach latino lovers w epickich superprodukcjach, ale na
"Just Cause 3" - recenzja
Rico Rodriguez jest subtelny jak jego akcent. Krępy jegomość, z dwutygodniowym zarostem i karnacją w odcieniu mahoń kiedyś pewnie marzył o rolach latino lovers w epickich superprodukcjach, ale na drodze do kariery stanęła kanciasta szczęka troglodyty i ogłada godna rekina ludojada. Pozostała więc ścieżka bohatera ostatniej akcji. Gdy jakaś przeszkoda pojawia się na horyzoncie, wita ją z troską: "To oznacza kłopoty", by za chwilę filuternie dodać: "Uwielbiam kłopoty". Po puszczeniu z dymem połowy południowo-wschodniej Azji i obróceniu w perzynę karaibskich wysepek Rico wraca w rodzinne strony. Czas stanąć oko w oko z totalitarnym aparatem opresji bezlitosnego dyktatora generała Di Ravello znęcającego się nad mieszkańcami ojczystego państewka Medici. I wysadzić wszystko w powietrze.



Jeśli liczysz na wciągającą fabułę, rozwój postaci czy rękawicę rzucaną w twarz przy każdej misji, trafiłeś pod zły adres. Historia jest przyczynkowa, bohaterowie – wyjęci z dawno zapomnianych obrazów kina akcji klasy C, a misje poboczne – powtarzalne jak jajecznica na śniadanie. Tę ostatnią można jednak przyrządzić na setki sposobów i tak samo jest z masakrowaniem świata w "Just Cause 3" – jeśli gra znudzi ci się już po kilku godzinach, będzie to wyłącznie twoja wina. Dawno do żadnej gry nie pasowało tak dobrze określenie  "sandbox" – masz tu grabki, wiaderko i piasek. Możesz zbudować z nich wielopoziomowy zamek z fosą albo po prostu wykopać dół, nalać wody i udawać, że pływasz w egzotycznej lagunie. Chociaż właściwie sytuacja rysuje się nieco inaczej: zamek już stoi, twoim zadaniem jest rozebrać go do ostatniej cegły w jak najgłośniejszy i najbardziej spektakularny sposób. Jeśli chcesz po prostu zmierzać do celu najkrótszą drogą, nie przypadniecie sobie z Rico Rodriguezem do gustu; tylko prawdziwi wirtuozi zniszczenia zakopią się w tej piaskownicy na dłużej. Bynajmniej nie dlatego, że to gra, która pochłania na długie godziny. Przeciwnie – to tytuł idealnie nadający się do odpalenia zaraz po powrocie z pracy, w przerwie od frustrującego DLC do "Bloodborna" albo po wyczerpującej kłótni ze współmałżonkiem. 



Jednak to żadne guilty pleasure. Myśl o "Just Cause 3" jak o egzotycznych wakacjach w środku zimy: zasłużyłeś na nie i potrzebujesz ich od czasu do czasu dla równowagi psychicznej. Skojarzenie to wzmaga jeszcze sama przestrzeń – jej wybór musiał narodzić się w głowie geniusza. Fikcyjne wysepki Medici to żaden zapomniany przez boga Gdzieśtamistan, ani trudno dostępna osada w dżunglach Ameryki Południowej, ale dobrze nam znane sielskie krajobrazy Morza Śródziemnego, z ciągnącymi się po horyzont polami słoneczników, gajami oliwnymi  i lawendowymi wzgórzami. Na wakacje z Rico pojechałabym wszędzie, ale sianie chaosu w raju biur podróży "last minute" to spełnienie marzeń. Trzecia odsłona serii jest właściwie prostą kontynuacją, ale fizyka świata została tak dobrze dopracowana, że argumentem z "more of the same" nie wypada szarżować. Niszczyć obiekty w bazach wojskowych czy narzędzia propagandy w wyzwalanych miastach możesz oczywiście prosto za pomocą rakietnic i granatów, a mrowiska wrogów szatkować radośnie bronią różnego kalibru, ale możesz też wciąż ścigać się z samym sobą w zawodach na kreatywną destrukcję. Aby obalić pomnik dyktatora, nie potrzebujesz materiałów wybuchowych, możesz w tym celu błyskawicznie podwiązać do niego na lince samochód, kilku zaniepokojonych żołnierzy i krowę z pobliskiego pastwiska. Wyczerpany magazynek to też żaden problem; zawsze w zasięgu wzroku znajdziesz beczki z benzyną, którymi rozpalisz ognisko na usypanej wcześniej górce z czołgów i samochodów. Gdy w czasie akcji "heat level" wzniesie się na niebezpieczny poziom, który zmusza wroga do wysłania w twoją stronę helikopterów, także nie ma powodów do paniki – w kilka sekund przejmiesz pojazd i wykorzystasz jego działa do bardziej agresywnego ataku. Jest kilka rzeczy, które wpływają na malowniczość katastrof: wybuchy skalują się, a reakcje łańcuchowe potrafią doprowadzić do imponujących eksplozji; od ciebie zależy, czy destrukcji dokonasz szybko i sprawnie, uderzając w strategiczne cele, t.j. generatory prądu lub baki z paliwem, czy też do każdej lokacji podejdziesz jak do misternego domina, z satysfakcją obserwując, ile bisów może dać granat podrzucony we właściwe miejsce. Majstersztykiem jest płynne połączenie narzędzi, w które wyposażony jest Rico. Kombinacja spadochronu, przypominającego latającą wiewiórkę Wingsuitu i służących do ekspresowego pokonywania krótkich dystansów linek pozwala praktycznie nie schodzić na ziemię. Wspomniane linki tym razem można przyczepić do każdego punktu niemal każdego obiektu. I pociągnąć. Prowadzi to w prostej linii do eksperymentów z rogacizną wirującą wokół helikoptera, żołnierzami nierozerwalnie połączonymi ze sobą w okolicach krocza i prowadzącym traktor rolnikiem pędzącym na spotkanie z ogromnym, tlącym się już, zbiornikiem paliwa.



Upajająca wszechmoc powoduje, że wyzwaniem w "Just Cause 3" nie jest ani poziom trudności misji, ani konieczność utrzymywania się przy życiu. To growy odpowiednik "feel good movie"; nie frustruje, nie każe zbytnio za lekkomyślność, nie zmusza w ogóle do uczenia się na własnych błędach. Brzmi to trochę jak zaprzeczenie gry, stawiającej na trwającą nieprzerwanie akcję, ale tylko w tym sensie, w którym filmy z Jackiem Chanem nie dają wielbicielom kina kopanego satysfakcji. Jest "Wejście smoka" i są "Godziny szczytu", jest "Call of Duty" i jest "Just Cause". Just because.
1 10
Moja ocena:
8
Absolwentka filozofii i polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Laureatka III miejsca w konkursie im. Krzysztofa Mętraka dla młodych krytyków filmowych (2011). Pisze o filmach do portali... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones