Recenzja gry

Risen (2009)
Andrew S. Walsh
Gus Gallagher

"Risen", czyli "Gothic 4"

"Risen" to z całą pewnością godny następca serii "Gothic", choć po jego ukończeniu nie miałem takiego katharisis, które czuję za każdym razem gdy kończę dwie pierwsze części "Gothica". Oglądając
"Risen" to z całą pewnością godny następca serii "Gothic", choć po jego ukończeniu nie miałem takiego katharisis, które czuję za każdym razem gdy kończę dwie pierwsze części "Gothica". Oglądając filmik końcowy nie czuć już tej podniosłości, jaką daje outro "jedynki": Magiczna Bariera runęła, ale moja przygoda miała się dopiero zacząć, czy "Gothic II": Jedno wszakże jest pewne: jeszcze się spotkamy!, wy też mieliście wtedy ciarki na plecach? Może wynika to po części z faktu, że nie jesteśmy tak zżyci z bohaterami i światem "Risena"?



Przygodę zaczynamy klasycznie już dla Piranha Bytes: leżąc twarzą ku ziemi i ponownie wchodząc w skórę bezimiennego bohatera. Nie znamy jego przeszłości, wiemy jedynie, że chciał przed czymś uciec. Znalazł się na statku Inkwizycji zmierzającym na Farangę - jednej z licznych wysepek nieznanego archipelagu. Inkwizycja płynie tam nieprzypadkowo, na wyspie bowiem zaczęło dziać się coś dziwnego. Ruiny zaczęły wyrastać spod ziemi a cała wyspa zaroiła się od przeróżnych potworów. Wiedziona pogłoskami o wielkich skarbach Inkwizycja przejmuje kontrolę nad miastem portowym, jej wojownicy zaś zaczynają eksplorować niebezpieczne ruiny. Statek na którym podróżował nasz bohater został rozbity w drzazgi przez tajemniczą istotę. Ocalał tylko protagonista oraz kobieta, która także podróżowała na "gapę". Chcąc nie chcąc Bezimienny stopniowo coraz bardziej wciąga się w wewnętrzne konflikty targające wyspą oraz tajemnicze wydarzenia mające na niej miejsce. Ponownie będzie nam dane przyłączyć się do którejś z frakcji i ocalić świat przed zagładą. Do wyboru mamy wojowników inkwizycji, bandytów Dona Estebana i magów z Wulkanicznej Twierdzy. Fabuła rozrysowana jest ciekawie, można powiedzieć, że stanowi esencję serii "Gothic". Napotykamy tu sporo podobieństw oraz nawiązań. Mimo wszystko brakuje tutaj jakiegoś większego powiązania bohatera ze światem. Całe lore jest owiane niejako tajemnicą, niewiele wiemy o uniwersum w którym przyszło nam żyć. Podczas przemierzania świata czuć trochę pewną pustkę i samotność. Przyłączamy się do różnych ugrupowań, jednak nie czujemy tego, by nasza frakcja nas wspierała. Jedyna bohaterka z którą nawiązujemy bliższą znajomość to Patty, której pomagamy odnaleźć ojca. Klimat samotności, udanie podkreślany przez soundtrack, towarzyszy nam niemal przez cały czas.

Gra praktycznie w skali 1:1 przenosi rozwiązania z "Gothiców", nieco tylko je udoskonalając. Rozwój postaci, wytwarzanie przedmiotów, pozyskiwanie surowców, wygląda niemal tak samo jak w poprzednich grach studia Piranha Bytes. Dla fanów jest to oczywiście duża zaleta, poczują się oni jak na starych śmieciach. Jednym z głównych plusów pierwszego "Risena" jest system walki, który sprawia dużo satysfakcji i opiera się głównie na naszej zręczności, lecz oczywiście też sporo zależy od statystyk protagonisty. Nie jesteśmy już całkowicie bez szans walcząc z silniejszym przeciwnikiem. Jest 10 poziomów doświadczenia w każdym rodzaju broni i zawsze uczymy się czegoś nowego. Pod tym względem gra jest idealnie wyważona. Jak dla mnie jest to najlepszy system walki ze wszystkich gier Piranha Bytes. Nieco rozbudowano crafting dając nam możliwość tworzenia zwojów oraz magicznych pierścieni i amuletów. Oczywiście nadal by coś wytworzyć musimy wejść w interakcję z odpowiednim obiektem, posiadać przepis oraz odpowiednie ingrediencję.



Angielski dubbing wypadł dobrze, mamy okazję posłuchać m.in. Andy'ego SerkisaJohna Rhysa-Daviesa oraz  Lenę Headey. Szkoda jednak, iż Cenega nie pokusiła się o polskie głosy, które w grach Piranha Bytes wypadają świetnie i tworzą swojski klimat. W "Risen", tak jak w "Gothic 3"  rozmawiamy tylko z tymi do których mamy jakąś sprawę: quest, handel bądź nauka. W pierwszym i drugim "Gothicu" każdego można było zagadać w dowolnej chwili. Oczywiście liczba kwestii była ograniczona, a większość postaci mówiła to samo, jednak nie zwracało się na to uwagi. Wpływało to na wiarygodność świata, której tutaj nieco brakuje.

Oprawa audiowizualna stoi na wysokim poziomie i "Risen" nadal może się podobać. Oczywiście nie należy nastawiać się na wodotryski na miarę "Crysisa", po prostu gra ma swój konsekwentny styl dzięki czemu wygląda ładnie nawet po latach. Szczególnie dobrze wykonano cienie oraz grę świateł. Najlepiej widać to w jaskiniach i ruinach, gdy idziemy z pochodnią. Światło powoli przebija się przez mrok, ze stropu jaskini spadają małe kamyczki. Sądzę, że nawet za 10 lat będzie można grać w nią bez grymasu na twarzy, bo ma swoją stylistykę. Soundtrack jest przeciwieństwem ścieżki muzycznej z trzeciego "Gothica", która wybijała się na pierwszy plan. Tutaj jest znacznie skromniej, co nie znaczy gorzej. Ścieżka składa się z kilku motywów i mamy wrażenie, że słyszymy cały czas ten sam utwór, jednak soundtrack zawiera 20 utworów. Muzyka utrzymana jest w śródziemnomorskich klimatach, co idealnie pasuje do otaczającego nas świata, podkreślając jego urok.



Twórcy mieli coś do udowodnienia fanom gier z serii "Gothic" i stworzyli produkt, który przypomina ją w niemal każdym aspekcie. Można narzekać na brak tego "czegoś", co posiadały "Gothiki" czy nieco słabszą końcówkę. Jednak wg mnie chłopaki z Piranha Bytes spełnili oczekiwania i pokazali, że nie zapomnieli, jak się robi świetne erpegi.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Kłótnia studia Piranha Bytes z wydawcą JoWood po stworzeniu "Gothica 3" sprawiła, że obie firmy... czytaj więcej
W wydanej w 2001 roku przez Piranha Bytes serii Gothic zakochałem się od pierwszego zagrania. Najbardziej... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones