Aleja gwiazd

Remake nabiera wiatru w żagle i wypływa na rynek wypełniony po brzegi pozytywną energią i czystą, niepohamowaną niczym rozrywką zarówno dla młodszych, jak i starszych graczy. 
Aleja gwiazd
Nintendo rzadko kiedy miewa słabe lata. Ten rok nie należy do wyjątku. Nad wyraz udana premiera nowych przygód Linka, czy też ciepło przyjęte "Super Mario Bros. Wonder" zaostrzają tylko apetyt przed wyczekiwaną i oplotkowaną chyba we wszystkich serwisach branżowych nową konsolą mającą zastąpić lekko leciwego Switcha. A gdy dorzucimy do tego fantastyczną animację z wąsatym hydraulikiem w roli głównej, prawdopodobne staje się, że Japończycy mogą mieć na Święta w miejscu źrenic już nawet nie jeny, ale złote znaki dolara. Czy to powstrzymało ich przed dalszym dorzucaniem do pieca?

Absolutnie nie, bo w samej końcówce roku dostaliśmy jeszcze "Super Mario RPG". Wydany pierwotnie na SNES-a (z przyrostkiem "Legend of the Seven Stars") wyprowadził Mariana z platformówkowej strefy komfortu, rzucając go na głęboką i nieznaną wodę, jaką był gatunek RPG. Gracze ochoczo rzucili się w tę toń, co pchnęło Nintendo do zainwestowania w dalsze eksperymentowanie z gatunkiem. Po dwudziestu siedmiu latach od premiery tego tytułu wracamy do lekko już przykurzonego świata z nową energią. Zapomnijcie o leniwym i niedokładnym odświeżaniu pikseli. ArtePiazza wspaniale odnalazło się w uniwersum Grzybkowego Królestwa i serwuje nam pełnoprawny remake.

W myśl słynnych przemyśleń Alfreda Hitchcocka, zaczynamy może nie od trzęsienia ziemi, ale od wbicia potężnego miecza w sam środek zamku Bowsera. Od tego momentu akcja nabiera właściwego rozpędu. Koopalingsy porzucają swojego przywódcę, księżniczka Peach znów zostaje porwana, a Mario zaczyna zastanawiać się, jak wybrnąć z tej dziwnej kabały i przy okazji nie zwariować. Z czasem atmosfera zagęści się w tak bardzo, że nie pozostanie nam nic innego, niż uratowanie świata po raz kolejny. 

Przejście w klimaty RPG z pewnością było dla Nintendo pewnego rodzaju ryzykiem. Na szczęście, misję tworzenia tego tytułu dostało Square (wtedy jeszcze bez Enixa). Studio tworzyło wtedy hit za hitem i raczej nikt nie spodziewał się innego rezultatu w przypadku "Super Mario RPG". Rozwiązania, które wtedy wypracowano, sprawdzają się zaskakująco świeżo w nowej wersji i trudno mówić o ich starzeniu albo nieprzystawaniu do współczesności.

Zamiast postawić na standardową walkę w turach, zdecydowano się poniekąd zmusić graczy do zaangażowania, zniechęcając ich jednocześnie do bezmyślnego przeklikiwania komend. Idealny timing ciosów nagradzany jest zatem dodatkowymi obrażeniami wymierzonymi nie tylko w atakowanego przeciwnika, ale i nicponi pozostających w jego pobliżu. To samo tyczy się obrony – zablokowanie natarcia w odpowiednim momencie znacząco zredukuje otrzymane obrażenia. Remake pokusił się o kilka bonusów. Nieprzerwane sekwencje zwiększają statystyki bohaterów i powodują szybsze ładowanie paska z atakiem specjalnym. Ten uzależniony jest od składu drużyny. Każda trójka ma swoją indywidualną animację, wykonaną w tak uroczym stylu, że ani razu przez myśl nie przeszło mi jej przerywanie.

Jeśli już o animacji mowa. Wszystko działa wyjątkowo płynnie i niesamowicie cieszy oczy. Pomimo dość ograniczonych rozmiarowo miejscówek oryginału nowe studio przekuło każdą z nich w malutki majstersztyk. Kolory są soczyste i od razu kojarzą się z filmem kinowym, który mieliśmy okazję oglądać w tym roku. Oczywiście nie są one tak rozbuchane i wysycone zawartością jak w najnowszych jRPG-owych molochach. Mała kubatura kojarzy mi się też trochę z planszami z "Captain Toad: Treasure Tracker". To chyba przede wszystkim ten izometryczny rzut sprawia, że nie czujemy się obco, a bliżej nam do poczucia przytulności i komfortu. Choć miejscami pojawiają się drobne zgrzyty, gdyż zdarzyło mi się mieć problemy z wyczuciem perspektywy i głębi, a w konsekwencji chociażby kompletne rozmijanie się z platformą, na którą próbowałam nieudolnie wskoczyć. 

I nie oznacza to, że akcja leci po linii najmniejszego oporu. Wręcz przeciwnie, segmenty fabularne trwają tyle, ile powinny, by przesadnie nie znudzić i utrzymać ciągłą uwagę. Rozładowywanie tych emocjonalnych górek odbywa się za pomocą minigierek, raz na jakiś czas urozmaicających rozgrywkę. Do dyspozycji mamy chociażby szaleńczy rajd po kopalni, wygrywanie melodii na kijankach, czy też ściganie się na kolorowych Yoshkach. 

Zwykłe zremasterowanie "Super Mario RPG" nie miałoby dzisiaj żadnego sensu. Wpisałoby się zapewne w klimat odsłon "tylko dla fanów" i raziłoby przebijającymi się pikselami. Remake natomiast nabiera wiatru w żagle i wypływa na rynek wypełniony po brzegi pozytywną energią i czystą, niepohamowaną niczym rozrywką zarówno dla młodszych, jak i starszych graczy. I choć system rozwoju postaci nie powala z perspektywy dzisiejszych standardów, to trudno zarzucić całości leciwość i nieprzystawalność do czasów współczesnych. Nie samymi Personami człowiek żyje i warto od czasu do czasu przysiąść do mniej skomplikowanych, acz równie wciągających perełek.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones