Recenzja serialu

Gotham (2014)
Danny Cannon
T.J. Scott
Ben McKenzie

GOTHAM CITY

Niby serial jest o młodym Gordonie (Ben McKenzie), który niczym Eliot Ness staje do nierównej walki w świecie przepełnionym zgnilizną i korupcją. W mieście, w którym nie ma miejsca dla prawych
Aktorsko to może nie są wyżyny, jednak mam wrażenie, że gdyby powycinać niektóre ujęcia twarzy (nie ma ich wcale mało, w każdym odcinku znajdzie się kilka świetnych grymasów, min, spojrzeń) i wstawić je w komiksowe okienka, nakładając na nie filtr kredki, to pasowałyby idealnie. Bardziej mi się podobają właśnie takie stopklatki niż całe płynne sekwencje grane przez aktorów i tak właśnie oglądam ten serial. W myśli pozostaje stopklatka z danego ujęcia i to na długo. Są oczywiście wyjątki, jak Nygma (Cory Michael Smith), ale nie wiem, czy gdyby mu dać więcej czasu na ekranie, to nie miał bym tego samego wrażenia, co przy innych postaciach. No jeszcze Pingwin (Robin Lord Taylor) daje radę. 

Mimo niedociągnięć każda postać ma silnie zarysowany charakter i przedstawiony motyw działania, co aktorzy starają się oddać. Pomagają im w tym kostiumy. Jedne postacie mają wyraźne style, jak np. Pingwin w swoim fraku i z parasolką, i Mooney (Jada Pinkett Smith) z czerwonym kosmykiem włosów (chyba najbardziej jaskrawy kolor w całym serialu) i niezliczonej ilości kreacji. Innym wystarczy kapelusz, włoski garnitur, okulary spawalnicze. Policjanci w swoich skórzanych kurtkach wpisują się idealnie w atmosferę miasta. 


Miasto to element, który jest bardzo dużym plusem. Nisko zawieszone chmury tworzą wrażenie duszności i złowrogości. Nie zauważyłem ujęcia, gdzie by tych chmur nie było. One są częścią tego miasta. W każdym odcinku dostajemy nowe spojrzenie na jego fragment. Uważam, że takie dawkowanie jest przemyślanym i słusznym działaniem, ale chciałoby się wziąć drona i polatać nad miastem i między uliczkami. Na budynkach brakowało mi na początku charakterystycznych rzygaczy, jednak później je dostrzegłem. Ciemne, ciasne uliczki, po których snują się gazety są pełne wyrzutków, którzy starają się dostosować do tego brutalnego miasta. Nie uświadczymy tutaj jaskrawych barw. Wyjątkiem może być jakiś mrugający neon. Wnętrza lokacji także są dopracowane w najmniejsze szczegóły, niczego mi tutaj nie brakuje, wszystko do siebie pasuje. Trochę nowocześnie, ale też jak z lat 30–40 XX wieku, co pasuje do filmu gangsterskiego, którym „Gotham” jest. W pomieszczeniach i na zewnątrz panuje na ogół przytłumione światło, ponieważ niebo jest cały czas przesłonięte chmurami. Cała ta otoczka wraz z architekturą budynków i ujęcia miasta, które możemy oglądać między scenami, nie pozostawiają wątpliwości, iż jesteśmy w mieście, które wyda ze swego łona przeciwników godnych Batmana.


Zostajemy gdzieś zawieszeni w czasie. Gdzie – to trudno określić. Na ulicach panuje amerykańska myśl motoryzacyjna. Na biurkach policjanci notują wszystko na kartkach. Nie przeszkadza to jednak, by komunikować się ze sobą przez telefony komórkowe. Jednak nic się tu nie gryzie. W "Gotham" wszystko do siebie pasuje.

Fabularnie powiem tylko tyle, by nie spojlerować za dużo. Niby serial jest o młodym Gordonie (Ben McKenzie), który niczym Eliot Ness staje do nierównej walki w świecie przepełnionym zgnilizną i korupcją. W mieście, w którym nie ma miejsca dla prawych ludzi. Uważam jednak, że serial, jak jego tytuł wskazuje, jest o Gotham. O tym jak, to miasto stało się miejscem, w którym Batman musiał zaistnieć.


Przedstawienie śmierci Wayne'ów jako punktu zapalnego do ekspansji przestępczości i budowanie wokół tego wydarzenia serialu jest strzałem w dziesiątkę. W całym serialu spotkamy oczywiście cały szereg postaci znanych z kart komiksów. Co ważne, postacie te są dobrze wplecione w fabułę serialu. Polecam "Gotham" każdemu, kto polubił burtonwskiego "Batmana".  
1 10
Moja ocena serialu:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones