Recenzja serialu

Saga prastarej puszczy (2007)
Bożena Walencik
Jan Walencik

Natura pod kloszem

To, co wyróżnia ten serial na tle wielu innych to (oprócz muzyki) sposób, w jaki przedstawiono poszczególnych bohaterów odcinków i ich codzienną walkę o przetrwanie w Puszczy Białowieskiej.
Wśród seriali przyrodniczych niewiele jest pozycji, które tworzą zwartą i zamkniętą całość. Również "Saga prastarej puszczy" składa się z odrębnych dokumentów skupiających się na życiu wybranego stworzenia. Wszystkie są jednak ze sobą powiązane i oglądając każdy odcinek, możemy w nim odnaleźć bohaterów z innych części. Jest to bardzo ciekawe rozwiązanie, ponieważ możemy poczuć nierozerwalne więzy przyrody, bez których Puszcza Białowieska nie mogłaby egzystować.

Serial składa się z 10 opowieści o wybranych zwierzętach i ich losach w dzikich ostępach puszczy, które jednak stale stykają się z ludźmi. W sumie zachowanie kolejności oglądania odcinków nie jest tutaj ważne. W poszczególnych filmach spotykamy osieroconego i samotnego wilczka, mrówkę i jej życie w kolektywie, okaleczonego w dzieciństwie przez człowieka kruka, zniewolonego żubra i dzika, żuka i jego ogromną pracę, uratowaną przez człowieka nornicę, bobra, który chce żyć tak jak natura mu nakazuje, samotną matkę sóweczkę oraz dramat rysia. Już na początku każdego odcinka dowiadujemy się, że opowiedziane historie nie są zarejestrowaną rzeczywistością, a w całości zostały wyreżyserowane. Nie jest to więc dokument sensu stricto, ale fabularyzowany film przyrodniczy.

Ten autorski serial Bożeny i Jana Walencików przedstawia wymyślone i luźno powiązane ze sobą historie wybranych mieszkańców Puszczy Białowieskiej. Zwierzęta, które są bohaterami poszczególnych filmów nie są jej dzikimi mieszkańcami, a pochodzą ze specjalnie do tego celu przygotowanej hodowli. W każdym z odcinków towarzyszy nam lektorski głos Krzysztofa Gosztyły, który w tego typu serialu sprawdził się jako narrator, przynajmniej dla mnie. Całości dopełnia muzyka skomponowana przez Michała Lorenca. Mimo, że jest to serial przyrodniczy i jego bohaterami są zwierzęta, to jednak równie ważna jest tutaj właśnie muzyka. Świetnie skomponowana, umiejętnie podkreśla poszczególne wątki i ubarwia doskonale uchwyconą puszczańską codzienność. Ciekawym rozwiązaniem jest także umieszczenie w środku puszczy bimbrownika (Eugeniusz Parchotik). Ten człowiek wbrew swojej niedźwiedziej posturze i zajęciu okazuje się osobnikiem o gołębim sercu, a dzika przyroda wręcz rozkwita w jego bezpośrednim sąsiedztwie. Muszę przyznać, że wraz z kolejnym obejrzanym odcinkiem coraz bardziej ciekawiło mnie jaki wpływ będzie miała bimbrownia na kolejnych bohaterów serii. W sumie to zadziwiające, że do bimbru i zwierzyna ciągnie ("Wężykiem, Jasiu, wężykiem.").

To, co wyróżnia ten serial na tle wielu innych to (oprócz muzyki) sposób, w jaki przedstawiono poszczególnych bohaterów odcinków i ich codzienną walkę o przetrwanie. Każde ze zwierząt, bez względu na rozmiar, środowisko i miejsce w łańcuchu pokarmowym, musi stale walczyć o przetrwanie własne oraz swego potomstwa. Dzikie ostępy to nie sielankowe miejsce, w którym można sobie żyć i bujać w obłokach. Ten ostatni skraweczek prastarej europejskiej puszczy kryje w sobie całą masę zagrożeń dla jej mieszkańców. Do tego nieustannie dochodzą spotkania z człowiekiem, który w związku ze stosunkowo niewielkim obszarem dzikiej przyrody musi stale dokarmiać mieszkające w nim zwierzęta. Ale akurat te spotkania są dla zwierząt zbawienne, o ile nie spowodują uzależnienia ich bytowania właśnie od ludzkiej pomocy. Gorzej, jeśli zwierzęta stykają się z okolicznymi mieszkańcami i ich polami lub (co już najbardziej tragiczne) z kłusownikami. Konflikt interesów, a czasem zwyczajna ludzka głupota i bezmyślność nierzadko prowadzą do tragedii. Nie muszę chyba dodawać, że w takim starciu natura jest bezsilna. W serialu tym dramat często przeplata się ze szczęściem. Tak to już w naturze bywa, że śmierć jednego daje życiu innemu stworzeniu.

Mimo swej wyreżyserowanej fabuły "Saga prastarej puszczy" zabiera widza w prawdziwie dziki świat i pokazuje skrawek tego, co kiedyś było na naszych ziemiach codziennością. Gra (o ile można to tak nazwać) zwierząt wypada naturalnie i gdyby nie uświadamiający głos Gosztyły, można by mieć wrażenie, że są to przypadkowo zarejestrowane codzienne losy poszczególnych bohaterów serialu. Ciężko wybrać jedną najlepszą historię spośród wszystkich. Każda z nich jest tak samo ciekawie opowiedziana. I nie ma znaczenia, czy jest to maleńka mróweczka, czy wielki żubr. Za to wielkie brawa.
1 10
Moja ocena serialu:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones