Recenzja serialu

Stowarzyszenie Szaropiórych (2002)
Hiroshi Negishi
Tomokazu Tokoro
Tomoe Hanba
Masumi Asano

Lśniące odcienie szarości

Anime zdążyło przyzwyczaić mnie do pełnego zaskoczenia, każdy film czy serial ma swój klimat, zazwyczaj na dobrym poziomie, choć i bywają produkcje nieco niższych lotów, ta seria na szczęście
Anime zdążyło przyzwyczaić mnie do pełnego zaskoczenia, każdy film czy serial ma swój klimat, zazwyczaj na dobrym poziomie, choć i bywają produkcje nieco niższych lotów, ta seria na szczęście zalicza się do tych pierwszych, a w zasadzie jest to najwyższa półka. "Stowarzyszenie Szaropiórych" łączy w sobie to, czego każdy fan baśniowego anime szuka. Nie wczytując się w opis serialu przed zabraniem się do niego, wystarczy zasugerować się samym tytułem, a w zasadzie jego drugim słowem, które jest samo w sobie intrygujące.



Historia jest nietuzinkowa, znajdujemy się w tajemniczym, odgrodzonym od reszty świata murem miasteczku, w którym obok zwyczajnych ludzi wykluwają się i żyją nasze bohaterki – Haibane, czyli Szaropióre. Są one swego rodzaju aniołami, mają aureolę i szarawe skrzydła – nie wykluwają się jednak wraz z nimi z kokonu, ich zdobycie jest okupione cierpieniem. Haibane były kiedyś ludźmi, nie pamiętają jednak kiedy i kim były, wiedzą tylko, że nie zawsze będą w tym pięknym i spokojnym miejscu, kiedyś będą musiały odejść. Każdy odcinek, mimo zwartej całości serialu, opowiada o innym problemie, a ich bohaterkami są różne Haibane. Ich historie owijają się ciągle wokół dwóch głównych Haibane: Rakki i Reki (zwłaszcza Rakki), które wyróżniają się na tle pozostałych aniołków, jakby nie wystarczyło, że same Szaropióre są już nietypowymi, baśniowymi istotami. Szaropióre, podobnie jak ludzie są różnorodne, ich osobowości, wygląd, pragnienia, czy nawet to, że Reki jest nałogową palaczką sprawiają, że nie odbieramy ich jak Aniołów w powszechnym tego słowa znaczeniu, ale możemy się z nimi identyfikować, co dodatkowo zbliża widza do bohaterek.



Nie wnikając w treść od pierwszego momentu oko cieszy fantastyczna kreska, doskonała w każdym calu animacja i klimatyczna muzyka, jak na tego typu anime przystało. To, że Japończycy słyną z doskonałego połączenia muzyki i kreski nie przeszkadza podkreślić, że tutaj jest to na perfekcyjnym poziomie – doskonale się uzupełniają. Wszystko to sprawia, że od pierwszych minut chce się oglądać "Stowarzyszenie". Jeśli dodać do tego jeszcze oryginalne głosy bohaterek, znanych z takich produkcji jak "Clannad", "Seirei no Moribito" czy "Fate/Stay Night" to chyba nie potrzeba dodatkowych rekomendacji. Zresztą sam dobór głosów stanowi poezję dla ucha, kontrast między głównymi bohaterkami: dojrzały głos Junko Nody (Reki) i pełen dziewczęcego uroku głos Ryô Hirohashi (Rakka) pokazuje, że twórcy nie poszli na łatwiznę i nie wygładzili nimi niepotrzebnie całej historii. Wizerunek Haibane, ich charaktery i problemy z jakimi się stykają doskonale współgrają z głosem. Nie jest to co prawda czymś wyjątkowym w anime, ale może śmiało służyć za wzór naszym rodzimym animacjom, które (na co przestałem liczyć już dawno temu) nie dościgną tego typu produkcji.

Jest to seria dla osób szukających spokojnego, lecz nie idyllicznego świata, w którym  droga do szczęścia nie jest usłana różami, ale za to każdy może liczyć na pomocną dłoń przyjaciela. Odnalezienie własnego Ja, a w zasadzie jego zrozumienie i zaakceptowanie jest drogą do szczęścia. Jest to recepta na życie tak Szaropiórych jak i ludzi. Ci którzy szukają w anime nie tyle historii, co chcą nacieszyć oko i ucho także się nie zawiodą, ale ciężko im będzie i tak oderwać się od cudownie baśniowego klimatu.
1 10
Moja ocena serialu:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Scenarzysta Yoshitoshi Abe znany jest ze swych nietuzinkowych produkcji ? ?NieA Under 7?, oraz ?Serial... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones