Recenzja serialu

Wodnikowe wzgórze (2018)
Noam Murro
Katarzyna Ciecierska

Wzgórze nadziei

Kiedy Netflix do spółki z BBC ogłosił realizację kolejnej ekranizacji powieści Richarda Adamsa, byłem więcej niż podekscytowany. Niestety, później przyszła pora na zaprezentowanie pierwszego
Kiedy Netflix do spółki z BBC ogłosił realizację kolejnej ekranizacji powieści Richarda Adamsa, byłem więcej niż podekscytowany. Niestety, później przyszła pora na zaprezentowanie pierwszego zwiastuna i cały entuzjazm prysł jak bańka mydlana. Jak w ostatecznym rozrachunku wypada netflixowe "Wodnikowe wzgórze"?

Gdy młody królik doświadcza przerażającej wizji zagłady królikarni, w której żyje, postanawia zebrać grupę przyjaciół i wyruszyć na poszukiwania nowego domu.

"Wodnikowe wzgórze" to historia pełna paradoksów. Z jednej strony śledzimy przecież losy małych, słodkich królików, jednak ich perypetie dalekie są od radosnego kicania po zielonych łąkach w towarzystwie innych przyjaznych zwierzątek. To wyjątkowo dojrzała, dramatyczna i naprawdę mroczna opowieść o poszukiwaniu domu i cenie wolności.

Trochę obawiałem się tego, jak Netflix podejdzie do tworzenia tego serialu, zwłaszcza dzisiaj, kiedy dzieci trzyma się pod ogromnym kloszem i chroni przed brutalnością świata lepiej, niż pole ochronne nad Wakandą. Zadanie to trudne, ale streamingowy gigant po raz kolejny wyszedł obronną ręką i obrał chyba jedyną słuszną ścieżkę. 

Lekkie złagodzenie wydarzeń, zwłaszcza w stosunku do filmu z 1978 roku, gdzie krew lała się strumieniami, sprawiło, że czteroodcinkowy miniserial stał się o wiele bardziej przystępny dla młodszego widza. Produkcja Netflixa i BBC nadal jest brutalna i miejscami ociera się o thriller czy nawet horror, jednak nie jest to tak intensywny obraz, jak w pełnometrażowej adaptacji.



To udało się twórcom w stu procentach. Zamiast pójść w dosłowność, "Wodnikowe wzgórze" kładzie nacisk przede wszystkim na wyobraźnię widza. Cięcia zastosowane w odpowiednich momentach powodują, że młodszy odbiorca nie będzie musiał zasłaniać oczu z przerażenia, a dorosły doskonale zda sobie sprawę, jak makabrycznych wydarzeń był właśnie świadkiem. 

Największe obawy odnośnie tej produkcji dotyczyły czegoś zgoła innego. Oglądając materiały promocyjne, zastanawiałem się, na jakiej podstawie ktoś uznał, że animacja wyglądająca jak żywcem wyjęta z pierwszej lepszej gry komputerowej sprzed dekady, może zadowolić współczesnego widza. "Wodnikowe wzgórze" wygląda źle. Nie tak źle, jak zwiastuny, które je reklamowały, ale warstwa wizualna nadal kłuje w oczy.

O ile szerokie kadry są świetnie oświetlony i estetycznie skomponowane, a same króliki wyglądają zadowalająco, tak jakość tekstur i ich fizyka pozostawia wiele do życzenia, mówiąc delikatnie. Wydawać by się mogło, że większość pieniędzy została zainwestowana w imponującą obsadę głosową, kosztem samej animacji. 


 
"Wodnikowe wzgórze" to serial, który przypadnie do gustu każdemu, niezależnie od wieku, i który, co najważniejsze, nie utracił ducha oryginału. Wystarczy tylko przymknąć nieco oko na techniczne niedociągnięcia, by móc w pełni zanurzyć się w tej wyjątkowo dojrzałej i naprawdę emocjonującej przygodzie.
1 10
Moja ocena serialu:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones