Obawiam się, że potencjał historii znowu zostanie zepsuty, jak w przypadku trzeciego i po części
drugiego sezonu. Po co autorzy silą się na taką oryginalność i namnażanie wątków, które nic nie
wnoszą a powodują ogólny chaos?
Pierwszy sezon jeszcze jako tako domknięty został w ciekawy sposób, natomiast dwójka
mogłaby być o połowę krótsza. Trzeci sezon zakończyłem na drugim odcinku, bo to już jak ktoś
słusznie zauważył w innym wątku - american teenage story...Jessica Lange, Kathy Bates, Angela
Basset, czy James Cromwell są świetni, ale po co uparcie promować słabych Evana Petersa,
Emmę Roberts , albo młodą Farmigę...osobiście nie trawię Sary Paulson, ale to może jej
sztuczne usta tworzą taki efekt...
Jeśli Peters jest słaby, to nie wiem na co w tym serialu patrzysz. Zarówno w 1 jak i 2 sezonie to on tworzył większą część uroku tego serialu. Jedynie Lange z obsady AHC go przewyższa.
Chodzi mi o uparte promowanie tych samych aktorów - sztuczne podtrzymywanie ich istnienia w tych produkcjach. O ile w pierwszym sezonie faktycznie wszystko trzymało poziom i stąd moja ocena 7, o tyle w trójce jest to już apogeum infantylności: Peters, Farmiga i Roberts tworzą ogólną atmosferę infantylności i kiczu.
Ja uważam, że taki zabieg jest strzałem w dziesiątkę. Nigdy nie spokałem się jeszcze z takim serialem, dzięki któremu mógłbym tak bardzo odkryć możliwości i talent wielu aktorów, właśnie poprzez obsadzanie ich co sezon w innej historii. O Lily Rabe pewnie w ogóle bym nie usłyszał, a po 3 rolach w AHS jetem nią zachwycony. No i Jassica Lange - jest wybitną aktorką i dzięki serialowi znowu jest u szczytu sławy i kariery, a nie oszukujmy się, raczej nowe role jej się nie będą niestety już sypać.