Bo dwa razy usłyszałem inkluzywne/niebinarne formy ''nosotres'' i ''niñes''.
Netflix wie lepiej niż Hiszpańska Akademia Królewska RAE, która uznaje takie formy za niepotrzebne.
W innym meksykańskim serialu netflixa, tym gdzie młoda i starszawa kobieta rodzą tego samego dnia z samego początku pamiętam wykłady agresywnego feminizmu.
Połowa ekipy netflixa w Ciudad de Mexico to muszą być dzikie feministki a połowa LGBT.
Ja obejrzałam cały 1 sezon- z wielkim niedowierzaniem. Przywykłam do tego, że netflix wciska wszędzie postacie LGBT, feminizm i liberalny styl życia, ale ten serial to totalne przegięcie- wmawianie widzom, że życie w trójkącie jest ok, wychowywanie dziecka w trójkącie jest ok i jak zwierze kierowanie się w życiu popędem (bo silnej więzi emocjonalnej tam nie widzę). Do tego piosenka szydząca z małżeństwa...no ludzie...