Właśnie skończyłem "Banshee". Cóż mogę powiedzieć. Serial petarda. Bezwstydnie b-klasowy, efekciarski i brutalny. Do tego gromada cholernie charyzmatycznych bohaterów na czele z Lucasem Hoodem i Kaiem Proctorem. Samo nakręcająca się spirala śmierci i przemocy. Produkcja w zasadzie koniec końców o tym że przeszłość nas zawsze dogoni, ale nie ma tak że trzeba się jej poddać, można zawalczyć o swoje, strzelić przeszłości z liścia i iść żyć po swojemu.