I to właśnie świadczy o klasie. Pięknie zakończony, że niedosyt, nie to tylko nasze złudne odczucia. Serial trzymał fabułę i zakończył się jak należy. A co najważniejsze... zakończył się. W pogoni za mamoną, biedni, zdegradowani moralnie twórcy, czy to filmowi czy w literaturze, nie są w stanie zakończyć swoich "dzieł". I to żenujące. Za to Twórcy, T z dużej litery, zasłużone, Twórcy Banshee zasłużyli na szacunek. Nie zostawili rozgrzebanego spagetti shitu, ale skończyli, honorowo... i za to im dziękuję. We współczesnym świecie to powód dla Twórców do dumy. Czy to żałosne rozważania, no cóż, to już dyskusja na inny post. Za to Zakończenie Twórcom Banshee, dziękuję i kłaniam się w pas.