racja, ciekawie mnie tylko dlaczego Hood wraz ze swoją "ukochaną" nie mogli uciec jadąc do wiezienia... mieli kase i siebie... chyba że ona nie chciała zostawiać swoich dzieci, które i tak ją mają w dupie...

Wydaję mi się że to zbyt duże ryzyko. W końcu 30 dni więzienia to nie aż tak dużo, na początku to myślałem że ona parę lat dostanie.
Jest też tak jak Ty mówisz, było widać że nie chciała odejść od swoich dzieci, mimo że one chcą odejść od niej.

Koncertowy epizod. Drugi odcinek zmiażdżył z miejsca. Fenomenalne akcje w stylu "bad ass" to jest to, co tygryski lubią najbardziej. :D

Dobrze powiedziane. Ośmielę się nawet nazwać go najlepszym odcinkiem całego serialu.

nie zapominajmy o Siobhan, która wreszcie pokazała co w niej drzemie :D czekałam na to cały 1 sezon i doczekałam się teraz żeby komuś porządnie skopała d*pę :D

Ona to już pokazała co w niej drzemie na końcu poprzedniego odcinka.

Pierwszy epizod drugiego sezonu to takie średnio atrakcyjne zamiatanie po season finale i budowanie fundamentów fabuły obecnego sezonu. Drugi epizod skutecznie przypomniał o co w Banshee tak naprawdę chodzi. "The Thunder Man" to jeden wielki power trip. Scena walki Hooda (+ co równie ważne jego rozbrajająca irytacja całą sytuacją widoczna w rozmowach rozpoczynających i kończących scenę), wątek Siobhan. Banshee podaje nam mieszankę akcji z odrobiną dramatu w sosie z kiczu i naturalizmu. Tutaj problem z poprzednim małżeństwem rozwiązuje się strzałem Biblią Gideona w mordę, złamania goją się w 45 minut a kobiety pieprzą równie chętnie i walczą równie dobrze jak faceci. Normalnie nie przepadam za filmami akcji, ale od Banshee dostaję ciar na karku. Świetnie się to ogląda pod warunkiem, że jesteś w stanie puścić kierownicę i poczuć wiatr we włosach. Ludzie, którzy próbują piętnować luźny związek Banhsee z realizmem nie mają pojęcia o czym mówią. Oczywiście preferencje, preferencjami i serial na pewno nie musi podobać się wszystkim, ale próbę znalezienia realizmu w Banshee można porównać z próbą wbijania gwoździ śrubokrętem. Pewnie się da ale - po co?

Z tego co wiem Alan Ball niczego póki co do Banshee nie napisał ani nie wyreżyserował żadnego epizodu, ale zdecydowanie widać w tym wszystkim jego rękę. Dzięki niemu nawet pomysł, którego na papierze kijem bym nie dotknął ("True Blood") stał się czymś co ciężko przestać oglądać. Widać, że zabawa kiczem w tamtym serialu wyszła mu na dobre bo klimat w Bashee jest budowany naprawdę świetnie.

Świetny odciek, znaczni lepszy niż pierwszy, sceny bijatyk pierwsza klasa, zwłaszcza Hood'a jak i policjantki Kelly =, do tego przepiękna Rebecca <3

Bez kitu, świetny odcinek. Jak dla mnie brakowało tylko jednej sceny z udziałem Hooda na tekst: "On powie im że to ja" - &gt; Już ja sobie z nim pogadam. Chciałbym to zobaczyć. Naprawdę podziwiam ten serial ze względu na naprawdę świetne sceny walk. Ciekawa jest ta siostra Alexa i wg mnie aktorka którą ją gra jest jednak ładniejsza od Rebecci.

I jak zwykle serdeczne dzięki Józek za napisy :D

jak dla mnie akcja z jacuzzi to mistrzostwo świata i na koniec jeszcze włączone bąbelki :) coś pieknego :)

Ten uśmiech Claya jak włącza jacuzzi i odchodzi - bezcenne.

Może jestem dziwna, ale czy wy na miejscu tej dupy Alexa byście nie wyskoczyli w popłochu z tego jacuzzi jak zaczęli wrzucać krowy w częściach? Zanim cokolwiek z tych wiaderek wpadło do wody mnie już by nie było.

Widzę wszyscy nadal tylko ta Becka i Becka, no ileż można... Siobhan, go girl! Powinno być jej więcej, w pełni na to zasługuje. Elegancko wtłukła swojemu byłem i w koooońcu zrobiła coś konkretnego w kierunku Lucasa (3 x yes!). Najbardziej mi się podobały uśmiechy Hooda na widok tego co Kelly zrobiła.

Swoją drogą czy ja jako jedyna z obecnych widząc Lucasa i Carrie w barze trzymałam tak mocno kciuki, że sobie powbijałam paznokcie w dłonie byleby nie skończyli u niego? Możecie mi powiedzieć co za facet czeka na babę 15 lat? To jest moja ciągła rozkmina.