Ep. II - Smack in the middle
Ciąg dalszy wydarzeń z poprzedniego epizodu, czyli jeszcze więcej zagadek Riddlera. Btaman musi oswobodzić z jego łap spętanego Robina, którego mistrz łamigłówek traktuje raz po raz usypiającym gazem... w sprayu.
Tym razem wśród atrakcji jest między innymi fałszywy pomocnik Człowieka-Nietoperza, w którego z wdziękiem wciela się Jill St. John. W jej interpretacji Robin nabiera dziwnie zniewieściałej maniery, która powinna podziałać jak woda na młyn dla wszystkich zwolenników teorii o homoseksualnym charakterze stosunków łączacych Bruce'a Wayne'a z jego podopiecznym. A w finale: stosowny morał.

Ep. III - Fine Feathered Finks
Wypuszczony z zakładu zamkniętego Pingwin od razu wszczyna rozróbę na ulicach Gotham, a jego znakiem rozpoznawczym są - jakżeby inaczej - wszędobylskie parasolki...
Plan pozbycia się Batmana jest tym razem cokolwiek mętny i zawiera w sobie nawet taką ekstrawagancję, jak otworzenie fabryki parasoli. Warto jednak zwrócic uwagę na to, że idziemy z duchem postępu - ptasi zbir w swym uwięzieniu monitowany jest za pomocą czujnego oka kamery, przed którym bez żenady spowiada się ze swych zbrodniczych planów, jakie ma do zrealizowania po wyjściu na wolność. Ach, ci psychole...

Ep. IV - The Penguin's a Jinx
Pingwin nie ustaje w swych zbrodniczych knowaniach i wciela w życie plan porwania pewnej młodej gwiazdy filmowej...
Najciekawsze tym razem jest to, w jaki sposób Bruce Wayne wychodzi cało z tarapatów, w których znalazł się w finale poprzedniego odcinka - taką bzdurę mogli wymyśleć jedynie twórcy tego serialu. Poza tym jednak "Penguin's a jinx" niczym specjalnym nie porywa, ani nie zaskakuje, oczywiście, uwzględniwszy, że mamy do czynienia z tą szczaególną (bardzo szczególną, bym rzekł) serią.

Ep. V - The Joker is Wild
Arcywróg Człowieka-Nietoperza, Joker, ucieka z więzienia podczas niewinnej gry w baseball. Następnie kieruje swe kroki w kierunku muzeum, aby utrzeć nosa pyszałkom, którzy nie wliczyli go w poczet wystawy na temat największych komediantów w historii...
Odcinek raczej średni, zwłaszcza, gdy wziąć pod uwagę postać czarnego charakteru, który pojawia się w serialu po raz pierwszy - Joker stanowczo mógłby mieć lepsze "wejście". Ale zwyczajowe atrakcje, takie jak głupawe pogaduszki Batmana i Robina, oczywiście - wliczone, więc i zabawa gwarantowana.

Ep. VI - Batman is Riled
Joker w dalszym ciągu bruździ Człowiekowi-Nietoperzowi na jego podwórku, skacząc od jednego absurdalnego, "zbrodniczego" planu do następnego...
Ich skutki są raczej mizerne, a i odcinek, podobnie zresztą jak ten go poprzedzający, jakiś nijaki. Niby z zachowaniem ekstrawagancji właściwej serii, ale miejscami można poczuć się lekko znużonym.

Ep. VII - Instant Freeze
Gotham City ma na karku nowego złoczyńcę. Jest nim mrożący krew w żyłach Mr. Freeze, planujący okrutną zemstę na Batmanie (wszystko wskazuje na to, że to Człowiek-Nietoperz doprowadził zmarźlaka do jego obecnego stanu). Przy okazji nie omieszka ukraść paru wyjątkowo cennych diamentów...
Mr. Freeze paraduje tutaj w durnym kostiumie kosmonauty z odpustu, a jego "szczwane" plany wyeliminowania prawa i porządku są równie dziwaczne i nieskładne, jak to miało miejsce w przypadku jego poprzedników (w skład intrygi wchodzi m.in. idea zalania ulic Gotham sobowtórami Batmana). Z jego nieludzkim geniuszem liczy się nawet naczelny obrońca miasta w pelerynie, który przygotowując się do starcia... trzęsie się z zimna.

Ep. VIII - Rats like cheese
Zamrożeni w finale poprzedniego odcinka Batman i Robin uchodzą cało z opresji, zaraz jednak wpadają w kolejne tarapaty. Oczywiście za sprawą Mr.Freeze'a...
Epizod po brzegi pełen olśniewających (inaczej) efektów wizualnych. Ich nieporadność (której próbkę mieliśmy już nieraz wcześniej, ale tym razem dawka jest naprawdę szokująca) to wartość sama w sobie.

Ep. IX - Zelda the Great
Przebiegła prestidigitatorka wieczorami dorabiająca sobie jako zwinny niczym piskorz włamywacz kontra Batman i Robin...
Odcinek, który sprawił mi sporo radości, bo dzięki niemu jeszcze raz dostrzegłem, że serialowy "Mroczny" to przede wszystkim zręcznie sporządzony - i dla wielu zapewne nadal zakamuflowany - pastisz, gdzie pierwsze skrzypce gra absurd i dwuznaczność. Być może to tylko wina stanu, w jakim się znajdowałem, oglądając ten epizod, ale nabrałem pewności, że "Batman'66" nie jest dziełem przypadku i nikt go od początku nie traktował na poważnie.

Ep. X - A Death Worse Than Fate
Starcia Nietoperza z "Wielką Zeldą" (po polsku nie brzmi to już tak rozkosznie, czyż nie?) ciąg dalszy...
Podobnie jak uprzednio: dużo frajdy. Zwłaszcza, gdy widzimy jak sprawiedliwe bez miary serce Batmana topnieje niczym śnieg w Polsce na lato w obliczu uczucia, jakim obdarza go atrakcyjna kobieta.

Ep. XI - A Riddle a Day Keeps the Riddler Away
Riddler był pierwszym serialowym wrogiem Człowieka-Nietoperza i Riddler też jako pierwszy powraca. Czy z winy braku pomysłów w głowach scenarzystów, czy też przyświeca temu jakiś wyższy cel? Skłaniałbym się raczej ku pierwszej z opcji, bo odcinek zdecydowanie nijaki.

Ep. XII - When the Rat's Away the Mice Will Play
Nadludzkim (nietoperzym?) wysiłkiem udaje się umknąć Batmanowi i Robinowi ze śmiertelnej pułapki, jaką w poprzednim odcinku zastawił na nich Riddler. Zaraz potem "dynamic duo" ostatecznie pokrzyżuje zbrodnicze plany Człowieka-Zagadki...
Bez żadnych rewelacji, choć widoczne są pewne drobne "innowacje" wprowadzane przez twórców serii. A Riddler, mimo że snute przez niego intrygi są raczej monotonne, to jak na razie najbardziej wyrazisty czarny charakter, jakiego na swej drodze spotkał Adam West.

Ep. XIII - The Thirteenth Hat
"Dynamic duo" zmuszone jest wrócić do akcji z powodu Szalonego Kapelusznika, który dokonuje kolejnych rozbojów w sielskim Gotham...
Dziwaczny to co najmniej pomysł, aby przeciwnikiem Człowieka-Nietoperza uczynić postać z "Alcji w Krainie Czarów", ale niech będzie. Jego zbrodniczy plan jest mocno absurdalny, a nienawiść do Batmana - mocno niepokojąca (czyżby dawno nie pił swojej herbatki?), grunt jednak, że udaje mu się obnażyć (nie jemu pierwszemu zresztą) dziwny charakter relacji łączących mściciela z jego "druhem", Robinem. Cdn...

Ep. XIV - Batman Stands Pat
Choć wszystko wskazywało już na to, że Batman zakończył swą karierę obrońcy sprawiedliwości w mękach, to jego umiejętności nie zostały jednak docenione przez Kapelusznika. Mroczny Rycerz przed nikim nie zdejmuje swego odzienia...
Z tego odcinka dowiemy się na przykład, na jak długo Człowiek-Nietoperz może wstrzymać oddech. Z takimi płucami spokojnie mógłby pobić wszystkich nurków głębinowych, jacy chodzili do tej pory po Ziemi. Sam epizod jednak średni, podobnie zresztą, jak jego poprzednik.

Ep. XV - The Joker Goes to School
Jak w tytule - Joker kieruje swe kroki w stronę Woodrow Roosevelt High School . Zamierza skorumpować niewinnych uczniów szkoły, aby spośród nich dobrać członków do swojego gangu. "Caped crusader" jednak nie śpi...
Całkiem zabawny odcinek, z obowiązkowo ekscentrycznym pomysłem wyjściowym. Twórcy po raz kolejny udowadniają tutaj, ze w ich odczuciu Batman/Bruce Wayne nie jest wyjątkowo lotną osobą.

Ep. XVI - He Meets His Match, The Grisly Ghoul
Zaczynamy tam, gdzie skończyliśmy, czyli z Batmanem i Robinem schwytanymi w pułapkę przez Jokera. Ten stan nie trwa długo, bo nasze "dynamic duo" jak zwykle znajduje sposób na oswobodzenie się z tarapatów. W tym czasie Joker obmyśla plan zdyskredytowania szkolnej drużyny koszykówki...
Cóż więcej? Robin/Dick źle ulokowuje swe uczucia, a jego mentor ratuje sytuację przy pomocy plastikowej (lecz kuloodpornej) tarczy. Fantazja, nic innego.

Ep. XVII - True or False-Face
Z muzeum w Gotham wykradziona zostaje bezcenna korona. Do schwytania rabusia zawezwani zostają Batman i Robin. Odkrywają,że odpowiedzialny za kradzież jest przebiegły mistrz kamuflażu, False Face..
Niezły odcinek i ciekawy przeciwnik. False Face na kartach komiksu pojawił sie ponoć tylko raz, ale to wystarczyło, aby zasilił szeregi superzbirów telewizyjnej serri o Człowieku-Nietoperzu.

Ep. XVIII - Holy Rat Race
Naszemu bohaterskiemu duetowi udaje się oswobodzić ze śmiertelnej pułapki zastawionej przez False-Face'a. Ten oczywiście nie przewidział takiego obrotu spraw i beztrosko planuje napad na bank, pewien, że obrońcy Gotham już dawno opuścili ten padół...
Dużo akcji i spore stężenie absurdu - to zdecydowanie jeden z najlepszych odcinków serii, z jakim dotychczas się zetknąłem. Na finał dostajemy zaś dodatkowo krótką zapowiedź kolejnego odcinka - przyjrzyjcie się tej zresocjalizowanej pani, która składa podziękowania Batmanowi i Robinowi - czy przypadkiem Wam kogoś nie przypomina?

Ep. XIX - The Purr-Fect Crime
Stara znajoma powraca. Kobieta-kot rzuca wyzwanie Batmanowi, jednocześnie obmyślając serię zuchwałych rabunków...
Na pojawienie się w serialu Catwoman trzeba było trochę poczekać. Tym większa szkoda, że jej "wejściu" towarzyszy taki przeciętny odcinek. Kilka drobnych smaczków, jak zawsze, się znajdzie, ale też nie czynią one tego epizodu wartym zapamiętania.

Ep. XX - Better Luck Next Time
Catwoman usilnie stara się pozbyć Batmana i Robina, jednocześnie poszukując... zaginionego skarbu piratów.
Istnieje przynajmniej jeden poważny powód, dla którego ów odcinek zobaczyć trzeba: to walka Człowieka-Nietoperza z tygrysem - takich emocji nie było od czasu... hmm, sam nie wiem, chyba od czasu pojedynku z plastikowym rekinem w kinowej wersji tegoż serialu. Akcja! Akcja! Akcja!

Ep. XXI - The Penguin Goes Straight
Zgodnie z tytułem odcinka, Pingwin postanawia porzucić zbrodnię oraz występek i zostać porządnym obywatelem. Jedynymi, którzy nie wierzą w jego nagłą przemianę są, oczywiście, Batman i Robin. Udowodnić, że ptasi kryminalista jedynie udaje "nawrócenie", wcale nie będzie tak łatwo...
Pomysł jak pomysł, ale wykonanie bynajmniej nie porywa. W sumie najlepsza w całym epizodzie była scena przesłuchania - upiornie komiczna, to chyba najbardziej adekwatne określenie.

Ep. XXII - Not Yet, He Ain't
Tak, jak można było przewidzieć: cała szopka z wkupieniem się w łaski społeczności Gotham została wymyślona przez Pingwina jedynie jako przykrywka dla kolejnego zbrodniczego planu. Ale samo odkrycie prawdy jeszcze nie oznacza zwycięstwa...
Prawdziwy upadek Mrocznego Rycerza: Batman i jego pomocnik zostają uznani wpierw za winnych napadu, a potem... za martwych. Co nie stanie im na przeszkodzie... powrócić za tydzień.

Ep. XXIII - The Ring of Wax
Kolejny szczwany plan Riddlera: kradnie woskową figurę Batmana, by potem ja przetopić i dokonać za jej pomocą włamu do biblioteki Gotham. Tak durne, że aż musi się pod tym kryć jakieś drugie dno...
Odcinki z udziałem Riddlera posiadają jeden podstawowy plus: obserwowanie, jak nasz uroczy duet odgaduje zagadki i się przy tym ekscytuje (w szczególności Robin, ten niecnota), to przyjemność sama w sobie. Poza tym fabuła jest tu tak przekombinowana (choć to akurat częsty przypadek w serialu), że nie sposób się nudzić.

Ep. XXIV - Give 'em the Axe
Batman i Robin, którzy mają żywcem przeistoczyć się w figury woskowe, muszą znaleźć sposób na oswobodzenie się z krepujących ich więzów. Tymczasem Riddler wytrwale poszukuje zaginionego skarbu Inków (ten to ma fantazję!)...
"Dynamic duo" po raz kolejny udowadnia, że nie ma dla nich sytuacji bez wyjścia (zwłaszcza, gdy złoczyńca ociąga się z ich pozbyciem). Najważniejszy moment epizodu to jednak mimo wszystko błyskotliwa przemowa Człowieka-Zagadki na temat związków łączących zbrodnię i występek z kalamburami (to ma sens!).

Ep. XXV - The Joker Trumps an Ace
Joker rozpoczyna serię pozornie nie mających większego sensu rozbojów. Kto, jak kto, ale nasze "dynamic duo" bez trudu jest w stanie rozpoznać zbrodniczy plan i po wizycie na polu golfowym, trafiają wprost do kryjówki clowna, gdzie wpadają w jego zmyślną zasadzkę...
Z całego odcinka najbardziej zapada w pamięć wielki gumowy fallus, dla niepoznaki mający udawać dmuchanego dżina - osoba zdrowa na umyśle powie, że mam sprośne myśli, ale ja wiem swoje: młodzi widzowie otrzymali w ten sposób w formie przekazu podprogowego olbrzymiego penisa na ekranie. Niemalże równie wywrotowe, co praktyki Tylera Durdena.

Ep. XXVI - Batman Sets the Pace
Uniknąwszy zagazowania dzięki sprytowi i własnym nogom, Batman i Robin odkrywają sedno planu Jokera, którym jest upokorzenie Człowieka-Nietoperza. Ma on bowiem uczestniczyć w przekazaniu okupu za porwanego maharadżę...
Finałowa bitka, połączona z "wypruwaniem bebechów" z hinduskiego władcy jest naprawdę niczego. A pointa, kiedy to Batman dostaje propozycję startowania na gubernatora Kalifornii, należy do najbardziej absurdalnych w serii.

Ep. XVII - The Curse of Tut
W samym środku gothamowskiego Central Parku (to Gotham ma Central Park?) staje wielka figura sfinksa, która kobiecym głosem ogłasza klęski rozmaite. Początkowo wszyscy sądzą, że jest to promocja nowej wystawy miejscowego muzeum archeologicznego, jednak Batman i Robin odkrywają, że za całą sprawa stoi zbrodniczny umysł Króla Tuta, niegdyś naukowca, który po urazie głowy nabrał przekonania, że jest wcieleniem egipskiego władcy...
Odcinek pełen łakoci. Zacznijmy od tego, ze King Tut to postać wykreowana na potrzeby serialu (później przeniesiona także na karty komiksu), sybaryta przypominający raczej króla Heroda czy Nerona niż faraona (przynajmniej z tradycyjnych wyobrażeń). Jego pomysły na pozbycie się nietoperzego tandemu są równie komiczne i groteskowe jak on sam i zalicza się do nich choćby "ukryte ostrze" w figurce rogatego sfinksa. Novum jest także fakt, ze w tarapaty wpada tym razem Bruce Wayne, a nie jego uszate alter ego. Na nudę na pewno nie można narzekać.

Ep. XXVIII - The Pharaoh's in a rut
Porwanie Bruce'a Wayne'a kończy się niepowodzeniem, King Tut postanawia więc... porwać go po raz kolejny. Ale tym razem "dynamic duo" jest już przygotowane na taką ewentualność i zastawia sidła na samozwańczego Egipcjanina...
Batman i Robin nabierają wszystkich na stary numer z kukłą pod pościelą, a niedługo potem mamy okazję obserwować szaleńczy taniec w wykonaniu Człowieka-Nietoperza. Nazwać go "przegięciem", to jak nie powiedzieć nic - jest to absolutny must-see, który sprawi, że nie będziecie do końca pewni czy śmieć się czy płakać. Mozliwe, że już nigdy...

Ep. XXIX - The Bookworm Turns
Podczas otwarcia nowego mostu w Gotham dochodzi do zamachu, w którym ginie komisarz Gordon. Szybko jednak wychodzi na jaw, że śmierć naczelnika policji została sfingowana przez niejakiego Bookworma, superzbira z obsesją na punkcie książek...
Zaczyna się od mocnego uderzenia, a potem jest już tylko bardziej odlotowo: pouczenie na temat bicia osób w okularach czy wybuchowe wydanie "Komu bije dzwon" Hemingwaya zapadają w pamięć. Ponadto, w roli stworzonego specjalnie na potrzeby serialu Bookworma pojawia się Roddy McDowall, a w dowcipnym epizodzie mamy samego Jerry'ego Lewisa. I czegóż tu żądać więcej?

tańczący batek to miazga faktycznie

Ep. XXX - While Gotham City Burns
Ocaliwszy w ostatniej chwili Robina przed tym, żeby "wybił mu dzwon", Batman ładuje się wraz ze swym pomocnikiem w kolejną zasadzkę przygotowaną przez Bookworma - grozi im ugotowanie żywcem wewnątrz... wielkiej książki kucharskiej...
Ubaw po pachy: ekipa na planie musiała mieć niezłą zgrywę z durnych tekstów, jakie przyszło jej wygłaszać, co widać zwłaszcza w dialogach pomiędzy Człowiekiem-Nietoperzem a O'Harą. Nie jest to pierwszy raz (w zasadzie jest to sytuacja ustawiczna), ale tym razem wręcz pokładałem się ze śmiechu. No i McDowall jest wyborny jako zbrodniarz-bibliofil - diaboliczny niczym Malkovich, w niczym nie przypomina pamiętnego małpiego kumpla Charltona Hestona.

Ep. XXXI - Death in Slow Motion
Riddler dokonuje rabunku w trakcie festiwalu niemych filmów. Podobnie, wszystkie kolejne jego łamigłówki, celować będą w slapstickowe klimaty z początków wieku...
Już na otwarciu dostajemy Człowieka-Zagadkę udającego (w dość kiepskim stylu, nadmienię) Chaplina. Na tym nawiązania się kończą, ale i tak nic nie jest w stanie przebić wielkiej bijatyki na przyjęciu, poprzedzonej pełnymi oburzenia słowami: "Kto tutaj zaprosił Batmana!". Tego, kto wymyślił ten tekst powinni ozłocić.

Ep. XXXII - The Riddler's False Notion
Batman spieszy na ratunek Robinowi, któremu grozi przepołowienie za pomocą piły tarczowej. Jak się jednak okazuje, jest to tylko kolejna zmyłka Riddlera, który w planach ma... nakręcenie niemej komedii z udziałem osławionego "dynamic duo"...
Tym razem do "highlights" show zaliczają się: przesłuchanie pomocnicy Człowieka-Zagadki wewnątrz Batcave (z asystą komisarza Gordona!) oraz występ Boy Wondera w scenie stylizowanej na popisy Harolda Lloyda, który nie kończy się tragedią jedynie za sprawą jego... zadbanego uzębienia. Całościowe brawa należą się za nawiązania do hollywoodzkich dokonań sprzed ery dźwiękowej.

Ep. XXXIII - Fine Finny Fiends
Lokaj Bruce'a Wayne'a, Alfred, zostaje porwany przez Pingwina i jego rzezimieszków (scena porwania - na "szóstkę"). Wszystko wskazuje na to, że superłotr pragnie wyciągnąć od służącego informacje na temat miejsca, w którym wręczana będzie coroczna nagroda dla multimilionerów (!)...
Przynajmniej parę razy można spaść z krzesła - mi chyba najbardziej do gustu przypadło pouczenie Batman skierowane do Robina, aby zawsze przed przejściem przez ulicę spojrzeć w obie strony. Ale to tylko wierzchołek góry, bo poza tym mamy choćby "wymyślne" (jak zawsze) pułapki Pingwina.

Ep. XXXIV - Batman Makes the Scenes
Batman i Robin cudem (jak zwykle) unikają smierci w pokoju pozbawionym powietrza, pozwalając jednocześnie myśleć Pingwinowi, że wygrał. Ten zaś odkrywa miejsce wręczenia corocznej nagrody milionerów, nie spodziewając się, że szlechetni przeciwnicy przejrzeli jego plan...
Spryt naszego "dynamic duo" przy oswobadzaniu się z najgorszych opresji jest doprawdy zdumiewający (czyt. głupszego sposobu scenarzyści wymyslić nie mogli). Tym samym, na zakończenie pierwszego sezonu, zbrodnia i występek jeszcze raz zostają pokonane z gracją i wdziękiem, choć bez większych fajerwerków.

Doskonale. Definitywnie ogladne. Thank you, kind sir.