PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=97265}
6,9 350
ocen
6,9 10 1 350
Berlin Alexanderplatz: Dzieje Franciszka Biberkopfa
powrót do forum serialu Berlin Alexanderplatz: Dzieje Franciszka Biberkopfa

"Berlin Alexanderplatz" to bodaj najbardziej okazałe dokonanie w dorobku Rainera Wernera Fassbindera. Ekranizacja powieści Alfreda Döblina, która w 2002 roku umieszczona została na liście stu najważniejszych książek wszech czasów (choć współcześni oskarżali autora, że stara się imitować styl Jamesa Joyce'a), spokojnie uznana może zostać za dzieło życia bawarskiego reżysera. Nic dziwnego, że zasiadając do oglądania serialu, miałem mocno wygórowane oczekiwania. Poniżej postaram się przedstawić swoje odczucia w możliwie uporządkowanej formie.
Odczucia te bowiem są mocno mieszane, cykl Fassbindera na przemian fascynuje i irytuje, nuży i porywa. Piętnastogodzinny seans to istna huśtawka nastrojów: obraz imponuje swym rozmachem, choć przez cały praktycznie czas pozostaje kameralny, miejscami można wręcz odnieść wrażenie, że obcujemy z teatrem telewizji. To odzywają się korzenie Fassbindera, którego kino zawsze miało mocno "sceniczny" posmak. Nie brakuje tutaj emocji, jednocześnie jednak wszystko jest mocno przerysowane, bliskie budzącej sprzeciw widza egzaltacji. Aktorzy dają z siebie 100%, to widać. Pełnię poświęcenia można odczuć w każdej praktycznie scenie. Günter Lamprecht, na którym spoczywa większość ciężaru, w roli Franciszka Biberkopfa tworzy kreację ocierającą się o wybitność, szkoda tylko, że prowadzący go reżyser nie wie, kiedy powiedzieć "dość". Miejscami bowiem gra aktora jest zwyczajnie przeszarżowana, zbyt teatralna właśnie, jak na dzieło filmowe. Bardziej stonowany jest Gottfried John jako nemezis bohatera, jąkała Reinhold. Takiej ekranowej szui nie spotyka się często, jednocześnie jednak mamy do czynienia z postacią bardziej złożoną, na swój sposób znacznie bardziej interesującą, aniżeli postać pierwszoplanowa. Z pozostałych odtwórców wymieniłbym jeszcze Barbarę Sukową (Mietze), Franza Buchriesera (Meck) i Harka Bohma (Lüders). Wielu spośród stałych współpracowników reżysera pełni tutaj niestety rolę zaledwie dekoracyjną: niewykorzystana Schygulla (Eva), Brigitte Mira w roli usłużnej, ale i wścibskiej (to wręcz idiotyczne, że widać ją praktycznie w każdej scenie rozgrywającej się w mieszkaniu) gospodyni Franka, Volker Spengler (Bruno) czy Günther Kaufmann, który jako jedyny Murzyn w szajce Pumsa, wygląda niczym palma pośrodku łanów zboża.
Twórca "Angst essen Seele auf" pozostaje bardzo wierny literackiemu pierwowzorowi i ciężko oprzeć się wrażeniu, że to jego główny grzech. Fassbinder zachowuje się, jakby nie chciał uronić choćby wersu z książki. Jeśli coś zmienia, to jedynie przesuwa nieznacznie akcenty, uwypukla niektóre wątki, czasem rozszerza, czasem ścieśnia. De facto, największa zmiana dotyczy postaci Mecka, która względem oryginału została znacznie pogłębiona i odgrywa większą niż tam rolę. Niestety, dochowywanie wierności Döblinowi, nie wychodzi adaptacji na dobre. Kilka spośród odcinków dłuży się niemiłosiernie, jako widz miałem wrażenie, że Fassbinder krąży w kółko, powtarza sceny, usypia narracją z offu, umieszcza kamerę w zatęchłych pomieszczeniach, nie pozwalając ich choćby na chwilę opuścić, by nabrać powietrza, złapać szerszą perspektywę. Przyznam, że tu i ówdzie czułem się rozdrażniony, zmęczony monotonią. Dla przeciwwagi jednak, reżyser potrafił również wycisnąć moc tam, gdzie było to najmniej spodziewane. Zaskakująco tkliwie, subtelnie potraktował na ten przykład wątek związku Franka z jego podopieczną, Emilią vel Mietze. Na krótko, "Berlin Alexanderplatz" przemienia się u ujmująco delikatny romans, brzydocie przestępczego światka przeciwstawiając czystość uczucia, której symbolem mogą być wystylizowane kadry, osadzone w bajecznym Freienwaldzie. Tam też później dojdzie do szokującej zbrodni. No i tu wracamy do typowo fassbinderowskiej maniery: rozegrana w lesie sekwencja dialogu pomiędzy Reinholdem a Mietze ciągnie się przez... pół godziny, co dla widza, który zna książkę wydaje się być niewyobrażalną męczarnią. Fassbinder nie tyle zresztą buduje napięcie, co niepotrzebnie rozciąga w czasie niektóre spośród scen, jakby nie pamiętał, że więcej niekoniecznie znaczy lepiej.
Na koniec zostaje jeszcze epilog, w którym zmarły przedwcześnie artysta mógł sobie już pofolgować bez umiaru. Kto wie, czy to nie najjaśniejszy punkt 15-godzinnego seansu. Wszystko za sprawą delirycznych wizji Biberkopfa, które mamy okazję podziwiać. Można wręcz odnieść wrażenie, iż jest to przymiarka twórcy przed onirycznym śpiewem łabędzim pt. "Querelle". Melanż szalonych, dzikich obrazów, zmiksowanych ze współczesną muzyką (powracające z ramach lejtmotywu "Radioaktivität" Karftwerku, który to utwór pojawił się wcześniej w "Chinesisches Roulette"), gdzie obok siebie pojawiają się motywy biblijne i apokaliptyczne, rzeźnia jako alegoria nędzy ludzkiej egzystencji czy w końcu elementy sado-masochistyczne. "Mein Traum vom Traum des Franz Biberkopf von Alfred Döblin: Ein Epilog" porywa i jest doskonałym zwieńczeniem całości, z umiejętnie odmierzonymi proporcjami pomiędzy obłędem, a projekcją świata realnego.
"Berlin Alexanderplatz" nie należy do łatwych lektur (co można odnieść zarówno do książki, jak i do filmu), każdy jednak, kto zainteresowany jest kinem autorskim drugiej połowy XX wieku, powinien się z omawianą pozycją zmierzyć. Gdyby spróbować podsumować w kilku słowach, stwierdziłbym, że jest to ciężkie, duszne w klimacie, nieprzyjemne doznanie. Jak nadmieniłem powyżej, w wielu miejscach wprost odrzucające, w jego atmosferze znajdziemy jednak coś, co nie pozwala go zdyskredytować, wyłączyć odbiornika, stwierdzić: "koniec z tym, przebrała się miarka". Nie kryję, że przez te 15 godzin bywałem wysoce poirytowany, zniechęcony, wciąż jednak miałem ochotę dobrnąć z Franciszkiem do końca jego drogi, stać się świadkiem jego przemiany. Warto? Warto, choć przestrzegam, że droga jest to wyboista.

ocenił(a) serial na 7
Caligula

Podobne odczucia, największym wyzwaniem był epilog, musiałem rozłożyć na 2 dni.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones