Bo nie miałem też żadnych oczekiwań co do tej produkcji. Połowa serialu to cringeowate sceny „miłosne” i nie mam tu na myśli tylko wątku z tytułowym bohaterem. KAŻDA inna postać musiała mieć swój wątek. Szczególnie żenujące sceny z nieśmiałą „hakerką” i kolesiem z kolczykiem (nie pamiętam imion bohaterów). Generalnie podczas rabunku zero napięcia, można rzec że poszło gładko, tylko wpadli później z powodu romansów. To taki serial który można obejrzeć do kolacji, a potem o nim zapomnieć.