niestety rozaczarowalem sie, glupi humor i nie w pozytywnym sensie!
zobaczylem pierwszy sezon z nadizeja, ze sie rozkreci, no ale niestety nie rozkrecil sie.
serial ratuje postac jima, ktory sie nabija z dwighta.
Nie zgadzam sie. Z poczatku tak myslalem,lecz gdy zobaczylem wiecej odcinkow to zalapalem humor tego serialu. Jest to genialny i zajebiscie smieszny serial.Trzeba go tylko zrozumieć.
"serial ratuje postac jima, ktory sie nabija z dwighta. " => nie tylko... Np. To co mówi Steve Carell(serialowy Micheal Scott) zawsze jest zabawne...
Do tego serialu wystarczy sie tylko przekonać nic wiecej...
same stwierdzenie, ze trzeba zrozumiec poczcie humoru swiadczy o tym, ze nie jest zajebisty. kazdy z nas ma inne poczucie humoru!
to co mowi steve jest glupie. jak napisalem wczesniej to nie jest glupi humor typu straszny film, jest po prostu glupi.
szkoda mi czasu na rozumienie i przkonywanie sie do niego!
"same stwierdzenie, ze trzeba zrozumiec poczcie humoru swiadczy o tym, ze nie jest zajebisty" - pitixpl chodziło raczej o to, że dla tych co rozumieją ten humor, serial jest zajebisty :)
bezcelowa dyskusja. genialny serial, ale emu ma w pewnym sensie racje, szczegolnie jesli przetrzymal jedynie pierwszy sezon. faktycznie w pierwszym sezonie postac michaela scotta w pewnych [licznych] momentach byla bardzo meczaca. jednak pozniej, im dalej tym lepiej. dwight i michael to zdecydowanie jedne z najfajniejszych postaci telewizji. jesli zna sie juz postac to odcinek 'survivor man' niszczy wszystko. 10/10.
Specyfika humoru The Office polega na tym że sytuacje stworzone w biurze są nieraz tak absurdalne i żenujące że samo w sobie jest to śmieszne - to samo tyczy się wypowiedzi szefa biura, Carrel gra świetnie - a jego postać jest kompletnie nie przystosowana do życia , podobnie jak i postać Dwighta.
Na podsumowanie - "That's what she said!"
Trzeba bowiem załapać klimat co ma miejsce po dwóch-trzech odcinkach drugiego sezonu, dać sobie czas. Brakło autorowi wątku cierpliwości - jego sprawa.
Potem bawi do łez i nie można się powstrzymać od żartów "that's what she said". Zabawne jak wiele rzeczy jest dwuznacznych tak na marginesie.
Uwielbiam :) mój ulubiony serial! Nie mogłem z początku załapać humoru, ale przetrwałem pierwszy sezon (który mimo wszystko uważam za średnio udany) i potem się zaczeło.. Teraz jestem nałogiem, Nie mogę przestac na niego patrzeć ! (that's what she said).
Dyskusja jest bezcelowa. Tak jak odpowiadanie na tego typu posty, i udowadnianie, że Biuro to serial wszech czasów (moim zdaniem jest :D). "Głupi humor, i nie w pozytywnym sensie" prezentuje większość tak zwanych seriali komediowych. Mógłbym więc marnować talent pisarski na niepochlebne opinie na ich temat (subiektywne opinie), i wkurzać wielbicieli. Nie ma sensu. Jednemu podoba się gniady, a drugiemu kary. Cała filozofia.
Mam inne zdanie na ten temat. Wg m,nie 10/10. Serial to nie tylko Michael i Jim. Każda postać jest totalnym świrem.
Creed, Phillys, Kelly itd. Każdy ma zwaloną psyhikę. Każdy nadaje na swoich "innych" częstotliwościach.
Historie miłosne Michaela - wymiatają.
Daj szansę a jeszcze podziękujesz. Mojej żonie trzeba było 2 odcinków. U mnie jest to miłość od pierwszego wejrzenia. Szkoda, że już się kończy.
Postać Michaela to jedna z najlepszych postaci telewizyjnych, sam serial jest genialny, aczkolwiek nie dziwię się osobom zrażonym po jednym odcinku - istotne jest poznanie każdej z postaci, kontekstu, perypetii życiowych - np. teksty wypowiadane przez Creeda miażdżą, tylko żeby to wyłapać trzeba ten serial znać. Postaci Dwighta, Jima czy tragiczny Andy i później grzegłupia Erin są rozwalające. Szkoda tylko, że bez Michaela ten serial już raczej nie ma szans być tak samo dobry. Chyba, że jego następcą będzie Gervais z brytyjskiej wersji.
To jest jedyny serial, który całościowo obejrzałem więcej niż raz, jedyny, którego ulubione odcinki powtarzam sobie co pewien czas, tak dla polepszenia humoru jak coś mnie wkurzy. Podobnie bawiły mnie jedynie 'Absolutnie fantastyczne'.