Najbardziej przeszkadzało mi, że serial opowiadał o wydarzeniach na świecie, zamiast je pokazać. Wolałabym zobaczyć, jak ludzie walczą o jedzenie czy wodę, niż przejętych polityków, którzy sobie o tym opowiadają. Przez to w ogóle (dla mnie) nie wybrzmiała powaga sytuacji ani ta groźba zagłady, jaka wisiała nad ludzkością.

Zgadzam się. Na tle książki emocje jak na grzybach

Ale książka też nie jest niczym wybitnym. Dla osób, które już od dawna siedzą w temacie postapo nie jest to żadna niezwykła przerażająca historia, a i język, którym została napisana jest zwyczajnie tylko poprawny i w żaden sposób nie zachwycający. Serial jest tyle samo warty co i literacki pierwowzór.

Dokładnie.

Książka wybitna nie jest, ale i tak lepsza od serialu. Czyta się szybko, lekko i przyjemnie, a to też jakieś emocje. W serialu ich mi zabrakło.

A dla osoby niesiedzącej w jednym gatunku literackim serial zachęcił mnie do wypożyczenia książki i zapoznania się z innymi autora. Ponadto uważam, że serial jest O.K., rozrywka na wieczór, zostawia pytania i zastanowienie u widza. Momentami jest naiwnie i za łatwo u głównego bohatera. Racja, że za mało pokazano ludzi a za dużo polityków, ale i tak dobrze, że od strony koordynatorki widzącej dramat a nie tylko pustych polityków-emerytów.

:-) więc serial warto obejrzeć i wielki plus, że zaznaczają w każdym odcinku, że to na podstawie książki. 

Ja książki nie czytałem, jak dla mnie serial całkiem spoko, fajnie się ogląda, nie ma wybuchów jak w typowym amerykańskim serialu.