Zachęcony informacja, że finał serialu obejrzało 11 mln Brytyjczyków, zabrałem się ochoczo za 3 odcinki na raz. Wydumana do granic możliwości fabuła nie przyciągnęła mojej uwagi. Obejrzałem do końca, by poznać pomysł na zakończenie tej ckliwej historii. Tak jak było na początku, teraz i na wieki.
Czytałem również, że główny bohater to kandydat do roli Bonda w przyszlosci. Bój się Boga.
Jeżeli w ogóle obchodzi cię kto gra Bonda to nie dziwi mnie, że nie doceniłeś żadnego elementu w Bodyguardzie. Bond to filmy proste, trywialne, pozbawione niuansów. Generalnie trochę się nudzą po skończeniu liceum.
Nie wiem, czy zauważyłeś, lecz na tym polega magia Bonda. To prosty film z tajnym agentem, popisami kaskaderskimi i ultra złoczyńcami, którzy chcą zniszczyć świat.
Mnie skusiło to, że twórcą serialu jest autor Line of Duty Jed Mercurio. Przeczytałem też o nagrodzie Złotego Globu dla aktora odgrywającego głównego bohatera. O ile jednak 6 sezonów LoD obejrzałem w mniej więcej w tydzień to Bodyguard znudził mnie po drugim odcinku. I to pomimo, że bardzo cenię dwie aktorki występujące w obydwu wymienionych serialach. Niby jest akcja, jest dramat ale danie wydaje się jakieś takie mdłe.