PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=575225}
6,2 8 372
oceny
6,2 10 1 8372
Camelot
powrót do forum serialu Camelot

Czytam sobie to forum, i widzę, że generalnie największe emocje budzi obsada (Green,
Campbell Bower, Fiennes), niezgodność z "prawdą historyczną/legendarną" i scenariusz.
U mnie w zasadzie jest podobnie, przy czym, jako że czytałam tylko Zimmer Bradley i na
temacie się nie znam, prawda czasu schodzi dla mnie na dalszy plan.
Teatralna Morgana i równie sceniczny Merlin wypadają jak dwie pełnokrwiste indywidua z
psychuszki na tle trochę (a miejscami nawet bardzo) mydłkowatej reszty. Aż żałuję, że ani
jednego, ani drugiego szczególnym upodobaniem i sympatią nie darzę, bo pewnie miałabym
więcej wizualnej frajdy z oglądania;)Hm, skoro scenarzyści zarysowali te postaci tak mocno, to
może "reszta" miała być tłem już w zamyśle? No ale co z głównym bohaterem - arturiańskiego -
mitu? Tak się zastanawiam po prostu. Jak dla mnie absolutnie rewelacyjnie wypada
natomiast Sinead Cusack, i tylko nieco słabiej od niej James Purefoy.
Artura ja bym akurat broniła, bo raz że lubię aktora, a dwa - że w sumie przypadła mi do gustu
taka wersja 'żółtodziób wiedziony przez mentora'. Artur Jamiego jest takim właśnie
"nastolatkowym" królem - to go ponosi idealizm, to znowu nie może się od Ginewry oderwać,
nauczyciel go wkurza, kończyny ma trochę za długie i mu się dziwnie plączą;)... Ginewrę bym
wyblurowała najchętniej, brr, taka jest z innej bajki - ona jest z jeszcze innej bajki, niż
wyfryzowani wojowie. Wygląda tak, jakby pod swoim giezełkiem nosiła bikini, żeby zaraz
przeskoczyć na plan serialu jakiegoś o czirliderce. Bez zmiany makijażu. Ilekroć ona wskakuje
w kadr, to jakby ktoś tak gwoździem po szkle jechał.
Trochę mi przeszkadza jakiś uparty zestaw skojarzeń z "Przygodami Herkulesa". Wszystko jest
takie patchworkowe, takie nierówne. Jak wspominała Emeraldine - czołówka i motywy
muzyczne są świetne, i wydają się szyte na miarę zupełnie innego dzieła. W każdym razie u
mnie się takie wrażenie pojawia.
I w sumie - oglądam Camelot teraz drugi raz - podoba mi się, potrzebuję się tylko odpowiednio
nastawić - włączam tryb 'bajka' i nie muszę się martwić niedoborem dramatyzmu w
scenariuszu wymieszanym z aktorską grą reprezentującą poziomy od Hamleta na deskach
miejskiego teatru, aż po szkolne jasełka. I chociaż absolutnie w moim mózgu włącza się
gwałtowny alarm, protestujący przeciw porównywaniu zawodników tak nierównej masy jak
Camelot i Gra o tron, to - idąc tym tropem powiedziałabym, że Camelot jest jak cienka zupa na
zwietrzałych kosteczkach, w której jak się chce, można znaleźć nieoczekiwanie smaczne kąski,
a Gra o tron to pełnowartościowy gulasz, w którym każda część składowa - sos, mięso,
przyprawy, dodatki - jest absolutnie treściwa, aromatyczna i dająca się smakowo wyodrębnić,
przy jednoczesnej spójności smaku całego dania. Nic nie poradzę, że uwielbiam gulasz, ale
licha zupka pobudza we mnie chęci łowieckie...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones