Serial ściągałem tylko ze względu na obecność Nathana Filliona, głównego bohatera Firefly - najlepszego serialu wszech czasów, a tymczasem dostałem świetny serial kryminalny, który z miejsca zastąpił pustkę po zeszmaconym Bones. O dziwo, choć trudno w to pewnie uwierzyć, duet Castle&Becket jest ciekawszy niż Bones&Booth, a w co pewnie jeszcze trudniej uwierzyć to nie jest największy atut serialu. IMO to co wyróżnia ten serial na tle setek mu podobnych jest świetny scenariusz, zarówno jeśli chodzi o dialogi jak i zagadki kryminalne. Zdecydowanie polecam.