Na tamte czasy może była świetna, ale dziś jest po prostu ckliwa do bólu. Do tego Kim Tae-hee wywala oczami na wszystkie strony, jakby występowała w teatrze kabuki i chciała by ostatnie rzędy widziały, że wytrzeszcza gały w napadach prawie niekontrolowanej złości.
Plus to śliczny muzyczny motyw przewodni.