PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=165277}

Chirurdzy

Grey's Anatomy
7,9 120 980
ocen
7,9 10 1 120980
Chirurdzy
powrót do forum serialu Chirurdzy

Obejrzałam właśnie e22 i jestem bardzo rozczarowana i zdegustowana tym co zobaczyłam. Jeśli Shonda chciała nam w ten sposób pokazać że postac Dereka wcala taka istotna nie była i że "zycie" toczy się dalej, to ja mówię, że życie może i tak, ale Grey's Anatomy z pewnością nie. To jest koniec tego serialu. Shonda zabijając Dereka zabiła całą serię. I wcale nie dlatego, że jest on najważniejszą postacią, ale dlatego że wlaśnie pokazała iż nie ma pomysłu na dalszą część!

Epizod 22 to półtora godzinny zlepek przypadkowych scen nie mających za bardzo związku z poprzednimi odcinkami ani żadnej logicznej korelacji.

1. Zachowanie Meredith- totalna porażka. Zero emocji, smutku, rozpaczy. Bywały już w poprzednich sezonach sceny kiedy Derek był postrzelony i myslała że umiera, inaczej to bylo pokazane, zagrane. A teraz? Umarł na prawdę i co? Nic? Zero płaczu, histerii, zero rozpaczy? Serio? Meredith nic tylko rozpacza całą serię a jak umiera jej miłość życia to nagle jest twarda? Nie kupuję tego.

2. Amelia- wtf? Ja rozumiem ze to zaburzona dziewczyna i ciężko sobie radzi z emocjami, ale bez przesady. Była już pogodzona z bratem i ich relacje wychodziły na dobrą drogę, więc nie rozumiem tego co tu pokazano. Nie wiarygodne.

3. April- wątek jej wyjazdu na misję co miał wnieść? Nagle po paru miesiącach kiedy wróciła do pracy w szpitalu po stracie dziecka, przypomniała sobie że je straciła, że sobie nie radzi i zostawia męża dla misji? Porażka scenariuszowa.

4. Bailey i mąż- wtf razy 2. O co tu chodzi? Po co te sceny? Nudne, bez sensu i bezcelowe zapychanie czasu antenowego. Wynudziłam się jak nigdy! Żenujące.

5. Ciąża Meredith- really? Brak słów. Już się zastanawiałam czy uśmierci to dziecko również.

6. Wątek w szpitalu z poparzonymi- przesadzony, zupełnie miałam wrażenie że dokręcony na szybko żeby wypełnić dziury.

7. Policjant- o really? serio? znowu ranny, znowu noga. ba! noga obcięta! i do tego callie. całkowicie bez smaku nawiązanie do arizony i jej nogi, całkowity brak sensu tego wątku!

Dalej już nie chce mi się pisać. Cały odcinek to porażka. Dno i kilometr mułu.

Wniosek na przekór Shondzie mam taki, że bez Dereka nie ma tego serialu, i że popełniła wielki błąd wyrzucajać go, chyba że chciała zabić Grey's Anatomy bo ma inny projekt.

ocenił(a) serial na 7
Milady_DeWinter

Ze wszystkim się zgadzam, ale mimo wszystko to dno i km mułu zapełniłam łzami. Zdaje sobie sprawę, jak spadła jakość tego serialu, ale mimo wszystko te prymitywne zwroty akcji, jakieś zabiegi na siłe mające z nas wycisnąć łzy na mnie działają ;c

ocenił(a) serial na 10
Christabell

I agree. ;P

Christabell

Płakałam jak bóbr, chociaż próbowałam być silna :P Shonda Hate U

ocenił(a) serial na 10
Milady_DeWinter

Co do zachowania Meredith to ją trochę rozumiem, dlatego że ona zawsze przeżywała wszystko inaczej i nie dziwie się, że uciekła nie wiadomo gdzie. Tak samo jak jej matka, co AŻ DO BÓLU nam pokazali. Generalnie jej reakcja, dla mnie, jest chyba najbardziej zrozumiałą. Świetna była ostatnia scena z czepkiem od Dereka i metaforyczne pytanie Bailey, czy jest gotowa. Takie pytanie, czy jest gotowa żyć bez Dereka. Amelia, no cóż, rzuciła się w wir pracy i może faktycznie nie chciała dopuścić do siebie wiadomości, że jej brat nie żyje. Scena kiedy zaczęła histerię w ramionach Owena mnie bardzo ruszyła. Natomiast reszta? Bailey - dramat, oświadczyny Cathrine - dramat, April i Jackson - trochę mniejszy dramat, Callie i jej policjant - ugh nie ma tam żadnej chemii, nic! Jeszcze na plus była reakcja Arizony podczas lunchu.
Generalnie ten odcinek nam pokazał, że dla Meredith "The carousel never stops turning" i wróciła do punktu wyjścia, w tym samym domu, sama. Jedyne co to inni ludzie, ale wszystko to samo. Kocham ten serial, więc nie przestanę go oglądać, ale to już nigdy nie będzie to samo ten odcinek mnie o tym przekonał.
Aha, i jeszcze jedna frustracja, CO TO BYŁ ZA POGRZEB PRZEPRASZAM BARDZO, całe 20 sekund. George został o wiele lepiej uhonorowany, nawet Sloan miał swój odcinek. W tym odcinku ewidentnie była taka aura, jakby Shonda na złość aktorowi zrobiła wszystko na odwal się. Ehhh brak słów już:(

littleliar

Bardzo ciężko mi było jak oglądałam ten odcinek i oczywiście przykro mi że Dereka już nie ma, ale chcę odpowiedzieć na jeden Twój wątek w komentarzu. Owszem, Shonda zrobiła na złość Patrickowi Dempseyowi. Miał romans z jedną z aktorek grających jakąś małą rolę w Greys. Shonda która lubi jego żonę z prawdziwego życia nie mogła znieść tego że Dempsey ją zdradza i postanowiła wywalić go z serialu. A usmiercenie go było jedynym wywaleniem "na stałe" bo jego "odjazd w stronę zachodzącego słońca" lub pozostanie w DC mogłoby się kiedyś skończyć powrotem.. Śmierć nie.
Niemniej jednak bardzo mi przykro że już go nie zobaczymy, po jego śmierci płakałam niemal tak bardzo jak po śmierci Dannyego Duquette :-(

ocenił(a) serial na 10
Marta_Kuczynska

Nie miałam pojęcia o powodzie kłótni Patricka i Shondy, dlatego dziękuję za informacje i teraz łatwiej mi zrozumieć te decyzję;) A to co powiedziałaś o decyzji ostatecznej to absolutnie się zgadzam, nawet Ellen Pompeo w jednym z wywiadów wspomniała, że to była jedyna możliwość dla odejścia postaci Dereka wlasnie ze względu na to, że nie będzie ona mogła wrócić. Derekiem mozna sie nacieszyć przy okazji oglądania wcześniejszych sezonow i jest to jeden z argumentów do przekonania samej siebie po co oglądasz ten serial setny raz;)

ocenił(a) serial na 10
Milady_DeWinter

Działają, bo - jak się domyślam - tak jak ja oglądasz ten serial już od dawna i wczułaś się w los bohaterów. Co niestety nie zmienia faktu, iż Milady ma całkowitą rację...

Milady - dodam tylko od siebie: mnie również na początku zdenerwowała "dublerka" Cristiny (poważnie!?), w ogóle szybki pogrzeb, Meredith, która wyjechała "gdzieś" i, jak sama napisałaś, ten jej brak uczuć, pokazana jedynie w tych wszystkich pustych momentach. Ktoś tutaj już napisał, że ostatnie odcinki to sklejka słabych nowych, bezsensownych scen i starych, tych "prawdziwych", które tak naprawdę zbudowały cały serial. W skrócie - Shonda nie wie, co dalej i próbuje ratować sytuację throwbackami...

Także się zgadzam, że odcinek był chaotyczny - strzępki wątków, które normalnie zajęłyby całe sezony, a tu mamy je rozpoczęte, nierozwinięte i zakończone w jednym epizodzie; to chyba jakaś odmiana do 10 i 11 sezonu, gdzie było wręcz odwrotnie, np. jeden przypadek medyczny ciągnął się przez 5 odcinków (np. pacjenci Cristiny).

Może pominę wątek z ciążą (Shonda, dlaczego...?), nieodbieraniem telefonu przez 9 miesięcy (od Alexa, Maggie, pewnie też Mirandy, Richarda, mamy Dereka, Owena, CRISTINY) i izolowaniem się przed światem z dwójką dzieci na Florydzie czy gdzieś tam, April w wojsku (choć tu mogliby rozwinąć i mogło być ok...), policjanta , Richarda, Amelii itd...

Mam wrażenie, że to już trzeci (!) raz, gdy można by spokojnie zakończyć serial (mniej godnie niż wcześniej, ale ok...), a tu nadchodzi jeszcze... Oglądam i będę oglądać, ale niestety tylko z sentymentu .

I czy kogoś jeszcze zdziwił brak reszty rodziny Dereka? Wiem, że to trudne do wykonania z punktu widzenia technicznego, no ale chociaż na jeden odcinek...? Meredith odłączająca go całkowicie sama, bez trzech sióstr i mamy Dereka?

Brak sił mi już na pisanie. Myślę, że wszyscy załamani fani zrozumieją :)

MissMary

zaraz zaraz zaraz bo chyba gdzies nie doczytalam, jaka dublerka Christiny? chodzi o Pierce czy faktycznie byla jakas dublerka a ja przegapilam?!

ocenił(a) serial na 10
kasiekst

Szczerze mówiąc teraz naprawdę nie pamiętam, ale wydawało mi się, że jest tam jasnoskóra aktorka z ciemymi włosami tzn "Cristina", ale mogłam się pomylić :)

ocenił(a) serial na 10
kasiekst

Edit: postanowiłam sprawdzić jeszcze raz :) Wyszukałam po prostu "Derek's funeral". Na youtube możesz zobaczyć filmik, na którym około 20 sekundy widać kobietę stojącą koło Meredith, która ma ciemne, kręcone włosy i jasną dłoń. Więc raczej nie Maggie.

MissMary

Tak tak masz racje tez moja pierwsza mysl byla "o Christina!!" Ale skoro nie pokazali twarzy to uznalam ze sie cos zle dopatrzylam ahaaaa!! To takie brzydkie akcje zrobili.. noo to faktycznie nie zbyt eleganco

ocenił(a) serial na 10
kasiekst

Zgadzam się :) Zwłaszcza iż, jak ostatnio gdzieś przeczytałam, Sandra Oh zawsze była (i nadal jest) otwarta na małe "powroty" do serialu.

ocenił(a) serial na 6
Milady_DeWinter

Ad1. Meredith już tyle łez wylała za Derekiem, że w cale się nie dziwię iż przez okres żałoby przeszła w zupełnym wyciszeniu, skupiając się na swoich dzieciach, w tym na jednym które było w drodze. Poza tym, w sezonie jedenastym idealnie było pokazane, że Mer z jednej strony nie chce żyć bez Dereka, ale z drugiej jest w stanie to osiągnąć więc mamy drugi powód takiego, a nie innego zachowania. Przez takie stany ludzie przechodzą w naprawdę różnoraki sposób i Shonda ukazała tutaj jeden z możliwych scenariuszy, który ma względne zakotwiczenie w toku przyczynowo-skutkowego rozwoju postaci Grey.

Ad2. U Amelii zobrazowano typowe wyparcie faktu śmierci Dereka, które zostało początkowo przykryte płaszczem akceptacji ujętej w humorystyczny charakter. Na zewnątrz swoje, wewnątrz swoje. Nie było to bynajmniej związane z ich relacjami, a po prostu sposobem przetrawienia tego co się stało. Nie zdziwiłbym się gdyby podstawą jej postępowania była czysta złość na Meredith za to, że ta nie raczyła jej jako pierwszej poinformować o fakcie zgonu Shepherda. O złości na samą siebie nie wspominając. W końcu niedawno uratowała Herman, więc pewnie zaszczepiła jej się w świadomości myśl że pewnie w tym przypadku również mogłaby coś zrobić.

Ad3. April dostała propozycję od Owena i po prostu wyjechała. Czuła, że w ten sposób poukłada sobie życie i pozbiera siebie samą do kupy. Chciała się wyrwać po prostu z marazmu. Czy był to w jakimś stopniu kaprys? Oczywiście, ale związany był z medycyną więc można go usprawiedliwić.

Ad4. Z tym się akurat mogę zgodzić. Nie za bardzo łapię idei wplątywania w to wszystko jakiś zawiłych korelacji pomiędzy Bailey i Warrenem, a biorąc pod uwagę fakt dotychczas komediowego charakteru ich duetu, jest to nawet w pewnym stopniu bezsensowne. Ot, wepchnięte na siłę.

Ad5. Ciąża była i poszła. Motyw zawarty w raptem 5 czy 10 minutach nie roztrząsany bóg wie ile. Po co zatem się tego czepiać? Poza tym ciąża została zaczepiona w fabule kilka odcinków wcześniej więc wiadomym było, że na jakimś tam etapie się w końcu pojawi.

Ad6. Wątek z poparzonymi kompletnie mi nie przeszkadzał. Nie widzę w nim również przesadzenia czy wyolbrzymienia. Ba, tutaj nawet jakiś element humorystyczny został wprowadzony!

Ad7. Wątek z policjantem może i wprowadzony na chama do tego akurat odcinka, ale sens w nim jest. Jest to pierwsze relacja damsko-męska Callie jaką nawiązała od czasów Georga więc nie dziwię się, iż w jakimś tam stopniu jest to wszystko kontynuowane. Początkowo nie wyszło, więc mówi się trudno ale traf chciał, że spotkali się znowu i coś tam jednak się kształtuje.

Co do samego odcinka, to jego największym minusem jest poświęcenie prawie 1/4 czasu antenowego na powtarzające się retrospekcje kręcącej się karuzeli, którą to już widzieliśmy w tym serialu tyle razy, że aż się człowiekowi niedobrze robi. Nie jestem również w stanie pojąć, po kiego wprowadzono tutaj sprawę Ellis Grey oddającą Maggie do adopcji, bo motyw miał tyle wspólnego z tematem przewodnim epizodu co kot napłakał. To co mnie najbardziej jednak zabiło to wyjątkowo wolne tempo. Oczywiście w Chirurgach żadnego kiedy dzieje się coś szybkiego, ale nawet dramat można przedstawić w sposób angażujący. Tutaj to raczej nie wyszło. Pomijając sprawę Amelii i Meredith, reszta mnie jakoś nie porwała.

A co zaś się tyczy Dereka, to niniejszy odcinek w żadnym stopniu nie zwraca uwagi na to, jakoby jego uśmiercenie miałoby być rzekomym błędem. Fakt faktem epizod wypada dość słabo na tle całego, o dziwo dobrego sezonu 11, ale powodem tego nie jest bynajmniej zgon Shepherda. Tak się składa, że postać ta od dłuższego czasu nie grała żadnej znaczącej roli, spadając raczej do pozycji dość przyjemnego dla damskiej części widowni ozdobnika. Dodatkowo sezon 11 idealnie pokazał, że "Chirurdzy" mogą się bez niego świetnie obejść. Prawda jest taka, że Derek był cieniem bohatera, którym był w początkowych seriach więc trzymanie go na siłę tylko po to by pokazywać sielankowość wątku MerDer od czasu do czasu przeplatanego wydumanymi problemami wydaje mi się całkowicie bezzasadnym, i co najważniejsze, bezsensownym. Swoje już pokazał i starczy.

tomb2525

Wątek Ellis Grey został wkręcony po to by pokazac jak bardzo RÓŻNI się Meredith od swojej matki (o co zawsze się bała, że będzie beznadziejną matką tak jak jej matka była dla niej). Idealnie to było pokazane.. Jej matka próbowała popełnić samobójstwo i jeśli dobrze pamiętam z poprzednich sezonów i retrospekcji to miała pretensje, że Meredith zadzwoniła po pomoc. Tutaj Meredith chce przetrwac i prosi Zole by dzwoniła na 911. I mozna się doszukac jeszcze wielu wielu innych różnic.. Ellis wyjechała by uciec, by nikt nie wiedział o ciąży itp (pokazane jest jak słaba byla).. u Meredith pokazane to było raczej tak, że chciała się skupić na sobie i na dzieciach, uciec przed współczuciem innych osób, udowodnić sobie, że jest silna i potrafi to zrobić.. Przynajmniej ja to tak odbieram...

Wątek Mirandy i jej męża... Komplenie nie skumałam o co chodziło.. owszem fajnie, e poruszono temat podłączenia pod aparatury i decyzji co dalej, ale nie sądzę, że trzeba było to rozwlekać na jakieś 30 przerywanych minut... :-/

Amelia.. troche za mocne, ale dosyć realne zachowanie..

April całkowicie zrozumiałe.. Czasem wydaje nam się, że wszystko przetrwaliśmy, pogodziliśmy się z losem, a nawet cudza tragedia potrafi nam pokazać, że jednak nie przeżylismy żałoby do konca.. Poza tym tej postaci od samego początku potrzebne było takie mocniejsze pierdyknięcie jak wyjazd na wojne.. Serio.. popyrtana dziewczynka z warkoczykami, wychowana na fermie gdzie karmiła świnki, wieczna dziewica niewiedząca czego chcieć od życia.. i tak się zmieniła sporo w ostatnich sezonach, ale teraz będzie już może ok :-) Jeszcze nam tu wyskoczy z tego Pewna siebie, zadziorna, mocno stapająca po świecie kobieta, która nagle wie kim jest i czego chce i jeszcze Averego kantem puści :D haha (a może już puściłą z Huntem? a może nawet pojawi sie wątek że przeszli z Huntem jakąś traumatyczną przygodę na wojnie i.. takie tam....

Nie wyobrażam sobie teraz nikogo dla Meredith... serio.. ona chyba musi pozosta wdową i matką już do konca wszystkich sezonów bo nie ma bata ze ktokolwiek mógłby sprostać... zastąpić dereka... pfff... No chyba, że wkręcą w to Kareva...??????????? O_o

szon26

"Wątek Ellis Grey został wkręcony po to by pokazac jak bardzo RÓŻNI się Meredith od swojej matki"- to że Meredith się różni od matki to jest przecież oczywista oczywistość dla fanów serialu. To jest tak niepodważalny fakt, jak ten że ich szpital znajduje się w Seattle. Nigdy nie próbowano porównywać Mer do swojej matki bo to są dwa antagonizmy, było tak od początku i nikomu by nie przyszło do głowy żeby w ogóle brać to pod uwagę. W związku z tym ten wątek Ellis, bardzo irytujący, nudny, powtarzający się co chwilę, jest totalnie chybiony i niepotrzebny.
- słowa o karuzeli, tak tak, już to wiemy, 2 tyś razy to powtarzać w ciagu 1,5 godziny to jakaś nowa tortura...?
- Richard zostawił Ellis, a Dereck umarł i już nigdy nie wróci, więc to chyba nie jest porównywalne! póki się żyje to wszystko może się zmienić (patrz słowa o karuzeli "never stops" ;D
- mała Meredith i Zola- co to niby teraz mamy się martwić o Zolę, ponieważ była świadkiem równie traumatycznych wydarzeń co mała Meredith wyrośnie na osobę z równie wielkimi problemami jak Mer??

Milady_DeWinter

Myślałam, że będę półtorej godziny ryczała, bo odcinek będzie pożegnaniem Dereka... Pierwsza sensowna rzecz, która została o nim powiedziana, to wspomnienie Callie kiedy policjant zaczynał chodzic. To było emocjonalne, naturalne, logiczne dla mnie. I samo zakończenie, uroniłam kilka łezek, ale chyba głównie ze względu na piosenkę. I tyle. Dalej mamy ciążę Meredith, Amelię, której przydałby się psychiatra, poparzone pacjentki, wojującą April, Mirandę. Żaden z wątków nic nie wniósł. No może nowe dziecko tak, ale to dopiero zobaczymy w kolejnym sezonie (chyba, że się zlitują i tak to zostawią). Derek zasługiwał na lepsze zakończenie. Po tym wypadku spodziewałam się scen przynajmniej jak po śmierci George'a. A tutaj śmignięcie po cmentarzu, stypa i przyspieszene akcji. Ten odcinek powinien być ostatnim w tym serialu, nie widzę możliwości na sensowną dalszą historię.

ocenił(a) serial na 3
Milady_DeWinter

ktoś wie jak nazywa się aktorka, która grała JJ - ofiarę pożaru, która zmarła? nie mogę nigdzie znaleźć tej informacji, a gdzieś ją widziałam wcześniej i nie wiem gdzie :/

ocenił(a) serial na 9
voteforpedro

Nicole Sullivan czy jakoś tak ;)

ocenił(a) serial na 9
Milady_DeWinter

czekałam na ten odcinek - że niby 2 godzinny, że warto po takim sknoconym uśmierceniu Dereka - przyznaję rację, dno i kilometr mułu. Matka Meredith mówiąca, że nie chce żeby jej córka była zwyczajna - bożesz Ty mój, ile można to przypominać. z tą karuzelą też - wiemy, że Richard ją rzucił itd - po co to w kółko. Z samej zaś Meredith robią przechowalnie dzieci - i co, będziemy teraz czekać 20 sezonów aż jej trzecie dziecko będzie dorosłe - i ach ojej, jakie zdziwienie - pójdzie na medycynę????? Wybaczcie, ale ja wysiadam:)

ocenił(a) serial na 8
Milady_DeWinter

Zgadzam się. Żałosne pożegnanie Dereka, jednej z najważniejszych postaci, ktora była od pierwszego odcinka. Mam wrażenie, że nawet w tych retrospekcjach więcej było matki Grey niż Dereka. Z tego wniosek, że Mer podzieli los matki - samotna matka, ktora odnosi sukcesy zawodowe. Przelecieli niemalże rok bez ładu i składu. Nie wiem komu Dempsey aż tak zalazł za skórę, że nawet go nie chcieli dobrze pożegnać.

Milady_DeWinter

Ten odcinek był straszny, okropny, nudny tragiczny. Gorzej nie dało się tego zrobić. Shonda zrujnowała serial jak tylko mogła. Pozapominała o postaciach, które co prawda już odeszły z serialu ale można było o nich chociaż wspomnieć. Np kiedy Mer wyjechała i nikt nie wiedział gdzie może się podziewać przynajmniej jedna osoba mogłaby wspomnieć że pewnie jest teraz u Christiny czy u rodziny Dereka.
Jestem w szoku, że tak można było zniszczyć ten serial. Te 80 minut bardzo mnie wymordowały. Zapychający wątek Capo, która obecnie w tym serialu jest ciepłą kluchą a kiedyś była kobietą z ikrą. April, która przypomniała sobie że straciła dziecko. Brak jakiegokolwiek pomysłu na serial i brak konsekwencji.

ocenił(a) serial na 9
oddajmisie

Było wspomniane, że Mer nie dzwoniła do Christiny od pogrzebu :)

ocenił(a) serial na 7
Milady_DeWinter

Czytałam, że wątek z poparzonymi kobietami symbolizuje żałobę. Że jest to proces długotrwały, a rany goją się bardzo długo. Może dlatego to umieścili w tym odcinku.

ocenił(a) serial na 9
ag1589

Gdy zmarł George to był wątek Seviche, na tej samej zasadzie :)

ocenił(a) serial na 8
Milady_DeWinter

Dla mnie, w ciągu dwóch ostatnich odcinków zamordowano ten serial. Skąd te nagłe załamanie poziomu, nie wiem. Mam jedynie nadzieję, że dalej będzie lepiej, choćby odrobinkę.

ocenił(a) serial na 9
Milady_DeWinter

Dla mnie jedynymi plusami odcinka były sceny, w których to Alex martwi się o Meredith - w końcu została ukazana stara przyjaźń, bądź co bądź bardzo pobieżnie, ale mimo wszystko była. Scena z Amelią, gdy się rozsypała przy Owenie też była zabójcza: wtedy to dopiero odczułam, że Derek naprawdę nie żyje...

Milady_DeWinter

Odpowiadając na Twój punkt drugi, mogłabym powiedzieć w stylu Amelii właśnie, że chyba nie wiesz jak to jest gdy ktoś bliski odchodzi. Ale nie bawiąc się w serialowe teksty, powiem wprost. Każdy przeżywa śmierć drugiej osoby inaczej. I uwierz mi, że zachowanie Amelii rozumiem w 100% bo sama zachowywałam się identycznie po śmierci mojego taty. Dopiero po ROKU wyrzuciłam z siebie wszystkie emocje, wpadając przy okazji w niesamowitą histerię. Zupełnie jak Amelia - dlatego ta scena była dla mnie jak najbardziej wiarygodna. Bo w identyczny sposób przeżyłam czyjąś śmierć.
Co do Kepner i wątku z wyjazdem można to również podciągnąć pod to co opowiedziałam o scenie z Amelią. Niektóre sytuacje dochodzą do Nas po czasie w pełni. I to wtedy decydujemy się na coś, co pozwoli Nam odnaleźć Nasze zatracone ja. Nasz dawny sens życia. Widać było w ostatnich momentach, że April też nie zachowuje się jak Ona. Że niby mówi, że bardzo chce wrócić do dawnej Kepner, ale właśnie...to było jeszcze wszystko sztuczne, wymuszone, udawane. Jeszcze do tego nie dojrzała. I wydaje mi się, że śmierć Dereka pchnęła Ją ku temu, że w końcu zauważyła, że teraz jest ten czas i ta okazja by znów ponownie stać się sobą. By zaczerpnąć powietrza na nowo. Wziąć głęboki wdech i stać się znów sobą.
Bailey to faktycznie przesada.....ileż można o tym samym rozmawiać. Każda wstawka ich dotycząca kończyła się dyskusją na ten temat - dla mnie nieporozumienie totalne. Wiadomo, gdy ktoś w Naszym otoczeniu umiera w taki a nie inny sposób, zaczynamy się zastanawiać nad tym, jakbyśmy chcieli aby Nasi bliscy się zachowali. Jednakże nie wydaje mi się aby ciągnęło to się długimi miesiącami.
Co do reszty punktów jakoś nie mam zdania. Płakałam trochę przy odcinku, ale może dlatego że po prostu szybko się wzruszam. Odcinek powiedziałabym średni, bo liczyłam na coś znacznie więcej, wiedząc że będzie on aż tyle trwał. Trochę się zawiodłam, ale najgorzej też nie było.

ocenił(a) serial na 5
Loneliness7

Ten odcinek oglądnęłam co chwilę go przewijając.Był nudny i ciągnął się niesłychanie:za dużo retrospekcji,za dużo Bailey i jej męża,do tego jeszcze te dwie poparzone pacjentki wciągnięte na siłę.Spodziewałam się że jakoś z szacunkiem pożegnają Dereka a tu nic.Po tym sezonie z tego serialu nic nie zostało, wszystko co go trzymało zniknęło i nie widzę dalszego sensu by go ciągnąć.
Finał następnego i mam nadzieję ostatniego sezonu:Meredith dostanie Alzheimera i całkiem zmieni się w swoją matkę.
Oglądam ten serial tylko z sentymentu,pamiętam jak przychodziłam ze szkoły do domu i leciały pierwsze odcinki na Polsacie,wtedy z niecierpliwością czekało się na każdy nowy odcinek,ach stare dobre czasy.

ocenił(a) serial na 6
Milady_DeWinter

Zgadzam się z Tobą prawie w 100%. Jak ja się wynudziłam na tym odcinku. Nawet nie chce mi się pisać co mi się nie podobało. To naprawdę był zlepek jakiś scen posklejanych na szybko.

Wstawki z matką Meredith i karuzelą i tym oddawaniem dziecka do adopcji były niesamowicie irytujące.

W ogóle cały pomysł z ciążą i przyspieszeniem czasu akcji serialu przez przeskoki w czasie i wydarzenia z życia bohaterów, strasznie idiotyczny.

Najbardziej mnie denerwowały wątki Bailey (strasznie nudne to było, strasznie, już pomijam fakt co zrobili z tą postacią) i Amelii (bardzo nie lubię tej postaci, irytuje niesamowicie).

Tu nawet nie chodzi o to, że ten Derek nie żyje, bo ja z tego powodu jakoś szalenie nie rozpaczam, ale to był po prostu bardzo zły odcinek. To naprawdę wygląda tak jakby Shonda była wkurzona na Dempseya i ze złości nie zrobiła typowego odcinka pożegnalnego (który byłby pewnie zdecydowanie lepszy od tego co oglądaliśmy).

Jedyny plus to taki, że jakby zamykali wątki bohaterów serialu, te całe zaręczyny, April i jej wyjazd, Callie. Tak trochę to zmierza ku końcowi i mam wielką nadzieję, że 11 sezon będzie ostatnim.

Jeszcze odnośnie całego 11 sezonu, strasznie mało Kareva w nim, uwielbiam go, mój drugi ulubieniec po Cristinie. Wiadomo spoważniał, wydoroślał, ale nie mogę zrozumieć czemu zmniejszono jego wątki w serialu. W tym odcinku wyjątkowo dużo go było i widać tą jego przemianę i przyjaźń z Meredith, co ktoś już wyżej napisał. Myślę, że to też jest przyczyna spadku jakość tego serialu. Ogólnie wprowadzono za dużo nowych bohaterów i scenarzyści nie ogarniają co z nimi wszystkimi zrobić.

Już dawno pogodziłam się z tym, że to nie to samo Grey's Anatomy co na początku, jednak ostatnio jestem wyjątkowo poirytowana tym co się dzieje w serialu. Może to przez 11 sezon, który jest bardzo słaby i nawet jeden odcinek mi się w nim nie podobał.

ocenił(a) serial na 9
Milady_DeWinter

Nie rozumiesz zachowania Amelii i Meredith? Przecież Meredith była tak załamana, że nawet nie miała siły płakać. Spełnił się jej najgorszy koszmar (w 3sezonie o ile dobrze pamiętam miała koszmary o śmierci Dereka)! Wątek z Ellis pozwolił nam w pełni zrozumieć jej zachowanie. Ellis opowiada o swoich uczuciach, bezradności, jakich doświadczyła, Mer zachowała się w ten sam sposób, co jej matka, więc zbędne były krzyki, podcinanie sobie żył w wannie czy zalewanie się łzami. Zrozumiała w końcu też, co czuła Ellis. Amelia z kolei zagłuszała ból - nie chciała i nie mogła dopuścić do świadomości śmierci Dereka. Dobrze rozegrane sceny z Amelią, podobała mi się tutaj, pierwszy raz od początku. W końcu przestała przypominać szare postacie rodem z Na dobre i na złe.

Zgadzam się tylko co do tego, że sceny z Bailey i Callie były nudne, chociaż myślę, że wszystko było ważne. Pokazali wpływ śmierci Dereka na bohaterów. Spodobało mi się jak Callie wspomina Shepherda podczas testu protezy z czujnikami.

Szkoda, że nie ma Cristiny, miałam nadzieję, że może się pojawi, chociaż na chwilę. Usuwanie każdego z głównych bohaterów i zastępowanie ich nowymi doprowadziło już do śmierci całego serialu. Shonda, stahp ;_;


I oczywiście "Chasing cars" na dobicie............ ;( kolejny odcinek, przy którym wylałam tony łez. D:

ocenił(a) serial na 10
nadinterpretator

Poważnie? ...
Uważam, że ten odcinek był świetny. Nie był tani, kiedy to z rozmachem podkreślano wagę pobocznych bohaterów (np. nigdy nie zrozumiem dlaczego szpital nazwano nazwiskiem Sloana...). Żegnano ich z pompą, i przez dwa kolejne odcinki na siłę wplatano zdania typu" ojej X nie żyje/odszedł, teraz nasze życie nic nie jest warte". By już w trzecim kompletnie o nich zapomnieć. Fuj!
Meredith przeżyła żałobę na swój własny sposób, taki połamany, taki jak jej postać. Udowodniła matce, że jednak jest nadzwyczajna, nie postąpiła jak Ellis. Uciekła z domu, gdzie wszystko przypominało jej Dereka. Przecież nie mogła się załamać i siedzieć całymi tygodniami czy miesiącami i ryczeć w poduszkę. Ma 2 dzieci i trzecie w drodze. W nich też jest jej mąż. Przecież tak mówi o nowo narodzonej córce. Bardzo fajne były wspomnienia Dereka. Ich wielkiej miłości.
Amelia musiała trzymać się czegoś, żeby kompletnie się nie zapaść. Bała się samej siebie w obliczu śmierci brata. Wybrała pracę, bo Derek był świetnych neurochirurgiem. Bo ktoś nie utrzymał go przy życiu, a nie chciała żeby to poszło na marne. Mogła jakby dla niego ratować innych.
Wątek April pominę, bo jej od początku nie znoszę i uważam, że ta postać jest kompletną pomyłką.
Poza tym Shonda pokazała, że każdy z bohaterów przeżywał śmierć Dereka na swój sposób, każdemu coś ona ważnego przypomniała, na każdego miała wpływ (np. Callie). I nie przez chwilę, tylko pokazane jest to na przestrzeni 9 mcy. Gdyby chcieli robić odcinki w normalnym trybie, mielibyśmy pewnie cały odrębny sezon poświęcony żałobie po Dereku.
Mimo, że też należę do rozgoryczonych, że postać McDreammy'ego się skończyła, nie uważam, żeby jego odejście zostało ogołocone z należnego tej postaci hołdu. Albo żeby Shonda zrobiła to na złość Patrickowi. Zrobiła naprawdę długi i mądry odcinek. W sam raz dla świetnego nieodżałowanego neurochirurga.

jurystka

W końcu ktoś dobrze pisze (samej nie chciało mi się tego wszystkiego pisać). Także uważam, że ten odcinek nie był nudny i nieudany. Długo czekałam i się nie zawiodłam, choć nie każdy wątek mnie interesował i ogólnie wydawało mi się, że za dużo tych wspomnień, ale jakoś specjalnie mi to nie przeszkadzało. I choć ubolewam, że Dereka już nie będzie, ale jak już musiał odejść to mi osobiście odpowiada sposób w jaki to wszystko zostało przedstawione.

ocenił(a) serial na 8
gosia15o3

Pierwsza rzecz, którą mam do powiedzenia w związku z tym wątkiem to fakt, że oba ostatnie odcinki przepłakałam. Były dla mnie bardzo BARDZO emocjonalne i szczerze mówiąc, nie wiem czy śmierć Derek'a nie przebrała miary.

Najpierw był George i głupi autobus, potem Danny i jego choroba, Sloan i Lexi i ten przeklęty samolot... musiałam się zbierać baaaaardzo długo po tych wszystkich odejściach, wszystkie po trochu łamały mi serce. Trochę krótsza żałoba była po uśmierceniu Henry'ego (pacjent, mąż Teddy - pamiętacie?), potem odeszła Cristina, która była bardzo wyrazistym charakterem (co z tego, że żyje, skoro jej nie ma?).

Wszystkie te okropne rzeczy przyjmowałam do wiadomości, jakimś cudem.

Ale McDreamy to po prostu zbyt wiele. Gdy działy się te tragedie zawsze można było uchwycić się Merder i ich love story.
Ale nie! Najpierw musieli Derek'a wysłać nie wiadomo gdzie i pozostawić ich skłóconych przez prawie 2 sezony. Po czym stwierdzili, że ŁASKAWIE pokażą nam ich szczęście przez JEDEN(JEDEN!) odcinek i zmiażdżą nas jego śmiercią, a potem na dodatek niegodnym pożegnaniem.

1. Zachowanie Meredith - jak dla mnie ŚWIETNIE UKAZANE. Mer była po prostu OTĘPIONA i to było prawdziwe i pasowało do jej charakteru i moim zdaniem było w sam raz.

2. Amelia - nie rozumiem jej i moim zdaniem słabo zagrane, ale podobało mi się jak Stephanie jej zwróciła uwagę bo już sama miałam ochotę to zrobić.

3. April- Serio? Jeszcze niech ich rozwiodą...zniszczcie mi wszystko.

4. Bailey i mąż - bez sensu.

5. Ciąża Meredith- ciąża Mer to był dla mnie cios prosto w serce. Jak to zobaczyłam to po prostu wybuchłam niekontrolowanym płaczem. Byłam na dnie oceanu żalu i smutku i w ogóle WHAT IS LIFE...

6 i 7 - nawet nie zwróciłam na to uwagi za bardzo, cały czas myślałam o Derek'u ;( Trochę mi przeszkadzały krzyki no i piękne było to jak Callie się rozpłakała jak zaczął chodzić z protezą

Miałam dość Ellis i tej durnej karuzeli... Zamiast pożegnać Derek'a jak należy to dali jakieś bezsensowne rzeczy.

Ogólnie... nie uratują tego. Nie wierzę, że fani wybaczą to twórcom. Wiem, że ja nie.

ocenił(a) serial na 10
skinnerbx

Ja twórcom nie mam czego wybaczać:-) Dereka nie znosiłem i nie mogłem się doczekać, kiedy go usuną. Odcinek świetny. Wszystko w nim było na plus. Żałoba Mer i Amelii, Bailey i Warren (co was tak irytowało w tym wątku?) poparzone pacjentki podobały mi się bardzo, April w całkiem zrozumiały sposób poradziła sobie w końcu z emocjami. Tylko ten policjant trochę irytujący. Narzekacie chyba tylko dla samego narzekania, bo McDreamy umarł. McDreramy zginął już w sezonie 10, w 11 pałętał się tylko jego trup. W końcu go pogrzebali.

ocenił(a) serial na 10
jurystka

zgadzam sie z Tobą . ciesze się,że załobe pokazano w 2 godzinnym odcinku,a nie przez cał 12 sezon..

zachowanie Mer po śmierci Dereka zrozumiałe. przecież jak mogła sie załamać skoro ma 3 dzieci ? choć nie wybacze jej tego że przy śmierci Dereka nie uroniła nawet łzy..

co do Amelii czułam,że tak bedzie. i szczerze dobrze że bedzie miała za złe MEr że nie pozwoliła się jej pożegnać z bratem.

Dla mnie wątek April.. był po prostu nijaki. nie wiem czemu ale miałam wrażenie ze odcinek 22 to zakonczenie sezonu, i gdy tylko pokazywali Kepner myslałam że ja postrzelą albo coś zeby było co przeżywac w 12 sezonie.

wątek Bailey i Bena to ŻENADA ! nie mogłam tego oglądac.. przesuwałam ich sceny..

było do przewidzenia że Mer bedzie w ciąży. ciesze się ze Shonda oszczedziła nam kolejnych emocji i dziecko MEr przyszło bezpiecznie na świat :)

za duzo było tej karuzeli.. rozumiem ze Meredith ma podobne przezycia co matka,no ale bez przesady.

bardzo mi brakuje Alexa.. ostatnio jest go bardzo mało. na całę szczescie w tym odcinku było go troche więcej ;)

przez połowe odcinka miałam głupie wrażenie że Derek jednak żyje. i jeszcze ta sytuacja jak Alex przyszedł do Mer po porodzie. wszystko wygładało tak,ze to Derek idzie ( Shonda to specjalnie zrobiła :D ) a tu Alex..



ogólnie odcinek oceniam na bardzo dobry. jednakże nie wiem czy bede oglądać dalej Chirurgów ( chociaż jestrem ogromną fanka) dla mnie ten odcinek to piękne i idelane zakonczenie Chirurgów (oczywiście lepsze by było gdyby nie uśmiercali Dereka). nie wyobrażam sobie jakoś oglądać nowych odcinków, patrzeć na wszystkie rozterki, katastrofy)

nadinterpretator

Dobrze, "Meredith była tak załamana ze nie miała siły płakać". Rozumiem, ale
KTO do jasnej cholery ODŁĄCZA SWOJEGO UKOCHANEGO MĘŻA OD APARATURY PODTRZYMUJĄCEJ ŻYCIE PO UPLYWIE KILKU GODZIN BĘDĄC W POSIADANIU WŁASNEGO SZPITALA I NEUROCHIRURGA W RODZINIE?!!!!!
Nie przyszło jej do głowy żeby chociaż go przewieźć tam i przebadać?! Nie wpadła na to?! GDZIE TU SENS? Bo co, nic się nie dało zrobić? A skąd to wie, nawet nie sprawdziła! Najlepiej uwierzyć konowałom co jej zabili męża na stole, pewnie, po co podważać ich opinię, szukać 2 diagnozy, po co. Co miała do stracenia? Umarł by bardziej? Żeby nawet nie spróbować?!

ocenił(a) serial na 9
Milady_DeWinter

oto samo pyta sie amelia w najnowszym odcinku xd mer byla pewna ze nic sie nie da zrobic, tez uwazam ze mogliby chociaz sprobowac i dac nadzieje widzom, ale i tak wiadomo bylo ze to sie naniic nie zda bo aktor grajacy dereka nie chcial juz dluzej byc w serialu.. nadal uwazam ze zachowanie meredith wjst jak najbardziej zrozumiale, a w kolejnym odcinku [SPOILER] jako narratorka, mowi o tym ze zamknela sie w bance i wciaz przywolywala szczesliwe chwile, np jak sie poznali itd..

nadinterpretator

nom zamknięta w bańce. ale chyba nadal jest świetnym chirurgiem, w takim razie gdzie logika?

ocenił(a) serial na 9
Milady_DeWinter

uznam to za pytanie retoryczne, gdyż nie mnie na nie odpowiadać

ocenił(a) serial na 7
Milady_DeWinter

zgadzam się w 100% a serial oglądam tylko z sentymentu.. i te dobijające wszelakie katastrofy. Brakuje jeszcze trzęsienia ziemi i tornado.

ocenił(a) serial na 10
malwinciaa

trzesienie juz było :D
ale Mer jeszcze nie dostała Alzheimera wiec wszystko przed nami..

ocenił(a) serial na 5
estta

dopiero jak dostanie Alzheimera to będzie koniec serialu.

ocenił(a) serial na 10
Milady_DeWinter

Odcinek byłby dobry jeśli byłby ostatnim odcinkiem ever. Ale nie jest... ten sezon chyba też nie. Kocham ten serial, ale dla mnie to mógł być ostatni odcinek właściwie z happy endem. A teraz jeszcze trzy i kolejne naciągane dramaty...

ocenił(a) serial na 9
Milady_DeWinter

Ostatnie chyba dwa czy trzy odcinki były mocno naciągane. Przerysowane i bez sensu.
Irracjonalne zachowania bohaterów, dramat goniący dramat i dla odmiany dramat. Wyciskacz łez.
I pół tony retrospekcji. Do tego wyjątkowo przewidywalny sezon. Mam wrażenie, że serial jest realizowany na siłę i pomysły już się kończą.
Niestety serialu nie zakończą z klasą, a jak w większości przypadków kolejne sezony będą już totalną porażką.
A szkoda, bo zapowiadało się interesująco... Ale to chyba jest problem wszystkich dobrych produkcji.
Teraz pozostaje oglądać ten serial z sentymentu.

ocenił(a) serial na 10
Milady_DeWinter

Nawet nie wiem co napisać, dodać... Odcinek był zrobiony jak ostatni, jakby już nic więcej nie miało być nakręcone. Wiele wątków niepotrzebnych, bez kolejnego bohatera to nie bedzie to samo :( wyłam po katastrofie samolotu i wyłam teraz prawie całe dwie godziny... nie wiem jak to ma dalej wyglądac :/ chyba dalej tego nie pociągną w sensowny sposób.

ocenił(a) serial na 7
Milady_DeWinter

Według mnie odcinek był bardzo dobry (pomijając wstawkę z Beilay).
I sądzę że byłby idealnym końcem dla całego serialu.
Czemu? Pokazało to jakoby całe życie (może i próbę) Mer było porównane do jej matki. Było pokazane że obie były wielkimi chirurgami i zmagały się z nie małymi trudnościami w życiu - i tu Mer w przeciwieństwie do Ellis zdała test.. Nie patrzyła tylko na siebie jaka ona biedna i pokrzywdzona - Patrzyła na swoje dzieci i Dereka.
Ja ocenie ten odcinek na 9 JEŻELI okaże się że był zakończeniem całego serialu, gdyż w tym odcinku dla mnie wszystko się dopina od początku do końca.
Tak jak mówię, bez wątku z B. No i ewentualnie z Kali mogli sobie też to darować,. Wątek Aprill trochę po mnie spłynął ,
za to Amelia tak samo jak Mer IDEALNIE ukazana w porównaniu do ich charakteru kreowanego przez cały serial.
Ale sądzę że dobrze iż wrzucili w ten odcinek te poboczne wątki - jakby ich nie było to byście płakali że jest tylko rozklejanie się nad Mer -.-
ALE CZŁOWIEKOWI NIGDY NIE DOGODZISZ ^^

Milady_DeWinter

w większości się z Tobą zgadzam. poza tym skoro Shonda postanowiła uśmiercić Dereka to moim zdaniem powinna inaczej zakończyć jego wątek, piękne go pożegnać. Cristina miała bardzo ładne pożegnanie. nawet Sloan, a on nawet nie był główną postacią w serialu. co do Meredith... z początku nie podobała mi się jej reakcja, jednak później stwierdziłam, że ten brak emocji z jej stron jest nawet zrozumiały: Meredith straciła matkę, dziecko (mam na myśli,to które poroniła w 6 sezonie), siostrę, najlepszą przyjaciółkę, a teraz jeszcze swojego męża. po przeżyciu tylu strat, po tylu ciosach od życia człowiek jest wyprany z uczuć. na zewnątrz tego może po nim nie widać, ale to nie oznacza że ta strata nie boli tak samo jak poprzednie.

ocenił(a) serial na 10
Milady_DeWinter

Zgadzam się z Tobą w zupełności, nic dodać nic ująć. Koniec, dociągnę do końca sezonu i koniec. Nigdy więcej. To już po prostu za dużo. Ja rozumiem, że Dempsey zrezygnował, z tego co wiem miał swoje powody, ale do cholery nie w taki sposób! Mogli zrobić COKOLWIEK! Skoro odchodził to mogli go wykopać do Waszyngtonu do tej laski co odebrała telefon od Mer. Ale nieee! Po co? Zabić, najlepiej w najgłupszy sposób w jaki się da i tyle. Nigdy nie byłam tak wściekła na ten serial, nawet zakończenie ósmego sezonu nie odrzuciło mnie od niego. Ale teraz koniec.

Milady_DeWinter

Mogę zrozumieć że odchodzi ale dlaczego w taki sposób, zupełnie inaczej mogli pociągnąć wątek Dereka a nie go uśmiercać! Wielka szkoda jestem tylko ciekawa ile jeszcze osób uśmiercą zanim serial dobiegnie końca, mam nadzieję że na dokładkę nie uśmiercą Meredith.

fantometka

Ho ho napewno ją uśmierci na koniec. Nie bedzie happy endu. Meredith dostanie raka, alzheimera i schizofreni, porwą ją kosmici, ich statek zestrzeli armia amerykańska, wpadnie do oceanu, będzie się topić, ktoś ją wylowi,a le bedą to bandyci więc bedzie porwana i torturowana, na koniec straci jeszcze swoje kończyny by wreszcie zginąć od kuli i wpaść do wody (znowu), więc może jescze szansa jest że to wyjdzie z tego żywa. Tak to widzę ;D

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones