Na pewno najfajniejszy odcinek tego sezonu. Niezły wątek z małym gliną, e-maile pozwoliły wykrzesać z grupy coś więcej niż gagi. Britta, na którą tak narzekałam, wypadła zdecydowanie lepiej niż zwykle. Fajny epizod Garretta. Swoją drogą znamienne, że to odcinek bez bajerków, a z niezłą dynamiką grupy dał radę najbardziej. Złoty wiek mega, rzeczywiście.

Chang tradycyjnie w tym sezonie przeciętny, a dziekan po dobrym początku trochę mi spowszedniał.
Postuluję również o pojawienie się Starburnsa, Magnitude'a i Duncan. Wiem, wiem, nie ma szans. Ale byłoby miło.

W ogóle czy ten sezon ma być oficjalnie ostatnim? Bo marzy mi się ponowne spotkanie całej ekipy.

Bardzo fajnie wypada nowa obsada. Nie ma na razie wieści, wszystko zależy od Yahoo i tego, jak wypadnie sprzedażowo. Mam nadzieję, że wszyscy internetowi oglądacze się wyposażyli w Holę i nabijają cyferki (odcinki w takim HD, że widać każdy ruch piersi Annie (która nadal jest dosyć młoda i staram się jej nie seksualizować)).
Mnie Chang rozbawił podczas konfrontacji, ale nigdy nie był moją ulubioną postacią.
Marzy mi się wielki finał z duchem Pierce'a, słodkim Troyem i ukochaną Shirley ("kiedyś mieli dwóch"), Duncanem, gościem od trampoliny, Leonardem, Buzzem... no, wszystkimi. Jezu, ależ by było.