Pierwszy raz porzuciłem to anime przez odcinki "o niczym", te na siłę przerysowane, komediowe sceny oraz Lenalee. Po dwóch latach wróciłem, wkręciłem się w klan antagonistów, klimat, generałów oraz kilku innych protagonistów, w końcu coś zaczęło się dziać. Jednak z całą miłością do tych rzeczy, jestem zmuszony, porzucić je znowu, ponieważ Lenalee gasi każdą, moją, powstałą iskierkę entuzjazmu do tego anime. Nie wytrzymam kolejnego odcinka jej pretensji, płaczu i bycia ranną. Produkcję polecam tylko osobą cierpliwym i wytrwałym, bo użalaniu się nad Lenalee nie ma końca.