PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=96004}
7,4 849
ocen
7,4 10 1 849
Daniel Deronda
powrót do forum serialu Daniel Deronda

No nawet fajny

użytkownik usunięty

Całkiem dobra rola Romoli Garai. Ładne kostiumy, niezła intryga. Tylko zakończenie bardzo mnie zawiodło.

użytkownik usunięty

Czemu Cię zawiodło? Mi się bardzo podobało, jak z resztą cały film.

użytkownik usunięty

Po prostu wolałam, by Daniel był z Gwendolen. Takie tam typowe dla mnie preferencje. ;)
Ale jak napisałam w temacie-serial jest fajny. Bardzo lubię brytyjskie seriale, uważam, że brytyjska telewizja robi rewelacyjne seriale i filmy.

użytkownik usunięty

Też uważam, że produkcje telewizyjne, szczególnie BBC, są świetne.
Co do filmu - mi trudno powiedzieć, z kim powinien być Deronda, zarówno Mirah, jak i Gwendolen zasłużyły moim zdaniem na szczęście. No ale fakt, że ogólnie bardziej lubiłam Gwendolen ;).

użytkownik usunięty

A czy oglądałaś "Poskromnienie złośnicy" z Rufusem Sewellem i Shirley Henderson? Moim zdaniem kapitalne, wręcz boskie!

użytkownik usunięty

Oglądałam, też tak uważam :D. To jest film z serii Shakespeare Re-Told, z tej serii też fajne było "Wiele hałasu o nic".

ocenił(a) serial na 10

Powiem szczerze że dziwi mnie że wolicie Gwendolyn. Fakt że się zmieniła ale na początku dziwiłam się że Daniel zwrócił na nią uwagę. Był typem człowieka który ceni sobie charakter a nie wygląd kobiety i bodajże po dwóch pierwszych rozmowach z nią powinien sobie dać spokój i troche dziwiła mnie ta jego skłonność do niej. Poza tym na prawde strasznie wręcz denerwowało mnie jej zachowanie, sama sobie troche zgotowała to piekło. Dobrze, że na koniec zmądrzała, każdy zasługuje na drugą szansę ale Mirah zdecydowanie zasługiwała na miłość Daniela.

użytkownik usunięty
eyra

Ja uważam, że Gwendolen nie była winna temu, co ją spotkało, a przynajmniej nie świadomie. Próbowałam czytać książkę (doszłam do połowy), a film oglądałam dwa razy i ja odebrałam Gwendolen jako osobę, która bała się biedy, pragnęła żyć w luksusie i pragnęła, by ludzie ją podziwiali, ale nie robiła tego żeby złapać męża, ale dla samej satysfakcji, że jest podziwiana. Gdy poznała Grandcourta, wydał się on jej człowiekiem, z którym mogła by żyć, tym bardziej, że był bogaty, a zrezygnowała z niego, bo dowiedziała się, że utrzymuje byłą kochankę, z którą ma dzieci. Ale na jej rodzinę spadło nieszczęście, okazało się, że Gwendolen, jej matka i siostry nie mają z czego żyć, a Gwendolen, by uratować sytuację, ma dwa wyjścia - albo zostać guwernantką, albo wyjść za mąż. Czuje się zagubiona i nieszczęśliwa, a Grandcourt o tym wie i jest zdeterminowany, by ją zdobyć, by mieć ją na własność, a ta sytuacja jest idealna. Gwendolen trudno oprzeć się tak łatwemu sposobowi na uratowanie rodziny, jest zmieszana, pełna wątpliwości, ale on potrafi wpłynąć na ludzi i w końcu Gwendolen się zgadza. Eroszk pisze, że Gwendolen mogła zerwać zaręczyny, gdy poznała Daniela, ale na jakiej podstawie miałaby to robić? Mogło być tak, że Daniel po tym by się jej oświadczył i byliby szczęśliwi, ale równie dobrze mógł nigdy więcej nie pojawić się w jej życiu i sytuacja byłaby taka jak przed zaręczynami z Grandcourtem, a nawet gorsza, bo plotkowanoby o niej, że jest rozpieszczoną panienką, która zerwała zaręczyny, przez co musi być guwernantką, a jej matka żyje w biedzie.

Oczywiście w małżeństwie popełniła wiele błędów, bo mogła nie okazywać tak jawnie sympatii Danielowi itp., jednak sądzę, że Gwendolen nie była na tyle wyrachowana, by móc ukrywać swoje prawdziwe uczucia pod maską zadowolenia z małżeństwa i miłości do męża, tym bardziej że powoli poznawała jego prawdziwą naturę. Wiadomo, że nie można nie współczuć Mirze, bo jej losy były naprawdę smutne, a ona sama dobra itp, ale ja wolę Gwendolen, bo jest bardziej prawdziwa, jest może próżna, wybredna, ale jest tego świadoma, tak samo jak tego, że nie potrafi kochać ludzi. Jednak ja nawet na postaci książkowe i filmowe lubię patrzeć bardzo realnie, bo w końcu filmy i powieści mają odzwierciedlać rzeczywistość, dlatego może tak lubię Gwendolen - traktuję ją jak człowieka, nie jak papierową postać, a jako że jest człowiekiem, młodą, 20-letnią dziewczyną, rozumiem to, że popełnia błędy, i dlatego mi jej szkoda - bo starała się być szczęśliwa i uszczęśliwić innych, ale nie miała takiego doświadczenia, by postępować właściwie w danej sytuacji. Ja staram się postawić w sytuacji Gwendolen, biorąc pod uwagę jej usposobienie, pragnienia, marzenia itp. i nie wiem, czy potrafiłabym postąpić inaczej, czy potrafiłabym żyć ze świadomością, że mężczyzna z którym żyję jest potworem i że przeze mnie jego nieślubne dzieci może będą żyć w biedzie, udając przy tym, że wszystko jest w porządku i odrzucić człowieka, który w tej sytuacji mnie rozumie i okazuje tyle sympatii.

Choć ogólnie film mi się bardzo podobał, łącznie z zakończeniem, miałam wrażenie, że niesie za sobą przesłanie, że tylko osoby do obrzydzenia dobre i pokrzywdzone przez innych mają szanse na szczęście, zaś te, które miały nieszczęście zostać obdarzone urodą i zdolnością wykorzystania jej, muszą zostać ukarane. Gdyby to przesłanie było prawdziwe, to życie byłoby naprawdę smutne.

Rozpisałam się trochę, ale zawsze chciałam napisać coś na obronę Gwendolen, bo nie raz czytałam krytykę jej zachowania ;).

ocenił(a) serial na 10

Spoko, teraz rozumiem twój punkt widzenia, sama często staje w obronie postaci, które są mniej lubiane przez ogół ludzi i staram się znaleźć pozytywne cechy. Ale jeżeli chodzi o Gwendolyn to poprostu nie przepadam za ludźmi o takim charakterze i stąd wzięła się moja krytyka :D

ocenił(a) serial na 5

Film nie do końca mi się podobał, ale także wolałam Gwendolen.

A propos brytyjskich seriali i filmów, przede wszystkim tych kostiumowych adaptacji najwybitniejszych dzieł bytyjskiej literatury, zwłaszcza tzw. BBC dramas, to też absolutnie się zgadzam, że są świetne. Jak zobaczyłam w programie cykl Dwójki "Czas na miłość" a obok tytuł Daniel Deronda to pomyślałam, że co tydzień będą prezentować coś w tym rodzaju, a tu za tydzień jakiś kanadyjski thriller "W sidłach uczuć". Mogliby naprawdę wrzucić parę romantycznych obrazów rodem z UK. Ja bym chciała zobaczyć np. "North & South" BBC drama z 2004 ekranizacja powieści Elizabeth Gaskell (polecam) albo "Duma i uprzedzenie" z Colinem Firthem (wprawdzie leciało niedawno na Jedynce ale w porannych godzinach - kto miał więc czas oglądać?), albo współczasną D&U z Keirą - w sumie lubię obie wersje. A krążąc dalej wokół tematu Jane Austen to Perswazje zarówno ta wersja z 2007 jak i ta z 1995 obie są świetne, "Opactwo Northanger", czy dickensowski "Nasz wspóly przyjaciel". Dlaczego ten cykl nie może mieć takiego charakteru?
Po jakiego grzyba wrzucają te płytkie, schematyczne, nie wciągające amerykańskie/kanadyjskie filmiki?

Ma ktoś z Was może napisy do tego mini serialu? Będę bardzo wdzięczna za wysłanie mi ich na adres: navien@op.pl

Proszę nie pisać do mnie maili z pytaniem o napisy, bo nadal ich nie mam i nigdzie nie znalazłam.

Nav

Z tego co się orientuję,nie ma jeszcze w ogóle napisów do tego filmu.

Lucjana

ok - obejrzalam film w koncu i uwazam ze Miriah bardziej zasluzyla na jego milosc - zreszta ktora byla im przeznaczona - co do Gwen to jej stekanie jakie ma okropne zycie i co on musi o niej myslec (juz po slubie) to po prostu zalosne... mogla jeszcze zerwac zareczyny jak spotkali sie w Anglii - wiedziala ze jest nia zafascynowany ale wolala kase.... jednyne co dobre to zmadrzala przynajmniej od tego wsyztskiego i moze nastepny maz wybrany byl juz z milosci a nie z rzadzy posiadania dobr doczesnych
o boze ale sie rozpisalam:)
whatever - puenta jest taka ze film SUPER
a mozna gdzies sciagnac ten film?

ocenił(a) serial na 10
eroszk

o tak dobrze to ujęłaś, ta miłość była im PRZEZNACZONA :D

eyra

:D czyzby ktos tu sie nabijał z mego przeznaczenia ;D

ocenił(a) serial na 5
eroszk

Tylko że ona musiała za kogoś wyjść za mąż, taka była jej sytuacja materialna - trochę tak jak z Lottą z "Cierpień młodego Wertera" (wiem, ze trochę przesadzilam z porównaniem). Takie zachowanie biorac pod uwage realia epoki było normalne, nie mozemy oceniać wszystkiego przez pryzmat XXI wieku. A że Grandcourt (przepraszam, jeśli przekręciłam nazwisko) pierwszy jej sie oświadczył i nie wiedziała jaki jest naprawdę trudno sie dziwić, ze sie zgodziła. Oczywiscie, ze mogła zerwać zareczyny, ale skad mogła wiedzieć, czy Daniel sie jej oświadczy, a w jej sytuacji ryzyko byłoby czystą głupotą. Nie znaczy to, że nie dostrzegam wad Gwen, nie można jej jednak oceniać bez uwzglądnienia stosunków spolecznych i realiów, w jakich żyła. I wolę ja niż Miriah... bo ma wady, ale jest jakaś i realna. Tamta zawsze wydawała mi sie nijaka, do obrzydzenia dobra i nieprawdziwa. A poza tym ideały są nudne.

użytkownik usunięty
eroszk

Obejrzałam film po raz trzeci i choć nadal Gwendolen lubię bardzo (jeżeli nie bardziej), to inaczej patrzę na kwestię bycia/nie bycia z Danielem. Zwróciłam uwagę na kilka rzeczy. Pierwsza to rozmowa Daniela z jego przybranym ojcem. Mówi on wtedy Danielowi, że nie zawsze kobieta, którą się kocha, zostaje żoną. Daniel zrobił wtedy jakiś gest czy minę, jakby zrozumiał i zaakceptował, że tak jest i w jego wypadku, gdy wtedy jeszcze nie było możliwości, by poślubił Gwendolen, w której moim zdaniem był zakochany.

Druga rzecz to rozmowa z matką i jego pochodzenie. Gdy się dowiedział, że jest Żydem, odnalazł cel w życiu, którego do tej pory nie miał, a poślubienie Miry bardziej by go zbliżyło do osiągnięcia celu, a Gwendolen i tak była nieosiągalna. I rozmowa z matką, gdy ta powiedziała mu, że potrzebowała wolności, nie chciała podlegać mężczyźnie, bo to ją ograniczało, i jej stwierdzenie, że jest niezdolna do miłości - czyli dokładnie tak, jak mówiła o sobie Gwendolen. Daniel uświadomił sobie, że nie mógłby być z Gwendolen, bo to nie dałoby jej szczęścia, zawsze czułaby się zniewolona, ograniczana i nieszczęśliwa.

Moim zdaniem Daniel był zakochany w Gwendolen i chciałby z nią być, ale wiedział, że będzie dla niej lepiej, jeżeli będzie sama. To, że ożenił się z Mirą, nie było przeznaczeniem, a uczucie które do niej żywił, nie było miłością, ale z pewnością zdołał ją pokochać.

użytkownik usunięty

Pierwszą część serialu można będzie obejrzeć we wtorek 21. lipca o godz. 21.55 na TVP2 :)

użytkownik usunięty

Przepraszam, pomyliłam się - o 20.55.
<za krótki>

Zdecydowanie wolę Gwen. Mira wydaje mi się zbyt cukrowa, lukrowana, jakby stworzona tylko do tego by zostać męczennicą. Spotkało ją wiele przykrości i z pewnością każdemu jest jej żal, ale to Gwendolen jest ofiarą, która wpada w sidła przyszłego męża. Reszta zdarzeń znana. Tak na marginesie dopowiem, że uwielbiam tę postać ;-) sama nie wiem czemu. Może dlatego, że wydaje mi się taka realna i żywa? Ma świadomość tego, iż nie zawsze postępuje dobrze. Chciała szczęścia matki oraz sióstr, lecz nie przemyślała dokładnie swojego postępowania w niektórych sytuacjach.

kateliza

Ja też wolę Gwen. Drugiej części filmu nie obejrzałam, ale wiem co się tam stało.;/ Zgadzam się z powyższymi komentarzami; Mira jest nierealna. Zbyt dobra, poruszająca i nudna.. Poza tym Daniel strasznie pasował do Gwen:D To oczywiste, że był w niej zakochany. Wystarczyło spojrzeć jak na nią patrzy. Z Mirah był tylko dlatego, <moim zdaniem> że też okazał się Żydem. Jak oglądałam pierwszą część, to myślałam, że Daniel okaże się bratem Mirah ;) To by było ciekawsze zakończenie..

madziiia9

Nie wiem czy Daniel tak naprawdę kochał Gwen, czy tylko się w niej zadurzył. Wszyscy dżentelmeni zachwycali się jej nieziemską urodą i tym, że jest "kobietą z charakterem", według mnie właśnie z tego powodu Daniel chciał ją poznać bliżej. Bez wątpienia ta zażyłość mogłaby się przerodzić w bardzo gorące uczucie, jednak gdy Gwen została żoną Henleigh'a, Daniel wiedział, że świadomie go odrzuciła, bo nie był bogaty. Mimo to chciał jej pomóc.
Deronda mówił, że wyobraża sobie własną matkę jako cichego i potrzebującego Anioła, dlatego też stara się wszystkim dookoła pomagać, bo myśli, że w ten sposób pomaga matce. Jego opiekun też powiedział, że Daniel wysłuchuje wszystkie panny, a potem nie ma się dziwić temu, że one za nim biegają. Według mnie Daniel zauroczył się w Gwen, a później dodatkowo widział w niej potrzebującą istotę, tak jak wyobrażał sobie własną matkę, ale kochał Mirah. To do niej przychodził codziennie, słuchał z uwielbieniem jej śpiewu - łączyło ich pokrewieństwo dusz. Nawet jego przyjaciel Hans, widział, że jest on zazdrosny gdy portretował Mirah. Później obaj panowie zaczęli się mijać, a Daniel powiedział, że to nie fair wykorzystywać jej uczucia, bo ona czuje się zobowiązana wobec Daniela i rodziny Meyrick. Dopiero Hans otworzył mu oczy i powiedział, że serce Mirah od dawno należy tylko do Daniela.

Podsumowując, Gwen podobała mi się za to, że była szczera aż do bólu. Wiedziała, że nie jest taka jaką ją postrzegają, że jest wyrachowana i nie potrafi kochać ludzi. Potrafiła przyznać się do błędu i być może zmieniłaby się na lepsze pod wpływem Daniela, ale Daniel kochał Mirah.
Oboje potrzebowali do pełnego szczęścia tylko siebie, a Gwen pieniędzy. Swoją drogą jestem ciekawa jak długo wytrzymała bez kolejnego męża, bo przecież praca guwernantki nie wchodziła w grę ;)
Lubiłam Gwen, ale później byłam na nią zła za to, że tak bawiła się uczuciami innych - najpierw Rex'a, potem Daniela, no i oczywiście swojego przyszłego męża (o ile on darzył ją w jakimś stopniu uczuciem ;) ) Według mnie dobrze, że Daniel został z Mirah.

Lucjana

Tak, jestem przekonana, ze Daniel kochał Mirah. Dlatego nigdy nie zbliżył się bardziej do Gwen, choć ona wielokrotnie próbowała. Po prostu nie byli dla siebie, nie byli sobie przeznaczeni.
Co do Gwen, to myślę, że nie wyszła więcej za mąż. Przecież nigdy tego tak naprawdę nie chciała, a teraz już nie miała takiej potrzeby, bo miała za co żyć i nie musiała martwić się o swój los ani o los swoich bliskich. Nareszcie byłą wolna

Gdyby główni bohaterzy byli na końcu razem to ta historia byłaby coś warta a tak to szkoda czasu. To jakiś romans dla Żydów. Pod koniec masz wrażenie że chodziło tylko o pochodzenie.
Ale jak zwykle warto zobaczyć Romole.

Też wolałam Gwendolen,cóż nie każdemu może przypaść do gustu jej charakter i to jak się zachowywała po stracie majątku ojca.Ale skoro była rozpieszczanym bogatą panną przyzwyczajoną do luksusu.Była niepokorna, pełna temperamentu,nieco samolubna.A jednak to platoniczne uczucie między nimi i narastające napięcie sprawiło że czuje jednak niedosyt...Niepotrzebnie jej namieszał w głowie,a potem taki dystans.Przypomina mi to historyjkę z osłem i marchewką.

Mnie też zawiodło zakończenie. Nie chodzi tylko o związek Gwendolen i Daniela. Tylko o cały moralizujący wydźwięk filmu i z tego, co czytałam w internecie, także powieści. Historia zaczyna się ciekawie. Krwiste, niejdnoznaczne moralnie i ciekawe postaci. Intrygujący wątek miłosny. Kwestia moralności, odpowiedzialności za błędy. Na końcu robi się z tego żałosny i prosty moralitet o Żydach. Bo właśnie to oni i ich historia była głównym tematem filmu i powieści. W owym czasie, ruchy semickie przybierały na sile, stawały się coraz bardziej zorganizowane. Oczywiście, w ramach reakcji na sile przybierały także antysemicvkie poglądy, szczególnie w wiktoriańskiej Anglii. Ta powiesc to nie historia Daniela i Gwendolen, ale głos autorki w sprawie społecznej. Opowiedziała sie tu wyraźnie po stronie Żydów, a może raczej przeciwko hipokryzji i fałszywej moralności burżuazyjnego, wiktoriańskeigo społeczeńśtwa, które ją potępiło i odsunęło za życie w wieloletnim "wolnym związku". Zauważcie, że bohater w pewnym momencie przestaje być mężczyzną z krwi i kości, targanym namiętnościami, tylko personifikacją Zbawiciela i przewodnika duchowego. Jego decyzja o poślubieniu bezbarwnej kobiety bluszcza Mirah, to była raczej decyzja nie podyktowana miłością a światopoglądowa. Postanowił byc Żydem, oddać sie sprawie, w której znalazł sens i cel życia. Poślubił zatem siostrę w wierze i wsparcie w walce, którą zamierzał toczyc przez resztę życia. Był świadom, ze tych dwóch światów nie da się połaczyć. Spotkanie z matką uświadomiło mu , ze trzeba wybrac. Ona wybrała siebie i odcięcie się od żydowskich korzeni, czym w rezultacie go skrzywdziła. On, na przekór światu, do którego zawsze czuł, że nie do końća należy, wybrał własnie coś skrajnie odwrotnego. To nie Mirah go nawróciła ani uczucie do niej. On szukal od dłuższego czasu celu w życiu (jego rozmowy z ojcem o przyszłości tego dowodzą). Ma to nawet swoje psychologiczne uzasadnienie, bo on jednak nie był traktowany jak równy. Zawsze w towarzystwie pozostałby tylko nieślubnym synem. Mówił o tym nawet w rozmowie z Gwendolen, gdy opowiadał o swoim dzieciństwie. Znalazł cel i on nadał sens jego życiu. Poślubił kobietę, która pasuje do jego nowego życia i która z pokorą pogodzi się, z drugoplanowa rolą w jego życiu "zbawiciela narodu Żydowskiego". Gwen , którą bardzo lubię jako postać, należała w 100% do tego świata, który on własnie opuszczał. Zmieniła się pod wpływem trudnych doświadczeń, dojrzała ale należała do tego świata. Znała jego reguły. Nie popłynęłaby do Jerozolimy walczyć o "naród wybrany". Jego związek z Mirah jest psychologicznie logiczny, bo neofici wiar wszelakich, zawsze są bardziej surowi w przestrzeganiu obyczajów i nadgorliwi w stosowaniu w życiu prawd wiary niż dojrzali w wierze. Poślubienie NIE-Żydówki , na starcie, gdy połknął bakcyla nowej religii, nie wchodziło w gre. Przez cały ten polityczno-społeczno-zydowski wątek fabuła straciła dla mnie. Wolę się skupiac na ludzkich losach, charakterach niz ideach. To jednak mój wybór. Gwen uwielbiam i nie dziwię się, że fascynowała tylu mężczyzn, nawet w chorobliwy sposób. To fascynująca kobieta. Pełna namiętności, sprzeczności, niepokorna, silna i słaba jednocześnie. Tak, wyszła za mąż dla pieniędzy, ale jesli była dzieckiem chowanym pod kloszem i nagle twarde życie zajrzało jej w oczy, nieznane, okrutne, inne i pojawia się "książę z bajki", który uwielbia i chce spełniac jej każde życzenie, odsuwać troski, to naprawdę rozumiem, że uległa. Krytykom tej postaci nie przeszkadza, ze bezbarwna Mirah, bez żadnych moralnych dylematów żyła na koszt Daniela i obcych ludzi. Ja nie czułabym się dobrze w takiej sytuacji, czułabym się jak pasożyt ale ten anioł bez osobowości nie miał z tym problemu. W czym była lepsza od Gwen? W tym, że trafiła na uczciwego mężczynę i ludzi, którzy nie wykorzystali tej sytuacji jak Gwendolen. W pewnym momencie, gdy Daniel zaczął się zagłębiac w te Żydowsko-wyzwoleńcze klimaty, już wiedziałam, ze z nią nie będzie. Nie z powodu nudnej Mirah, tylko idei, w której tak naprawde się zakochał. Mirah stała sie w tej sytacji naturalnym wyborem, bo w koncu nawet bojownik musi miec jakieś wsparcie. Ja bym za niego nie wyszla na pewno i całe szczęście, ze nie postawił przed tym wyborem Gwen, tylko tę bezbarwna mysz. Moze jestem egoistką, ale nie uważam, ze kobieta jest stworzona, by służyć mężczyźnie i podążac za nim i jego ideami. Wyobrażacie sobie ten związek? W końcu Mirah tez miała jakąś pasję, czyli śpiew. Oczywiście bez mrugnięcia okiem z tego zrezygnowała. Co też jest ważne dla kogos o historii życia Daniela. To tak jakby dostal sznase na odwrócenie czynu matki. Ona uciekła od Żydostwa i wybrała swoją pasję czyli śpiew, porzucając jego. Tu sytuacja odwrotna. Mirah wybrała jego, kosztem swojej pasji. Myślę że wart pac pałaca. A Gwendolen na pewno będzie szczęśliwsza bez tego nawiedzonego ideowca. Dojrzała a nadal jest młodą, piękną, fascynująca kobietą. Daniel i mysz założą Izrael. The End

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones