Rozkminy tego człowieka wjeżdżają mi na psychikę. W niesamowity sposób potrafi ująć w słowa to co mi się kłębi w głowie od wielu lat. Ludzie jako biologiczne kukiełki, które padają bez życia, gdy zabraknie sznurków. Realizacja w ostatnich chwilach życia, że wszystko - wspomnienia, marzenia, miłość, było tylko malutkim snem odgrywanym w naszych głowach. Mizantropia, nienawiść do ludzkości i społeczeństwa, religii. Przekonanie, że samoświadomość ludzka jest największą tragedią, jaka go spotkała. Siedzę oniemiały, oglądam i spijam z ekranu wszystkie jego słowa. Z każdą sekundą jestem coraz bardziej zafascynowany i jednocześnie przeraźliwie smutny.
10/10 popadłbym w depresję z tym serialem jeszcze raz.
tylko czasem jset tak, że psychika stawia barierę, która może być nie do przeskoczenia - i chodzi tu o naprawdę wszelakie sytuacje. Można myśleć jak Ty, można inaczej, ale nie da się wejść w głowę drugiego człowieka, zwłaszcza strapionego różnymi tragicznymi zdarzeniami.
Można też po prostu podziwiać postać fikcyjna i świetna grę aktorska, która w tym przypadku jest mocno niecodzienna i zasługuje na to, by o niej mówić.
A życiowe frazesy trzymaj od tego daleko :-).
patolemingoza to nie jest odpowiedz i solucja na sens istnienia w zyciu czlowieka kiedy wyksztalci w sobie samoswiadomosc. Rust sam to przeciez podsumowal w serialu...
Schopenhauer to też proza, hehe. Chyba że chodziło Ci o beletrystykę. Poza tym, gdyby traktować Rusta jako myśliciela, to bliżsi, niż Schopenhauer, byliby mu Bataille albo Leopardi.
Minął już ponad rok, a jak nadal przeklinam dzień, w którym obejrzałem ten serial. Pewnie drugi raz nie sięgnę po tę lekturę ale potwierdzam powyższe.
Dlaczego każdy serial który próbuję obejrzeć po "True Detective" jest płaskim, płytkim gniotem którego nie chce mi się dalej oglądać już po pierwszym odcinku.
bo jesteś debilem i kilka oczywistości, które wygaduje Rust uznajesz za jakąś niesamowitą głębię :D
Szkoda tylko, że przez strasznie naiwny i przede wszystkim bardzo rozczarowujący ostatni odcinek, wszystkie tyrady Rusa można o kant dupy potłuc...
Ostatni odcinek był genialny. Właśnie dobrze, że jednak mamy światło w tunelu.
Dla mnie ten serial jest istnym arcydziełem. Oglądając go czułem się tak jakby Rust czasami mówił do mnie i jego postrzegania świata, klimat jaki tam był przedstawiony wciągał jeszcze bardziej. Wypełnieniem tego serialu według mnie były przedstawiony w nim krajobrazy, pokazane to, że w USA są miasteczka opuszczone przez wielkie metropolie i czas który się tam zatrzymał. Nie żałuje, że poświęciłem na ten serial prawie cały dzień, ale ogarnia mnie smutek że II sezon będzie kompletnie w innym kierunku niż I sezon. Cóż zostaję raz na jakiś czas wrócić do tego mistrzowskiego serialu, który zapewne pozostanie w pamięci na wiele lat.
Popadłabym z Tobą i ja. Rust jest genialny, po prostu brak mi słów. Odkąd obejrzałam ten serial zawsze powtarzam, że człowiek jest najokrutniejszym zwierzęciem. To prawda. Nigdy nie zgodzę się z tym, że ludzie są z natury dobrzy. Ten serial (ciągle mam wrażenie, że słowo "serial" nie określa dobrze tego dzieła) mnie czegoś nauczył, wiele uświadomił. Jeśli ktoś powie, że telewizja tylko ogłupia, to nie wiem co mu zrobię. Właściwie, okey, czasem ogłupia, ale na pewno nie TAKA telewizja.
Chciałabym zaznaczyć, że słowa: "człowiek jest najokrutniejszym zwierzęciem" bardzo uwłaczają zwierzętom ;P Które same niestety w dużej mierze są zależne od ludzi i często skazane przez nich na cierpienie.
A czy ludzie nie są z natury dobrzy ? Nie bez powodu mówi się, że to środowisko najbardziej kształtuje charakter człowieka. Dlatego osobiście sądzę, że większość ludzi nie rodzi się podłymi, a po prostu w ciągu życia złe cechy zostają w nich zasiane.
Ale na pewno zgodzę się, że ten serial (a właściwie doskonale stworzona postać Rust'a) bardzo skłania do myślenia i dowiedzenia się czegoś o nas samych. Miła odmiana po produkcjach, których jedynym zadaniem jest zabijanie szarych komórek ;)
A może ludzie nie są ani tacy ani tacy? Ani dobrzy ani źli? Może rodzimy się puści, a wypełniamy się przez całe życie? Racja, środowisko, w którym się obracamy ma wielki wpływ na to, jakimi ludźmi się staniemy. Ostatnio mam jednak wrażenie, że jest tyle zła na tym naszym świecie, i że trudno być dobrym, bo jest to trochę nieopłacalne - albo jak już, to opłaca się rzadziej - niż bycie może nie do końca złym, ale choć trochę mało życzliwym :)
Wracając do serialu, to chyba muszę powiedzieć jedną rzecz, mianowicie: wydaję mi się, że bez Rusta ten serial nie osiągnąłby takiego sukcesu. Na pewno nie. Ma on swój klimat, historia jest ciekawa, ale gdyby ne było Rusta, cóż, jakoś tego nie widzę.
"Może rodzimy się puści, a wypełniamy się przez całe życie? " - myślę, że to jest najbliższe prawdzie. Bardzo mi się podoba, na pewno to sobie zapamiętam :)
Też sądzę, że Rust zbudował ten serial. A patrząc na filmwebowe wypowiedzi widzę, że wiele osób zobaczyło siebie samych w tej postaci i to wpłynęło pozytywnie na odbiór całej produkcji ;)
Tak, masz rację. Myślę tak samo. Można powiedzieć, że mnie też coś takiego spotkało podczas oglądania. Nie wiem, coś pokroju objawienia, spadanie klapek z oczu i te sprawy... Niektórzy powiedzą, że to tylko filozoficzne gadki bohatera, którego mózg przeorały dragi, ale ja się z tym nie zgodzę. No way. Może i brzmi filozoficzne, może niektóre określenia są niekiedy zbyt poetyckie, ale czy sens istnienia, sens wszystkiego można przekazać w byle jaki sposób?
Detektyw jest dziełem jedynym w swoim rodzaju.
Mi postać Rusta na długo zapadnie w pamięć. Trudno było mi się z tym charakterem pożegnać wraz z zakończeniem serialu. Nie śmiem twierdzić, że przejrzałam czy zupełnie rozumiałam tego człowieka, ale na pewno zafascynował mnie jego sposób myślenia i jego tekstów nigdy nie nazwałabym pseudofilozoficznym bełkotem :)
Rust wywarł na mnie ogromne wrażenie. Genialnie napisana postać i odegrana. Aż chciałoby się usiąść z nim, napić piwka i pogadać :) Na pewno jeszcze do niego wróce.
Wskaż mi zwierzę, które potrafi stworzyć dorobek kulturowy i przekazywać je z pokolenia na pokolenie. I nie pisz więcej takich głupot.
"Wskaż mi zwierzę, które potrafi stworzyć dorobek kulturowy i przekazywać je z pokolenia na pokolenie" - człowiek.
Encyklopedia PWN twierdzi co innego: "(...) Do najbardziej istotnych cech ludzkich RÓŻNIĄCYCH zasadniczo CZŁOWIEKA od ZWIERZĄT i stanowiących niejako istotę człowieczeństwa należą: zdolność do abstrakcyjnego myślenia i związana z nim zdolność do analizy i syntezy, zdolność do rekapitulacji (pamięć), do świadomego decydowania o swoim postępowaniu (wola) i do wyższych uczuć."
ale może ty jesteś większym autorytetem? ;]
Szkoda, że nie potrafisz czytać ze zrozumieniem. W zdaniu, które przytoczyłeś chodzi o różnicę między człowiekiem a RESZTĄ zwierząt, do których on sam też należy.
Również encyklopedia PWN:
"człowiek - pod względem biologicznym gatunek człowiekowatych (Homo sapiens) żyjący od schyłku plejstocenu"
"człowiekowate - jedna z rodzin rzędu ssaków naczelnych"
Poczytaj sobie dalej pod takimi hasłami jak: ssaki, naczelne, małpy wąskonose itd. Z resztą chyba logiczne, że jak mamy ewolucyjnie wspólnego przodka z małpami, które są zwierzętami, to również nimi jesteśmy?
To nie jest czytanie ze zrozumieniem. To co zrobiłeś to jest dopowiedzenie sobie czegoś co celowo właśnie zostało pominięte. Jak sądzisz dlaczego w definicji nie ma słowa "zwierzę"? Po to, żeby to wyraźnie odróżnić. Zdajesz sobie w ogóle sprawę co by oznaczało na przykład w systemie prawa, gdyby pojęcia człowiek i zwierzę były tożsame? Pod żadnym z tych haseł, które wymieniłeś nie ma wzmianki o tym, że człowiek = zwierzę. Człowiek należy do ssaków - z tym się zgodzę, ale definicja ssaka nie jest przypisana jedynie do zwierząt, nie ma takiego zapisu.
Ssak:
«kręgowiec, którego młode karmią się mlekiem matki».
Cieszę się, że podpowiedziałeś mi taką drogę, bo jak brniemy dalej to czytamy, że:
Kręgowiec:
«człowiek LUB zwierzę mające szkielet, którego osią jest kręgosłup».
Apropos logiki - słowo "lub" ewidentnie wskazuje na rozróżnienie tych dwóch pojęć.
Pozdrawiam.
Ręce mi opadają na twoją głupotę i ignorancję. Wejdź sobie na ten artykuł na wikipedii: https://pl.wikipedia.org/wiki/Cz%C5%82owiek_rozumny i spójrz na kolumnę po prawej stronie. "Królestwo: zwierzęta". Ten argument uważam za mocniejszy niż twoje "lub" i ucinam dalszą, jałową dyskusję.
Mówię tutaj w kontekscie ewolucyjnym i biologicznym.
W mowie potoczne przyjęło się, że oddziela się człowieka od reszty zwierząt. Prawnie też. Tak samo jak u Orwell'a - "Wszystkie zwierzęta są równe, ale świnie są równiejsze". Stąd pewnie twoja pomyłka. Na szczęście spotkałeś mnie i już więcej nie będziesz powodował masowych facepalmów w towarzystwie. Przynajmniej nie tą opinią.
PS. Tak dla pewnosci, bo mam co do ciebie podejrzenia. Ziemia nie jest plaska. Now you know.
Oczywiście nie będę dyskutował z tym argumentem. W kontekście, o którym mówisz przyznaję rację. Szkoda tylko, że nie obyło się bez obrażania.
W filmie bardzo dużo wątków odpowiada filozofii antynatalistów. Więc nie do końca jesteśmy tak "rozrzuceni" ;)
Warto posłuchać Benatara, on odpowiada za sformułowanie wielu aspektów tej filozofii. Tytuł audycji jest jednocześnie tytułem jego książki.
https://www.youtube.com/watch?v=VpACAyWxleE
Cześć
ja akurat byłem w wielkim szoku, po tym monologu który Rust prowadził podczas przesłuchania, akurat ten odcinek oglądałem w internecie więc postanowiłem sobie zapisać to co powiedział. Bardzo to przypomina akurat filozofię, której jestem zwolennikiem (Kurs Cudów, Disappearance of the Universe) tam jest dużo o tym że świat jest snem, do którego powracasz aż nie osiągniesz wyzwolenia.
a oto ten fragment
"w wiecznosci gdzie czas nie istnieje, nic nie moze wzrastac, nic nie moze zaistniec, nic sie nie zmienia. Śmierc musiala wiec stworzyc czas zeby moc hodowac i zabijac stworzenia, ktore odradzaja sie by zyc to samo zycie ktore zostalo im przeznaczone. ile razy toczylismy ta rozmowe? nie wiadomo. nie pamietacie wlasnego zycia, nie mozecie go odmienic, to najpilniej strzezona i najtragiczniejsza z tajemnic. jestescie uwiezieni. w koszmarze do ktorego raz po raz wracacie"
pozdr
jpack
Mam pytanie. Zna ktoś z was dobre książki na temat psychologii przestępców, morderców?
Podchodzące pod kryminologię? Zależy mi tylko i wyłącznie na naukowych książkach...
1 Mindhunter: Inside the FBI's Elite Serial Crime Unit by John E. Douglas and Mark Olshaker
2 In Cold Blood by Truman Capote
3 The Snowman by Jo Nesbo
4 Whoever Fights Monsters: My Twenty Years Tracking Serial Killers for the FBI by Robert K. Ressler and Tom Shachtman
5 The Secret Place by Tana French
6 The Girl with the Dragon Tattoo by Stieg Larsson
7 Helter Skelter: The True Story of the Manson Murders by Vincent Bugliosi
8 Libra by Don DeLillo
Nie wszystkie naukowe, nr. 1 na pewno tak.
za sam plagiat jaki popelnil Pizzolatto nalezy sie 1/10. Wiekszosc cytatow ktore czynia Cohle'a interesujaca postacia w tym serialu sa praktycznie zywczem wziete z ksiazki Ligottiego 'Conspiracy Against The Human Race' ale tez z innych ksiazek/opowiadan Ligottiego (Frolic, Teatro Grottesco, I Have a Special Plan for This World) ale tez z innych chociazby Burroughs'a (Cohle: death created time to grow the things that it would kill; Burroughs: Death needs time for what it kills to grow in) czy nawet Einsteina! (Einstein: If people are good only because they fear punishment… then we are a sorry lot indeed; Cohle: If the only thing keeping a person decent is the expectation of divine reward then, brother, that person is a piece of shit.) Nie wspominajac o 'królu w żółci' Chambersa ktorego to troche (moim zdaniem) nieudalnie wkomponowal ale przynajmniej nie razilo to jakos strasznie
na dobra sprawe gdyby nie Ligotti (ktory ma bardzo specyficzny styl pisania dlatego udało sie go wyłapac w wypowiedziach Cohle'a) to nie było by Cohle'a, a sam Pizzolatto we wszystkich wywiadach ktore udzielił wspomniał Ligottiego tylko 2 razy i to za kazdym razem niechetnie bo pod naciskiem.
"Realizacja w ostatnich chwilach życia, że wszystko..." miesza ci się polski z angielskim, czy to tłumaczenie translatorem z ang. forum :)
We łbie mi się miesza. Chodziło mi oczywiście o "Uświadomienie sobie", od angielskiego "realize".
Strasznie ograniczone myślenie tego Cola w wielu kwestiach dotyczących życia - że człowiek przeżwya swoje życie i ż enie ma wpływu na jego tresc
To co mi się podoba w tej postaci to jego determinacja i zdecydowanie. Poglądy mocno czerpiące z new age i satanizmu ale nie jest to, jak ktoś to nazwał, pseudofilozofia i bajerowanie. Widać pewną drogę jaką przeszła ta postać w podążaniu za prawdą ku odkupieniu i nadzieji. Per aspera at astra można by powiedzieć. Wydaje się że Bóg był z Rustym nawet wtedy gdy ten w niego nie wierzył.
Rust w swoich wypowiedziach nawiązuje do M-Teorii, czwartego wymiaru i czarnych dziur. Interesujące zwłaszcza w kontekście Interstellar, który jak się nie mylę był kręcony jakoś w podobnym czasie. Zabawne i dość dosadne zbieżności:)
Oglądając ten serial miałem wrażenie jakby Rust był mną, tylko że on potrafił to wszystko ubrać w słowa. Tak więc mnie raczej jego tok myślenia nie zdziwił, nie wpędził w depresję czy coś podobnego :) Pierwszy sezon to według mnie naprawdę mistrzostwo, drugiemu sezonowi nie dałem jak na razie szansy, ze względu na to iż uważam że powinny to być dwa odmienne dzieła.